|
|
Wyniki
|
IV miejsce polor (15) : Władysław Krupa
|
pl. hum. poezja INTERPOEZJA
|
I etap |
|
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
3 |
3 |
1 |
3 |
12 |
|
II etap |
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15 |
|
+ |
+ |
+ |
+ |
4 |
33 |
+ |
|
|
|
|
1 |
|
III etap |
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
|
|
|
+ |
37
|
|
|
|
|
|
- |
|
IV etap |
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
+ |
+ |
+ |
+ |
+ |
5 |
4
|
|
|
|
|
|
0 |
|
V etap |
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
+ |
|
|
1 |
1
|
+ |
+ |
|
+ |
+ |
4 |
|
VI etap |
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
|
|
|
0 |
28
|
+ |
+ |
+ |
+ |
+ |
5 |
|
I etap
landszaft
sierpień pożegnał lato rokokowym światłem
różowością zachodu zachłysnęła się rzeka
białe cienie mgieł
już przesłaniają
ostre kontury świerków
wśród spochmurniałych wtorków
wschodzi babie lato
oddychasz z ulgą
w chłodzie
jeleniego zbocza
a dymy z tamtych chałup
idą prosto w górę
jak lat temu sześćdziesiąt
i znów jest niedziela
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
3 |
3 |
1 |
3 |
12 |
|
II etap
Przyjemnie jest popatrzeć
na zgrabna kobietę
długowłosą dziewczynę
co kołysząc światem
idzie prosto przed siebie
z wiatrem lub pod słońce
i nie czuje mych spojrzeń
albo tak udaje
Przyjemnie jest popatrzeć
na czerwone buki
lub złocące się klony
wśród spłowiałych zboczy
kiedy wiatr rozczesuje włosy
dniom wrześniowym
a krągłą czerwień jabłek
deszcz jesienny moczy
Przyjemnie jest posłuchać ciszy
w październiku
kiedy księżyce w stawach
topią się powoli
gwiazdy w chmurach wędrują
a wiatr drzemie w trawie
i tylko
ogień
złoto
wraz z lustrem swawoli
* * * * * * * * * *
"Gdzieś z wewnątrz..."
|
|
33 |
CERES |
w głuchoniemej powłoce
pod mdłą gwiazdą żarówki
dzień po dniu cywilizacji zachodniej
postrzegam słońce i światło
w nienaukowy sposób
myślę o starcach
ubranych w przezroczyste zmarszczki
i pogodzonych okrutnie z omdlewającą głupotą
postępem
ich własnych dzieci
nie myślę natomiast wcale
że moja gwiazda właśnie spadła
i że ludzie samowolnie sterują
systemem egzystencjalnym
słońcami
ani że w walizeczce poćwiartowane niemowlę
spokojnie ufne w mądrość naszą
i w doświadczenie
ładna ta złuda miasta utopii
w głuchoniemej powłoce nabrzmiałej pomarańczą
pustymi oczami
patrzę
cień drzew
krótszy z każdym rokiem
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15 |
|
+ |
+ |
+ |
+ |
4 |
33 |
+ |
|
|
|
|
1 |
|
|
oba mocno średniawe, przy czym pierwszy jeszcze w dodatku
niekonieczny. żeby jeszcze obrazy nie były takie banalne! "gdzieś
z zewnątrz", z wyjątkiem nawiązań do poezji reportażowej rodem
z Turku (poćwiartowane niemowlę itp.), daje się czytać właśnie
dzięki podejrzeniom, że autor miał na myśli jakąś tajemnicę bytu,
tylko mu nie stanęło (środków przekazu). niech będzie
"gdzieś z zewnątrz".
Justyna Bargielska
przyjemnie
Bukolika trochę za bardzo bukoliczna. Plus za wynalazczość w
dziedzinie eufemistycznych nazwań kobiecej pupy z przyległościami
("kołysząc światem").
Wiersz-konkurent: zamysł być może szlachetny, wykonanie ma coś z
okrucieństwa omdlewającej głupoty.
Miłosz Biedrzycki
Trudny wybór. Na początku optowałem za drugim tekstem, ostatecznie postawiłem na pierwszy. Przyjemna jest ta afirmacja życia, bezpretensjonalna, szczera treść. Czyta się dobrze, pomimo wyraźnych niezręczności (np. 4. wers, zakończenie pierwszej zwrotki) i kilku nieporadnych słów. Wiersz broni się optymizmem, rytmem, uśmiechem.
