Wyniki
III miejsce     R2D2 (28) : Joanna Obuchowicz
pl. hum. poezja
INTERPOEZJA



I etap
jusmlbpdygruwsuma
4 4 4 3 3 18
II etap
jus mlb pdy gr uw
28 + + + + + 5
60 0
III etap
jus mlb pdy gr uw
28 + + + + 4
63 + 1
IV etap
jus mlb pdy gr uw
28 + + + + + 5
30 0
V etap
jus mlb pdy gr uw
28 0
9 + + + + + 5
VI etap
jus mlb pdy gr uw
28 + + + + + 5
15 0



I etap


2 28     R2D2    

prosta


właściwie od dawna myślę nad pisaniem wierszy z historią.
ale nie taką normalną znalezioną wczoraj. w sklepie na przykład
zdarzają się historie ale nie o nie chodzi. przecież
to ma być film kostiumowy. wiele hałasu o nic i żeby wierszem mówili.
i chcę mieć spisane wszystkie szczegóły budowy broni palnej i szantungowe suknie.
i niech (najlepiej) wszystko dzieje się w miejscu w którym słońce
nie chowa się nigdy za horyzontem i nie ma prohibicji. literacka fikcja
w każdym kącie wije gniazda wśród kotów a policyjna godzina
to epicentrum zarazy. tego kłębowiska.
bzdury.
marzą mi się też wiersze długie. to zabawna historia ale (zdaje się)
fraza większości przebojów których słucham w radio, nie przekracza
długości ośmiu wersów. trudno. jest świetnie. nie poznawałam świata
z gramofonowych płyt ani z seriali o złych murzynach dobrych indianach i białych.
i kiedy mówisz "zacina ci się płyta" to myślę "enter
może zaciął się enter". prosta ze mnie dziewczyna. to prawda.



jusmlbpdygruwsuma
4 4 4 3 3 18




II etap


DNIDWA
60 ANNA KOVALSKA

Powolna sobota
leniwa ciężka kobieta
spod powiek jej
wygląda sen
mięsiste usta chwytają
czas jak ja
nie mogąc spać


przesuń się odrobinę
zasłaniasz słońce
mi


a za nią niedziela
jeszcze bardziej sobotnia
ludzie w kościele
puszczają soki
w bieliźnie czystej
płaszczach odświętnych
tu też
zagląda w oczy
szubienica co w ziemi tkwi
mi


przesuń się za
zwierzęta tu dwa
czasie bo
mi
czeka


chodzi
i stuka



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



pod słońce
28 R2D2

wszystko wydarzy się pod słońce. tyłem
do wytrwale sunącej taśmy bezproduktywnej. tyłem do czasu.

zima. gdzie? idzie. jest już blisko.

o pogodzie. tak w połamanych ramach. wymienią
między sobą kamienie i rzucą je w wodę która układom nośnym
pozwala wypuszczać pędy w nogach łóżek. a ona będzie
jeszcze długo sączyć się. dobra woda.

poczytaj jeszcze. to będzie długa noc. bezsenna.

a ona przyjdzie ta zima. na szybach zostawi podpowiedzi,
luksusowe czuwanie za strach kupione. drogie.
ten kadr zrobiłabym

tak.




jus mlb pdy gr uw
60 0
28 + + + + + 5


"ludzie w kościele puszczają soki w bieliźnie". no, ja nie wiem. to już wolę "pod słońce" i jego wdzięczny przerost formy nad treścią.

Justyna Bargielska


pod słońce

Koniec (za bardzo) efekciarski. W całości jednak mocny koń, chciałem powiedzieć, wiersz.

Wiersz-konkurent: na antropomorfizacjach łatwo się można przejechać - tutaj nawet nie jest tak straszliwie pod tym względem. Pod koniec sympatycznie pobrzmiewa M. Białoszewski. Pech w losowaniu, zdecydowanie.

Miłosz Biedrzycki


"DNIDWA": nie da się zbudować poezji na rymie "tkwi - mi" i manierycznym zapisie przypominającym czkawkę - pierwsze czytanie... Piąte czytanie - widać tych ludzi, ich weekendy, monotonne, wysuszone życia przed telewizorem. Pozostaje jednak wrażenie, że autorowi nie udało się tego ciekawego obrazka wyostrzyć. Czytelnik musi sam przebić się przez tekst i wziąć sobie to, co znajdzie pod spodem.