"Gdzieś z zewnątrz..." jest sympatyczny, ale zbyt dużo tu wymuszonego dramatu. Miał pewnie poruszać, użyty bez wyczucia - drażni.
Paweł Dymek
Przyjemnie - i nic więcej - było przeczytać tę prostą i oczywistą wprawkę
liryczną, czyli pierwszy wiersz.
Jako że drugi tekst sprawił mi wiele bólu katowaniem języka zwrotami typu
"ludzie samowolnie sterują systemem egzystencjalnym", z tej pary wybieram
"przyjemnie".
Graal
przyjemnie
Przyjemnie nie jest, choć w tej parze wybór ułatwiły dyskredytujące tekst fragmenty Gdzieś z wewnątrz (np. "nie myślę (...)/że w walizeczce poćwiartowane niemowlę/spokojnie ufne w mądrość naszą/i w doświadczenie"), choć sam tytuł nienajgorszy - reszta to łamiąca publicystyka na wszelkie możliwe tematy.
Więc przyjemnie, za "długowłosą dziewczynę", co idzie "kołysząc światem" (to tak się teraz nazywa? ;). (Pytanie do autora: skąd lustro? - czyżby chodziło o lustro wody?, ech).
Urszula Wacławczyk
|
III etap
Autor Błękitnego anioła (godło: ślepica) wycofał się z konkursu. Do IV etapu automatycznie przechodzi autor wiersza wspomnienie.
|
Tak chciałbym być elfem
mówił na trzeźwo i po wódce
tęsknił za pięknem
chyba nawet je kochał
a kiedy nie było go gdzieś blisko- wymyślał
próbował strzelać z łuku
zapuszczał wciąż włosy
lecz nigdy nie potrafił
mieć ich choćby do ramion
Tak chciałbym być elfem
powtarzał sobie i nam
wędrował godzinami
po leśnych bezdrożach
śledząc ślady saren
tropiąc lisy w śniegu
podążając jesienią
za krzykiem żurawi
Tak bardzo chciał być elfem
że wierzył w legendy
a baśnie przesłaniały
biały sierp księżyca
i był bardzo daleki
od wyścigu szczurów
szukał wciąż
gdzie Brokilon Rivendell czy Lorien
Jak mógł tak oszukiwać
elfy żyją wiecznie
a on odszedł w dzieciństwie
swoich lat czterdziestu
* * * * * * * * * *
"Błękitny anioł
|
|
37
|
ślepica
|
Jak na pocztówce z Aleksandrii. Zamglony cypel
i w pół zawiązany szal rzeki, a ponad owiewką jeden,
jedyny władca, wstający do śmierci Re. Nie opowiadaj mi więcej
tej historii, nawet w listach, w ogóle nie pisz, a wiadomości
zostawiaj pannie Liebezeit. Napisałem jej, że do piosenki
nie będzie orkiestry, kiedy święci maszerują, odpisała na
poste restante - po takim koncercie nie będzie owacji.
Poprawiłem jej profile na burcie niebieską farbką,
teraz wyglądają znacznie namiętniej. Skrzydła zaplątały się
w sinawy obłok, który dostrzegłem już wcześniej na dwunastej
i nie zdążyły się otrząsnąć kiedy wypadliśmy z niego,
i ze słońcem za sobą pognałem po smudze. Jak na pocztówce."
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
|
|
|
+ |
37
|
|
|
|
|
|
- |
|
IV etap
W Somerville już pada
więc rysuję kwadrat
i w rogu ustawiam
kamień jeszcze mokry
Za szybą butelki
korowód tygodni
białe włosy śmierci
złoto liści w wodzie
Przerwana rozmowa
w ciepłym cieniu lampy
Tępy łoskot głowy
Czerwień słońc Finlandii
* * * * * * * * * *
Przelatujący ptak muska skrzydłami
rozkwitłe krople rosy,
nie zauważasz tego skupiona
na układaniu sobie życia,
świerszcz daje znać gdzieś w oddali,
że właśnie mija kolejne lato,
Tobie nie wpada jednak w ucho
ani rytm, ani ton...