"pod słońce": sytuacja odwrotna. Pierwsze czytanie bardzo korzystne, im dalej tym gorzej. Zgrabne słowa, niebanalne zestawienia, fajna kursywa, ale czegoś brakuje (poezji?) W efekcie mamy wiersz-wydmuszkę; ponętna skorupka, a w środku pustawo. Na plus trzeba na pewno zaliczyć inteligencję tekstu, tyle że jest to taka inteligencja na pokaz, lepiej świadczy o autorze, niż o samym wierszu. Tak czy owak wybieram "pod słońce".

Paweł Dymek


Prezentowana w pierwszym tekście zabawa w naturszczykowski prymitywizm stała się cepeliowskim kiczem, niestety.

Drugi balansuje między zupełnie hermetycznym dla odbiorcy - i tym samym odpychającym - pamiętnikiem autorskim a układanką z atrakcyjnymi kawałkami, które nigdy jednak nie utworzą obiecywanego obrazka.

Jednak w takim zestawieniu zdecydowanie wybieram "pod słońce".

Graal


pod słońce

Zaletą tekstu pod słońce jest konsekwentna interpunkcja, która jednakże mocno kłóci się z przyjętą przez autora wersyfikacją.

DNIDWA jednakże stwarza zbyt wiele możliwości interpretacyjnych ("przesuń się za/ zwierzęta tu dwa/czasie bo/mi/czeka"), z których żadna mnie nie przekonuje :).

Urszula Wacławczyk




III etap


dobermany
28 R2D2

ja cię wymyślę. śpij spokojnie. przyśnisz się
najpierw leżący, liżący kremowe ozdoby
z dachu tortu. i to będą twoje urodziny.
w takie święto wyślą hejnalistów do wieży. wtedy
ucieknę. za sobą zostawię zapach mandarynek
i wszystkie inne cenne rzeczy. wymyślę cię.
nagle okaże się że słychać dzwonek i nie trzeba
sznurować prześcieradeł. nie trzeba doglądać latami
hodowli warkocza, znać się na gwiazdach, ciastach,
wyrobie koronek którymi czyjaś babka podbiła serca
setek ludzkich istot. kiedyś tam. dawno.
tak będzie jak tylko złożę te miliony małych
idealnych rzeczy których pełne kartony zostały
po wszystkich przeprowadzkach. tymczasowe domy
odsyłają wciąż w kostkę złożone przedawnione historie.
chodzę po nich w snach.



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



POWÓDŹ II
63 Mr Toad

Jeżeli w miejsce zburzonych wież
postawią tysiąc następnych większych
i więcej zasłaniających to tu zawsze się odnajdziemy
powiedziałaś stojąc przed lustrem a ja
przyznałem ci rację wedle reguły wpatrzony-
- odbity- pochłonięty


i oto zgubiliśmy się sobie bo tobie akurat
sukienka się spodobała za pięćdziesiąt euro
więc musiałem zapatrzyć się w drugą
stronę i polubić- no właśnie co? odkąd
tyle jest do wyboru na co dzień umieram
z zimna i z głodu


i oto dzieli nas morze klaksonów
porywa nas prąd samochodów rozwożących towar
przerosły nas ściany pytane o pieniądze
zamknęły się drzwi ze szkła równie cicho
jak lustro jeziora nad kimś kto właśnie tonie




jus mlb pdy gr uw
28 + + + + 4
63 + 1


poproszę "dobermany". bo krótsze.

Justyna Bargielska


"dobermany"

No musiałem. Prostota i rzewność wiersza-konkurenta wdeptały mnie w grunt.

Miłosz Biedrzycki


Chyba najlepsza para w tym etapie.

Pierwszy tekst wygląda bardzo dobrze, ale moim zdaniem więcej w nim błysku niż blasku. Po szeregu zgrabnych obrazków, po wszystkich tortach i mandarynkach czytelnik czeka na coś, co zostałoby przy nim troszkę dłużej, niż ten zapach mandarynek. A tu nic, wiersz w zasadzie zakreśla koło i ucieka w poetykę snu. Nie potrafię doczytać go do końca, nie jestem przekonany co zrobić z tytułem, ale i tak intryguje. Wybieram "dobermany".

Drugi wiersz, poza tytułem zbudowanym najprawdopodobniej na zasadzie: "za bardzo nie wiemy co, więc wstawimy krótki symboliczny wyraz, który czytelnik sobie zinterpretuje jak będzie chciał, a dla powagi cyklu dodamy Norwidowską II", jest konkretny i szczery. Nie epatuje wydziwnionymi metaforami, ma początek, środek i koniec. Spokojnie opowiada swoją smutną historię, stara się dotrzeć do czytelnika poprzez proste, mądrze użyte słowa, unika napuszonych frazesów. Momentami jest za prosto, może nawet zbyt prozaicznie, sformułowanie "i oto zgubiliśmy się w sobie bo tobie akurat/ sukienka się spodobała" mało poetyckie, ale ogólnie - na tle innych utworów z tego etapu - ten tekst wyróżnia się na plus.

Paweł Dymek


Piękny wiersz "dobermany" (dlaczego, dlaczego "dobermany" akurat? Szkoda tytułu na nierozwiązywalną - albo tak bardzo trudno rozwiązywalną - zagadkę).
A piękny, bo to uczciwie, wiarygodnie i sugestywnie opowiedziana wariacja baśni o kopciuszku współczesnym, bo wiecznym. Są tu baśniowe elementy: "miliony małych idealnych rzeczy", które peelka ma złożyć, co jest równie beznadziejne jak oddzielanie maku od popiołu (tak to było w tej bajce?), są kobiece zapachy mandarynek i czułość wobec silnego mężczyzny, który akurat liże ozdoby z tortu; jest współczesna świadomość, która każe podobne rojenia odesłać w krainy oniryczne. I jest cudny motyw nieśmiałej polemiki z tradycją ( w końcu tylko we śnie peelka wierzy, że obędzie się bez warkoczy i koronek). Bardzo dobry wiersz. (dlaczego "dobermany"?)

Refleksja nad okrucieństwami konsumpcjonizmu w "Powodzi II" da się od biedy strawić, bo mimo łopatologicznej "drugiej strony" i "przerastających ścian" jest tu parę dobrych obrazów, wśród nich bardzo sugestywna pointa.

Jednak w tej parze, bez wahania, "dobermany".

Graal


"POWÓDŹ II"

Ależ szkoda! Bo znowu zdarza się tak, że przegra wiersz, którego autor powinien znaleźć się w kolejnym etapie konkursu: oba wiersze zasługują na awans. Tak wiele podoba mi się w "dobermanach" i tak widać w wierszu rzetelna poetycką pracę. Zostałam jednak urzeczona pierwszą strofą "POWODZI II" (swoją drogą co za nieudany tytuł), a już szczególnie słowami "przyznałem ci rację wedle reguły wpatrzony- /- odbity- pochłonięty" i postanowiłam docenić umiejętność, dzięki której zakończeniem "odkąd tyle (...)" autor wybronił aż zaskakująco nieciekawą drugą strofę, a potem w podobny sposób w trzeciej, ostatnim dwuwersem wzmocnił wrażenie, że potrafi.

Urszula Wacławczyk




IV etap


ZIMA SNÓW (2)
30 Dordże

dookoła mego centrum
roztacza się widok na
deszcz i cienie całego
wszechświata

czasami w polu widzenia
pojawi się czyjaś twarz
przemknie trójkąt kroków
albo zziajany pies
w futerale brązowych fałd

moja rozwaga podpowiada
żebym się nie ścigał z tą porą
roku i z jej wyznawcami

(przynajmniej dopóki słońce
nie nabierze wprawy)

siedzę więc z głową przy oknie
i nawet się nie smucę
choć mógłbym - bo krople deszczu
tak marnie imitują łzy