"zmieniłaś się" - myślę
i nie wiem czy chcę
jeszcze pytać - dlaczego?
a może nie chciałem
zauważyć wcześniej,
że jesteś jak burza,
a może po prostu
pragnę teraz spokoju,
skreślam kolejne wersy,
przychodzi to łatwiej
niż można było przypuszczać,
znowu sam idę po bulwarze
coraz ciemniejszym,
coraz bardziej
wietrznym,
sam
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
+ |
+ |
+ |
+ |
+ |
5 |
4
|
|
|
|
|
|
0 |
|
|
przecież nie można dawać wierszowi tytułu "sam" i potem
jeszcze wrzucać tego sama w pojedynkę do ostatniego
wersu! przecież to robi wrażenie, jakby w następnej kolejności
podmiot liryczny miał zamiar w naszych oczach strzelić do
siebie z dziewięciomilimetrowego pistoletu samopowtarzalnego
SIG - SAUER P230, a tu chorągiewka z lufy! wiersz konkurent
-- przyjemna pocztówka z pozdrowieniami z (skąd?) tyłu głowy,
wódka też przyzwoita. poproszę "o zachodzie".
Justyna Bargielska
"o zachodzie"
Wiersz-konkurent: "skreślam kolejne wersy" - cenna inicjatywa.
Miłosz Biedrzycki
Dlaczego drugi wiersz ma taki słaby tytuł? Dlaczego zaczyna się nieszczęsnym "muskaniem [...] rozkwitłych kropel rosy"? Pytam, bo tekst - przy którymś z kolei czytaniu - naprawdę zaczął mi się podobać, a te dwa kwiatki na początek, źle nastrajają do dalszej lektury.
"O zachodzie" niczym się nie wyróżnia, jednak wygrywa swoją solidnością. Dziwny obraz z pierwszej zwrotki może się podobać lub drażnić, druga strofa trochę za bardzo wyliczana, dwa dystychy na koniec są najmocniejszym punktem tego wiersza. Szczególnie ładne współbrzmienie: lampy - Finlandii, choć puenta jakaś taka dwuznaczna. Ciekawy jest format wiersza: rzadki sześciozgłoskowiec; to kolejny plus dla autora. Użycie wiersza sylabicznego jest dziś - niestety - oryginalne.
Paweł Dymek
"O zachodzie" - za brak nachalnego banału.
Graal
"O zachodzie"
Ponieważ "Sam" to opowieść monotonna, czytam ją i mijam. "O zachodzie" brzmi jak wyliczanka rekwizytów, obrazów, czasem mocno zużytych. Jest jednak przynajmniej próbą wiersza.
Urszula Wacławczyk
|
V etap
Ks. Janowi Twardowskiemu
piekło jest prawie puste
krzyki potępionych
błądzą poprzez stulecia
wzdłuż ciemności i strachu
wrzące kotły czekają
na miliony grzeszników
ale jakże
mdłą duszę nurzać w smole czy palić
diabłom rdzewieją widły
i parcieją ogony
a niejeden na serio
myśli o nawróceniu
i po cichu
gdzieś w kącie
liczy ziarnka różańca
piekło jest bardzo nędzne
smutne chłodne i szare
nie ma pięknych nierządnic
nie ma wdzięcznych szulerów
urokliwych kochanków
frapujących oszustów
pluton zgnuśniałych czartów
z nudów oprawia wolno
niepoprawnych zepsutych
beznadziejnie upartych
pośród których rozpoznasz:
Stalin
Hitler
Pinochet
* * * * * * * * * *
szczytowanie. góry spiętrzonej pościeli tylko udają
makietę Elbrusu. nagie stopy stopniowo zaczynają znaczyć
więcej niż gołe ręce. smak pomadki zostawia jedyny ślad
po tobie. czuję jakbym usta też miał takie pełne.
na szczęście kratki za którymi się chowasz są z flaneli
i należą do mnie. okno skutecznie uchyla się
od obowiązku wietrzenia pokoju.
kocie ruchy uzmysławiają: miękki dotyk
był wcześniej testowany na zwierzętach.
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
+ |
|
|
1 |
1
|
+ |
+ |
|
+ |
+ |
4 |
|
|
"z wyżyn logiki" -- Pinochet? och, pliz, czemu nie Hun
Attyla! drugi wiersz: nonsensowny bibelot, po drugim
czytaniu odkrywający przed czytelnikiem niejaką
pustkę. już trudno, że to wszystko oparte na wątpliwego
wdzięku zabawie dawno już nie paradoksalnymi
stwierdzeniami, ale szkoda, że obrazek się rozłazi:
kratki flaneli, które należą do niego -- że co, że jego
koszula? góra od piżamy? no, to wtedy nie "chowa",
nie. a jeśli chodzi o taką seksi pościel, flanelową
w kratkę (i on, taki rafinant i uwodziciel, naprawdę
śpi we flaneli? ja cię), to pogratulować wyobraźni
z tymi górami. itp., itd.: dlaczego okno się uchyla?!
niemniej niech będzie "bossa nova", jako wzór
wypychania wiersza do odpowiednich rozmiarów
za pomocą filuternych bzdetów (sorry, autor "z
wyżyn" sam se założył pinoczeta na szyję).