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



smutek to tylko chmura
28 R2D2

oduczmy kaczki pływać. każmy im pisać wiersze.
zamknijmy śluzy którymi mazie gęste
przechodzą na drugą stronę. niech strome schody
przestaną wołać maleńkich a wielcy niech gaszą rzekę
gazem. musimy się spieszyć. za wszelka cenę
zapobiec pożarom głów marzycieli. nie dać się rodzić
kalekom i głuchym. spalić wszystkie teksty piosenek
o domu, miłości i prądzie elektrycznym. zostawić
resztę. zakopać. zdecydujmy za większość
że tańczyć mogą tylko świerszcze. dlaczego świerszcze?
nie wiem. pomyślę jeszcze. zmieńmy coś.
a potem z samej góry, z dachu odwołajmy zaklęcie.
niech doba znów trwa dwadzieścia cztery a nie
dwadzieścia osiem i pół machnięcia ogonem.
niech horror siódmego elementu krótkotrwałej pamięci
nakręcą gdzie indziej a języki obcych zakwitną
na obcych językach. wtedy nici z kłębka.
znów będzie można pomachać ręką z okna
obcemu sprzedawcy dywanów.
nawet jeśli dywan to rzecz całkowicie zbędna.




jus mlb pdy gr uw
30 0
28 + + + + + 5


poproszę "smutek to tylko chmura" -- nie żeby porwał (nieco za poczciwy ten manifest przy jego pretensjach do bycia natchnionym), ale za to konkurent nie tylko nie porwał a wręcz rozzłościł niespełnionymi obietnicami (pies w futerale i trójkąty kroków, no, przecież!). mogło być tak pięknie i przede wszystkim prawdziwie w tej "zimie". szkoda.

Justyna Bargielska


"smutek to tylko chmura"

Kilka masywnych stwierdzeń, np. "niech strome schody przestaną wołać maleńkich a wielcy niech gaszą rzekę gazem".

Wiersz-konkurent: trójkątom kroków, przemykającym, mówimy stanowcze: nie!

Miłosz Biedrzycki


"smutek to tylko chmura" próbowałem przeczytać od końca, pociąć na sylaby, znaleźć jakąś zależność, która porządkowałaby tekst, bo wiersz mnie co najmniej zaskoczył. Zaczyna się bardzo ciekawie, z przyjemnością połyka się kolejne kropki, samogłoskowe rymy, nietypowe zestawienia... i dokładnie w połowie (10 wers z 20) czytelnik wpada na metatekstową wymianę myśli: "dlaczego świerszcze?/ nie wiem. pomyślę jeszcze." To wyznanie autora mnie rozbroiło, a okazało się tylko wstępem do wielokrotnych "machnięć ogonem" i "horroru siódmego elementu krótkotrwałej pamięci". Miłe zakończenie ze sprzedawcą dywanów, jakoś nie potrafi już zatrzeć złego wrażenia.

W pierwszym wierszu autor wg mnie zbyt mocno skupia się na swoich emocjach: "dookoła mego centrum", "moja rozwaga", "siedzę", "nie smucę się". Brakuje dystansu, który nadałby całości jakąś wymierną jakość.

Wybieram "smutek...".

Paweł Dymek


"smutek to tylko chmura" - bo nie ma w nim "przemykającego trójkąta kroków" z drugiego utworu w tej parze.

Graal


"smutek to tylko chmura"

Przykro mi rezygnować ze "zziajanego psa w futerale brązowych fałd". Ale znowu, mimo że "ZIMA SNÓW (2)" to wiersz napisany dość gładko, decyduję się głosować na opowieść z fantazją, w której wyobraźnia autora podsuwa kilka ciekawych obrazów i wdzięczną puentę. Owszem, niektóre z nich (np. "horror siódmego elementu krótkotrwałej pamięci") zupełnie mnie nie przekonują, "smutek to tylko chmura" sprawia jednak, że wierzę w potencjał autora. Tylko dlaczego taki tytuł? - odnoszę wrażenie, że gdyby w tej parze zamienić nad wierszami tytuły - pierwszy by zyskał, a drugi niczego nie stracił.

Urszula Wacławczyk




V etap


sny o lataniu
9 digital mary

śniło mi się,
że wyszedłem z czwartego przez okno,
miękko nurkując w zakrwawionej trawie

i śnił mi się
zapach palonych słońcem włosów, wysoko,
gdy mnie puściłaś jak latawiec

śniło się też,
że mnie za rękę prowadzisz na wojnę
w najciemniejszy kąt pokoju, spokojnie
rozpinając mi skrzydła po drodze



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



od nowa
28 R2D2

zaczynam się pisać od nowa.
połknęłam dwanaście znaków, dojrzała połowa
wybrała imię pełne. niedomówień uniknę
unikając zmiękczeń. bez karesów
myślę o sobie. trzynastka. na szczęście.
brak go przecież. połowie zielonej zostawię serce
ale nie to któremu można dorysować rogi. mięsień zostawię.
niech napełni żyły niech pęknie nawet ale chcę żeby było
o czym pisać wiersze. żeby mieć o czym
siedzieć w trawie. chcieć więcej.




jus mlb pdy gr uw
9 + + + + + 5
28 0


"sny o lataniu". chyba najlepszy wiersz konkursu, jak dotąd. pięknie wygląda, pięknie mówi, zostawia ciemny smak na języku, śni się. rewelacja.

Justyna Bargielska


"sny o lataniu"

Trudno wybrać, ale tym razem takie więcej radosne trudno, bo obie propozycje przyzwojte (uwielbiam to słowo w wersji trzysylabowej! o czym to ja? aha). Wiersz "od nowa": przyciąga zadzierżystością i tym, że to taki bildungsroman. Odpycha ogólnikowością i - wbrew deklaracji - niedomówieniami właśnie. Jest to więc osobisty bardziej emblemat, bardziej dla autorki ku pamięci. Ja jako czytelnik wolałbym więcej pożywnego mięska słownego.

Wiersz "sny o lataniu" spokojny, prawie że zadumany. Drastyczność jakaś starowojaczkowska z pierwszej zwrotki drażni, ale zostaje dość szczęśliwie rozbrojona przez rym do drugiej zwrotki (pod względem rymów oba zresztą ubiegające się wiersze ładne i nienachalne). A wracając do "snów...", im dalej w las, tym przyjemniej.

Miłosz Biedrzycki


Dwa wiersze, w których trafiło się słówko "trawa" i chyba - jak dotąd - dwa najlepsze wiersze w konkursie. Pierwsze wersy "od nowa" wydają się trochę przegadane. We wstępie dużo "pustych" wyrazów, wiersz rozwija skrzydła dopiero w drugiej części. Serce jest poruszające.

"sny o lataniu" bardzo liryczne. Nawet mnogość zaimków nie niepokoi, a trywialny tytuł nie drażni - dwuznacznie wykreśla tę inną, senną fizykę ruchu.
Wybieram "sny o lataniu".

Paweł Dymek


I para Bardzo trudny wybór, bo oba wiersze podobają mi się zdecydowanie. "od nowa" ujmuje frazą: "żeby mieć o czym siedzieć w trawie". "sny o lataniu" zauroczyły "wojną w kącie pokoju". Oba teksty dobrze brzmią, dobrze się czytają, dobrze się czuje różne metafory tworzone wieloznacznościami. Do obu chce się wracać, czytać ponownie. Po wielokrotnym czytaniu, gdy urok osłabł na tyle, żeby zerknąć za semantyczną podszewkę, decyduję się wybrać "sny o lataniu". Całość znaczeń jest w nich budowana po prostu bardziej czytelnie, a równie efektownie. Wszystkie motywy oniryczne łatwo skojarzyć z jedną, wielokrotnie i różnorodnie przeżywaną przez podmiot liryczny sytuacją. Dzięki temu, że sytuacja jedna, a wrażeń wiele, wiersz wydał sie ostatecznie ciekawszy od "od nowa", gdzie peel w swoich planach na przyszłość troche się miota i sytuacja traci klarowność: bardziej biologicznie( "mięsień"), czy bardziej ideowo ("chcieć więcej"). Mówiąc wprost: nie potrafię odczytać wyraźnej intencji ani kierunku tego miotania się.

Graal


"sny o lataniu"

"Od nowa" całkiem mi się podoba, chociaż nie rozumiem, któremu sercu można by było dorysować rogi, zresztą ten wers w całości jest najsłabszy. Za to puenta - jak najbardziej. A jednak wydaje mi się, że autor skupił się na formie bardziej niż na treści - i to jest zarzut.