Justyna Bargielska
"bossa nova"
Tytuł "Z wyżyn logiki" mnie boli, bo uważam, że logika to jeden z ciekawszych wynalazków ludzkich, a nad tym wierszem taki tytuł jest jakimś megaszyderstwem. Wizja "pustego piekła" jest faktycznie bliska niektórym z wrażliwszych katolików, akcentujących przede wszystkim miłosierdzie Boże (kosztem sprawiedliwości Bożej). Być może należy do nich również ksiądz Jan Twardowski, nie wiem, nie znam na tyle dzieła tego myśliciela. Jednak wizja ta sytuuje się całkiem blisko koncepcji apokatastasis, która w teologii katolickiej jest zdecydowanie niemile widziana. Zatem cała fabuła wiersza bierze się z trzewi sentymentu, a nie z żadnych wyżyn żadnej logiki. (W szczególności: mdłe dusze, czyli letnie, będą zgodnie z Ewangelią wyplute, bądź, w zależności od tłumaczenia, zwymiotowane w męki piekielne właśnie, a nie do ośrodka kurde wczasowego! Wszystko tam jest napisane, no). W dodatku historyjka opowiedziana językiem doskonale płaskim, lajtowo posypanym metaforkami jak bazylią z torebki; czyli nie włącza się autonomiczna logika języka, wobec której bledną czasem inne logiki wyżynne i nizinne. Ale nie tu, powiadam (nie może ktoś mówiący o literaturze po prostu mówić, musi powiadać! zgadzacie się? ja się zgadzam). Ostatni gwóźdź do alogicznej trumny to dobór nazwisk w puencie. Pinochet??? A czymże ten nieszczęsny Chilijczyk naraził się autorowi/rce? Chyba tym, że chłopaczyska z "Frondy" naszywają go sobie na makatki. Bo jeżeli nie to, to dlaczego nie chociażby Ceausescu? Honecker? Idi Amin? Hafez Al-Asad? Logiko, logiko, jakże umęczonaś. O drugim wierszu nie chce mi się pisać, bo jest odgrzewany w mikroweli.
Miłosz Biedrzycki
W pierwszym wierszu gdzieniegdzie iskrzy, ale bardziej zgrzyta. Już tytuł jakoś nie pasuje do treści. Podobnie dedykacja: naturalizm zakurzonego piekła stoi zupełnie obok franciszkańskiej filozofii świata (i zaświatów) ks. Twardowskiego. No i w końcu Pinochet - w tym towarzystwie postać jakby z innej bajki. Samo piekło jest natomiast przedstawione całkiem sprawnie. Większa tutaj zasługa konsekwentnego uformowania treści (sylabizm), niż świeżych myśli ("mdła dusza nurzana w smole" wręcz antypoetycka), ale czyta się - jeżeli nie głęboko - to przynajmniej gładko.
"bossa nova", posługując się słowami z tekstu, to wiersz-makieta. Obrazy są szyte tak grubymi nićmi, że - przy wszystkich zgrabnych frazach (np. "miękki dotyk testowany na zwierzętach") - widzę nie wiersz, tylko ciężką pracę autora, nie poezję, tylko szereg środków poetyckich.
Wybieram "Z wyżyn logiki".
Paweł Dymek
W drugiej parze wybieram zdecydowanie "bossa novę". Za kilka uroczych metafor, jak na przykład ta z kratką lub ze zwierzętami. I mimo że cały tekst daleko jest od tego, co uznaję za sugestywny erotyk, to podoba mi się o wiele bardziej niż wiersz-konkurent. Dlatego, że "Z wyżyn logiki" zaprzecza swojemu tytułowi. Logika zdarzeń piekielnych pozostała dla mnie co najmniej rozmyta. Skąd ten nagły deficyt "nierządnic" i "oszustów"? Z czyjej perspektywy są oni / mają być "wdzięczni", "urokliwi" i "frapujący"? Nie wiem. Wiersz nie odpowiada. Z kolei zestaw krwawych tyranów, którzy zostają określeni jako "niepoprawnie zepsuci" i "beznadziejnie uparci" pozostawia wrażenie - przepraszam - infantylizmu. Albo w zakresie języka, albo świadomości historycznej. "Z wyżyn logiki" udaje traktat filozoficzny, którym się nie staje. "bossa nova" dąży ku erotykowi. Wolę skuteczne dążenie niż udawanie.
Graal
"bossa nova"
Lingwistyczne wiersze o seksie prawie zdominowały ten konkurs. I chyba wyeksploatowały temat i formułę. Dlatego niechętnie już czytam "bossa novę". A jednak ten wiersz nieporównanie lepszy od konkurenta, u którego dopatrzyć się mogę ciekawego pomysłu, ale w banalnym wydaniu i z niemożliwie wręcz złym zakończeniem.
Urszula Wacławczyk
|
VI etap
pociąg autobus dwie ciężarówki
kobieta z pieskiem
"Dama z łasiczką"
(ta odbija się, oglądam album)
klon
nie to świerk
rośnie od nowa
a w piaskownicy stare wiaderko
od tamtej wiosny
czeka na babkę
ja czekam na słońce
* * * * * * * * * *
tak. patrząc na prawdę z lewej strony nic
nie dzieje się przypadkiem. prawo obrony
służy nielicznym. zatknięte za uchem
papierosy na czarną godzinę smakują lepiej
palone ukradkiem tam, gdzie dzikie hordy
nie mają wstępu. gdzie wytyczne nie działają
jak zwykle. powiedz im wszystkim
w moim imieniu, że prawo zachowania siły
sprowadzone do formy najprostszej każe mi
trzymać się z dala od cudzych zmartwień. że
podzielę się chętnie swoimi. wszystkie
te bajki które słyszę i to, że głaskanie ciszy
nie pomoże-- wywołują omdlenia. sztuczne.
w moim imieniu przekaż im znak spokoju
i jeśli tylko nie będzie to ćwiczenie krzyżem
daj im cos jeszcze. poczekaj. wymyślę
co to może być.
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
15
|
|
|
|
|
|
0 |
28
|
+ |
+ |
+ |
+ |
+ |
5 |
|
|
"znak spokoju". czegóś mną nie wstrząsa wiaderko czekające
na babkę, dajcie spokój.
Justyna Bargielska
"znak spokoju"
A tu nie było większego kłopotu z wyborem. "za oknem" jak monolog inżyniera Mamonia, kiedy patrzy przez lornetkę w filmie "Rejs": "koń... krowa... kura... kaczka...", z tym, że inżynier Mamoń przynajmniej nie antropomorfizował starych wiaderek. "znak spokoju", jak często u tej autorki (wiersz był w internecie i czytałem, co poradzę), zadyszany, aczkolwiek ambitny.
Miłosz Biedrzycki
Wybieram "znak spokoju". Wiersz ambitny, ale jakiś jednowymiarowy, przegadany. Świetny jest np. początek, z rozbiciem wyrazu "naprawdę" na dwie części i zestawieniu ich z "lewą stroną", niestety naddane zaraz potem "prawo obrony" zupełnie rozcieńcza efekt. Za dużo tego wszystkiego, ciekawe pomysły mogłyby być bardziej zdyscyplinowane. Ale i tak jest ładnie.
Drugi wiersz - mówiąc uczenie - indyferentny. Prześlizguję się po powierzchni, nie potrafię znaleźć żadnego punktu zaczepienia.
Paweł Dymek
Podobnie jak w finałowej parze: dlaczego akurat te wiersze miały się pojawić w szrankach ostatniego etapu? Nie potrafię w nich wyczytać odpowiedzi. Wolę "znak spokoju", jest bliżej.
Graal
"znak spokoju"
Tu nie było wątpliwości. Wyróżniam autora (autorkę?) wiersza, którą nieprzychylny los pozbawił udziału w finale. Za chęć wydobycia z języka niespodziewanych znaczeń (nie tylko dobieranie zgrabnych słówek), za szczerość, za poszukiwanie i za próbę dokładniejszej, bardziej podskórnej refleksji niż "jest mi smutno", charakterystycznej dla wielu innych wierszy konkursu. Za wdzięczne deklaracje o wymyślaniu.
Urszula Wacławczyk
|
|
|
|
|