Wybieram "sny o lataniu" (i już się martwię, bo mniemam, że w ten sposób rezygnuję z autorki, którą byłabym chętnie widziała w finale), wiersz, który zaczyna się niedobrze - jak na wiersz (obrazowanie pierwszej strofy bardzo odstaje od dalszej części, słowa brzmią niefortunnie); którego druga i trzecia strofka są liryczne i piękne, mimo że przecież tekst nie jest bardzo oryginalny, prawda?. Głosuję na niego za lirykę, subtelne rymy i dbałość autora o rytm.

Urszula Wacławczyk




VI etap


za oknem
15 polor

pociąg autobus dwie ciężarówki
kobieta z pieskiem
"Dama z łasiczką"
(ta odbija się, oglądam album)

klon
nie to świerk
rośnie od nowa

a w piaskownicy stare wiaderko
od tamtej wiosny
czeka na babkę

ja czekam na słońce



*   *   *   *   *   *   *   *   *   *



znak spokoju
28 R2D2

tak. patrząc na prawdę z lewej strony nic
nie dzieje się przypadkiem. prawo obrony
służy nielicznym. zatknięte za uchem
papierosy na czarną godzinę smakują lepiej
palone ukradkiem tam, gdzie dzikie hordy
nie mają wstępu. gdzie wytyczne nie działają
jak zwykle. powiedz im wszystkim
w moim imieniu, że prawo zachowania siły
sprowadzone do formy najprostszej każe mi
trzymać się z dala od cudzych zmartwień. że
podzielę się chętnie swoimi. wszystkie
te bajki które słyszę i to, że głaskanie ciszy
nie pomoże-- wywołują omdlenia. sztuczne.
w moim imieniu przekaż im znak spokoju
i jeśli tylko nie będzie to ćwiczenie krzyżem
daj im cos jeszcze. poczekaj. wymyślę
co to może być.




jus mlb pdy gr uw
15 0
28 + + + + + 5


"znak spokoju". czegóś mną nie wstrząsa wiaderko czekające na babkę, dajcie spokój.

Justyna Bargielska


"znak spokoju"

A tu nie było większego kłopotu z wyborem. "za oknem" jak monolog inżyniera Mamonia, kiedy patrzy przez lornetkę w filmie "Rejs": "koń... krowa... kura... kaczka...", z tym, że inżynier Mamoń przynajmniej nie antropomorfizował starych wiaderek. "znak spokoju", jak często u tej autorki (wiersz był w internecie i czytałem, co poradzę), zadyszany, aczkolwiek ambitny.

Miłosz Biedrzycki


Wybieram "znak spokoju". Wiersz ambitny, ale jakiś jednowymiarowy, przegadany. Świetny jest np. początek, z rozbiciem wyrazu "naprawdę" na dwie części i zestawieniu ich z "lewą stroną", niestety naddane zaraz potem "prawo obrony" zupełnie rozcieńcza efekt. Za dużo tego wszystkiego, ciekawe pomysły mogłyby być bardziej zdyscyplinowane. Ale i tak jest ładnie.
Drugi wiersz - mówiąc uczenie - indyferentny. Prześlizguję się po powierzchni, nie potrafię znaleźć żadnego punktu zaczepienia.

Paweł Dymek


Podobnie jak w finałowej parze: dlaczego akurat te wiersze miały się pojawić w szrankach ostatniego etapu? Nie potrafię w nich wyczytać odpowiedzi. Wolę "znak spokoju", jest bliżej.

Graal


"znak spokoju"

Tu nie było wątpliwości. Wyróżniam autora (autorkę?) wiersza, którą nieprzychylny los pozbawił udziału w finale. Za chęć wydobycia z języka niespodziewanych znaczeń (nie tylko dobieranie zgrabnych słówek), za szczerość, za poszukiwanie i za próbę dokładniejszej, bardziej podskórnej refleksji niż "jest mi smutno", charakterystycznej dla wielu innych wierszy konkursu. Za wdzięczne deklaracje o wymyślaniu.

Urszula Wacławczyk


^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja