|
Index
|
pl.hum.poezja - Teksty różne
|
Włodzimierz Holsztyński ©
Poezja -- 1. Założenie, cel i nakaz |
1 2 3 |
-------------------------------------
Założeniem poezji jest, że Człowiek jest cząsteczką Natury. Celem jest budzenie w odbiorcy głębokich emocji. Nakazem -- każdy element wiersza powinien być nośnikiem poezji, powinien służyć poezji.
Założenie można nazwać chińsko-ludowym, bo jest osiągnięciem wielowiekowego rozwoju myśli poetyckiej dawnych Chin, bo jest ilustrowane również przez poezję ludową w rożnych miejscach świata, także przez polską poezję ludową.
Cel jest powszechnie uznany.
A nakaz występował w formie wielu bardziej szczegółowych reguł i rad, jest ich pozytywnym podsumowaniem. Jego negatywna forma brzmi:
placebo zarzyna poezje
(placebo kills poetry)
Z powyższych trzech zasad harmonijnie wynika wiele innych, które w ich świetle staną się bardziej zrozumiałe i naturalne.
Koniec odcinka 1.
=======================================================
Tyle na początek. Nie jest to dobry dla mnie czas na takie pisanie, nawet moje książki są na drugim wybrzeżu, oddzielone ode mnie całym kontynentem. Nigdy nie ma dobrego czasu. Jednak z myślą o tym ciągu odcinków o poezji, nabyłem właśnie "Literary Essays of Ezra Pound", wydane przez T.S.Elliota. Wszystkich zachęcam do zdobycia kopii, czy to z biblioteki, czy to w księgarni. Jest to klasyk, a z drugiej strony da nam podstawę i ułatwi dyskusję o poezji. Nie mówiąc o przyjemności -- otwieram w dowolnym miejscu i... sami popatrzcie, warto... no dobrze, oto maleńka próbka,
która oczywiście nie może oddać różnorodności i rozmachu tekstów Pounda:
|
Czytałem uwagę Stendala o tym, że osiemdziesiąt lat zabiera zanim coś dotrze do publiczności, i patrząc na (angielskie) wrzosowisko w grudniowej mżawce, wierzyłem mu.
|
(Pound był Amerykaninem). Uprzedza też Pound amatorów
poezji:
|
Nie wyobrażaj sobie, ze sztuka poezji jest jakkolwiek prostsza niż sztuka muzyki, lub że zadowolisz znawcę zanim nie spędzisz tyle wysiłku nad sztuką wersowania, co przeciętny nauczyciel pianina nad sztuką muzyki.
|
-----------
Jeszcze raz na zawsze chcę dodać, że chociaż postaram się przekazać przynajmniej ułamek dorobku myśli metapoetyckiej, a więc sporej liczby reguł/rad, to zawsze najpierw należy przeczytać utwór. Potem dopiero, gdy się ma ochotę, można się zastanowić nad jego artystyczną grą, czyli nad zasadami gry, którą się utwór kieruje. W wypadku sonetu szereg reguł już jest danych, przynajmniej od strony formy. Na ogół każdy utwór określa swoją własne grę, a celem krytyki jest tę grę zrozumieć i dopiero wtedy ocenić jak dobra jest gra i na ile dobrze zagrano. Podobnie w sportach artystycznych, w ćwiczeniach wolnych sędziowie wyznaczają dwa współczynniki: trudność programu oraz jakość wykonania. Iloczyn jest ich oceną ostateczną. Bez żadnego numerycznego ustalania "współczynników", wiersze należą do orbit o różnej wysokości, a przy tym znajdują się na nich albo u szczytu orbity, gdy są bez wad, albo niżej.
Poezja -- 2. Nakaz etyczny |
1 2 3 |
-----------------------------
Nakaz -- każdy element wiersza powinien być nośnikiem poezji, powinien służyć poezji.
Popatrzmy na zdanie "na dworze było ciemno". Prawdopodobnie "było" jest tu placebo, prawie na pewno. Porównajmy z wariacjami:
(na dworze) ściemniało
na dworze zapadała ciemność
na dworze trwała ciemność
ciemność na dworze
ustępowała ciemność
dwór ginął w ciemności
Przy każdym elemencie wiersza można zapytać: dlaczego? Jeżeli wystąpił, bo bez niego tekst byłby niezrozumiały, to mamy do czynienia z placebo. Jeżeli wystąpił z powodów gramatycznych, to mamy placebo. Jeżeli dla wyjaśnienia logiki -- znowu placebo. Jeżeli dla wyjaśnienia czegokolwiek. Wciąż placebo. Itd. Podobnie jest ze znakami przystankowymi, z dużymi literami... Tylko poezja uzasadnia byt czegokolwiek w wierszu, przecinka, wykrzyknika...
Tak wiec ostrożnie z zaimkami, czasownikami: jest, ma, być, ... Inne tego typu przestrogi płyną z założenia i celu poezji. Nie chodzi tylko o sprawy czysto techniczne.
Wiersz nie może też służyć polityce, humorowi/satyrze, filozofii, ... Gdy to czyni, spada na niższą orbitę.
Wiersz powinien być w miarę gramatyczny, powinien być na ogół poprawny językowo, jasność wiersza, zrozumiałość jest zawsze wielkim plusem, a trudności w wysokiej klasy wierszach tylko złem koniecznym (a w słabych wierszach są czymś żałosnym). Humor może być wielkim plusem poetycznie, ale jest nim rzadko. (Na ogół humor występuje kosztem poezji; osiągnięciem jest, gdy przynajmniej jest neutralny). Jeżeli wiersz naprawdę wart jest coś filozoficznie, to świetnie, ale... Itd.
Żaden z wymienionych aspektów nie powinien wysuwać się na czoło utworu pod groźba zepchnięcia utworu na niższą orbitę. Polityka, satyra, filozofia... mogą pobudzić utwór. Jednak prawdziwa poezja zachowa niezależność. Widzimy to w poezji Baczyńskiego, który w tak jednoznacznej zdawałoby się sytuacji, przejmuje się przede wszystkim zniszczeniami dokonanymi w nim samym, a drugiej strony (wroga) nie określa, nie zajmuje się nią zbyt detalicznie. Czytelnicy nawet często nie orientują się kim jest ten wróg, a raczej uosobienie zła. Wiersze Baczyńskiego są uniwersalne. Ale to już trochę inny temat.
Z drugiej strony wspomnijmy Majakowskiego. Cudowna energia, entuzjazm, rytm. To chwyta. Pewna znajoma Murzynka puściła mi taśmę z murzyńskim, chórem kościelnym. Nie zwracałem uwagi na słowa, tylko na niesamowitą radość życia i energię ich śpiewu. Było to, artystycznie, przeżycie bez porównania wyższe niż dostarczone przez, skądinąd robiącą wielkie wrażenie, poezję Majakowskiego. Dlaczego? Popatrzmy (cytuję z pamięci, ale chyba dostatecznie dokładnie):
partia
to ręka milionopalca
w jedną
potężną
pięść
zaciśnięta
("schodki Majakowskiego" zrobiłem od ręki). Przede wszystkim samo pojęcie "partia" jest wyjątkowo apoetyczne. Człowiek jest cząstką natury. A tu mamy coś potwornie dla poezji nieestetycznego. ("Tłum", "motłoch", "gawiedź", "widownia", "maszerujący oddział (wojskowy)", przysłowiowe "morze głów" - są poetyckie, obrazowe).
Następnie, zgodnie z obowiązkiem czytelnika, ujrzymy obraz podany przez autora. Tę pięść. Ohyda. Obraz jest odrażający. A miał zdobyć poparcie. Zdobędzie tylko tam, gdzie zabito wrażliwość, gdzie zabito dobry smak.
Uwaga: poetycko równie bezwartościowe jak słowo "partia" są "państwo", "ojczyzna", "Kościół" (przez duze "K", jako organizacja, nie jako kościół-budynek przez małe "k") i wszelkie inne podobne abstrakcje.
Wracając do wymiaru technicznego. Wrażliwość na placebo, a jeszcze lepiej -- naturalne unikanie placebo, jest podstawą bez której mowy nie ma o pisaniu czegokolwiek artystycznie wartościowego. To nie jest kwestia zdań, gustów. To jest tautologia.
Z drugiej strony nie należy na ogół dążyć do stuprocentowości. Wynik może okazać się wtedy karykaturalny. Porównam to z optymizacją w zastosowaniach, w sytuacjach praktycznych z technologii lub nawet z życia społecznego. Ot, prosty przykład budowania nowej drogi. Chcemy by była jak najkrótsza, ale czasem warto, by ominęła stare drzewo, lepiej drzewa nie przesadzać.
W programowaniu, gdy zrezygnujemy z ostatniego procentu szybkości lub oszczędności pamięci, to możemy zyskać o wiele więcej w terminach na przykład przejrzystości programu, zdolności adaptacji do innych sytuacji, itd. Ten jeden procent w zakresie pamięci i szybkości na ogół nie jest aż tak witalny; możemy ten jednoprocentowy margines użyć, żeby optymizować inne wskaźniki, które też są ważne.
Podobnie w poezji. Melodia, nastrój, głos... -- mamy wiele poetycko ważnych momentów. Co prawda, gdy uzasadniamy wprowadzenie czegoś melodią, nastrojem, głosem... to wprowadzony element już nie jest placebo!!! (Bo nie mówimy o gramatyce, sensie, zrozumieniu... a o sprawach dla poezji zasadniczych).
Koniec odcinka 2.
=======================================================
W Internecie, gdy napotykałem na wiersze napisane dla polemiki, nawoływałem do używania polemiki i konfliktu tylko jako impulsu pobudzającego. Wzywałem do pisania wierszy dla poezji. Niejeden przyznał, że po roku patrząc na swój polemiczny (zjadliwy) wiersz, nie miał już zielonego pojęcia o czym pisał.
Ostatnio, i dawniej też, pojawiły się na php niby utwory - cuchnące ścierki, których autorzy nie wstydzili się pokazywać publice. Świadczy to źle nie tylko o samych autorach, ale także o publice, o php. Te ścierki nie powstają w próżni. Autorzy dostosowują się do atmosfery, do zwyczajów, do tolerancji obrzydlistwa.
Z drugiej strony polemiki i nawet konflikty mogą pobudzić do dobrej poezji, gdy artystycznie zdyscyplinowany autor potrafi zyskać dystans, uczynić utwór nie jedno- ale dwu-kierunkowym, yin & yang.
O dystansie, oddaleniu, więcej w jednym z następnych odcinków.
Poezja -- 3. Refleksja, emocja |
1 2 3 |
--------------------------------
(A) Zajmijmy się na moment zgrabnym utworem, który sam mi się zapamiętał (mam nadzieję :-), naszego wieszcza Adama:
Niech mi Schiller albo Goethe
Wskaże równego poetę!
Ja pan rymów, siłą ducha
Wskrzeszam temu, co mnie słucha
Z piersi mojej pieśń.
Utwór zgrabny, o sprawach istotnych, a jednak nawet trudno powiedzieć, czy to żarcik (chyba tak, prawie na pewno), czy też poważny tekst. Nie jest to poważna sztuka, raczej rozrywka, lekka.
(B) Celem poezji jest więcej niż zwykła emocja, powiedzmy śmiech, zadowolenie, smutek, czy wręcz doprowadzenie niektórych czytelników do łez. Co innego, gdy czytelnik się upije. Serio, naprawdę dobry wiersz budzi głębszą emocję, budzi transcendentną refleksję.
Transcendentną, to znaczy wykraczającą poza materię wiersza. Jak to jest możliwe? Odpowiedź zawarta jest w założeniu poezji:
Człowiek jest cząsteczką Natury .
Porównajmy wiersz do mostu. Końce mostu powinny być dobrze rozpoznawalne i mocno osadzone w ziemi. Natomiast szczyt mostu powinien być wysoko, i z natury rzeczy lekko zamglony lub błyszczący. Te podstawy mostu to Natura, w tym człowiek. Góra mostu, w sensie dosłownym, do wiersza materialnie nie należy. Jest indukowana, domyślna. To właśnie ta transcendentna refleksja, dziwne odczucie czegoś większego
od nas.
W wielu wierszach autorzy, zamiast solidnie skupić się na podstawie, detalicznie opisują górę mostu, wszystko tym psując (od strony poezji), niczego (poetycko) nie budując.
Taki lipny szczyt mostu bez podstawy wisi jak siekiera w zatęchłym powietrzu ich utworu.
Siła refleksji zależy od zasięgu podstawy. Może być rozciągnięta w czasie lub przestrzeni, ale przede wszystkim dystans powinien być koncepcyjny. Na przykład haiku często i z zasady skupia się na jednym tylko momencie, na jednym miejscu w przestrzeni, a mimo to za cel ma transcendentną refleksję, bez której haiku nie jest uważane za sukces. Dystans powinien być jak największy (gdy jest malutki, to jest nudno), ale jednocześnie musimy mieć jeden most, a nie kawałki od Sasa do lasa (autor nie może łudzić się, że co miał w głowie, to jakimś cudem znalazło się w wierszu).
Znowu powstaje pytanie, jak uzyskać dystans, istotną średnicę koncepcyjną? Odpowiedź zawarta jest w założeniu poezji, jest to jej sekret: Człowiek jest cząsteczką Natury. Koncepcyjnie i psychologicznie, sprawy ludzkie i Natury są odległe. A jednak właśnie Natura ma odpowiedniki dla naszych najbardziej atawistycznych uczuć. Kolor czerwony przyspiesza krążenie krwi i powoduje wydzielanie adrenaliny, niebieski nas zasmuca... Gdy jesteśmy w pomieszczeniu, to odgłos wichury niepokoi nas (i skłania kobiety ku mężczyznom :-), światło daje nam pogodę, ciemności zaponurzają, ale kompletna ciemność także chroni nas (tych, którzy ją lubią), a ostre światło boli. Uspakaja nas woda, szum fal. Działają na nas pory roku, pory dnia, las, chmury, łany zboża, zwierzęta, ptaki...
Bogactwo Natury i nasz z nią odwieczny związek jest źródłem poezji, tej czystej.
Działa na nas też Natura stworzona przez człowieka: miasto jakby oddycha, też ma swój cykl dobowy i roczny, oddychają domy, szkoły... zamiast w stuk kopyt końskich wsłuchujemy się w szum opon i w biadolenie tramwajów, a zamiast końskiego prychania towarzyszy nam buczenie samolotów i terkot helikopterów. Wypełnia powietrze równie gęsto jak hałas owadów i kumkanie żab w miejscach rzadko zamieszkanych przez ludzi. Przemawiają do nas narzędzia, wygląd i zapach książek, umeblowanie... reagujemy mocno na materiał, z którego zrobione jest ubranie lub pościel...
Wszelkie ludzkie emocje jesteśmy w stanie wyrazić poprzez Naturę.
Natomiast wycieczki autora na piechotę, na szczyt mostu, są wtargnięciem, czymś obcym poezji, w złym smaku.
Szczyt poetyckiego mostu jest rezerwatem, do ktorego autorom wstęp jest wzbroniony.
Dostępny jest tylko czytelnikom, którzy do niego się wzniosą na własnych skrzydłach.
(C) W świetle rozważań z punktu (B) jasnym staje się, dlaczego wierszyk Mickiewicza [Niech mi Schiller...] nie jest sztuką głęboką, na wysokim poziomie. Prawdopodobnie każdy jako tako wyrobiony miłośnik poezji wie to intuicyjnie. Teraz znamy też uzasadnienie. Nasz wieszcz, który w swojej poważnej twórczości miał mocną intuicję poruszonych spraw, w danym przypadku wlazł sobie na sam wierzchołek mostu, jak niegrzeczne dziecko.
Więc poezja dała mu klapsa, a jego utwór ma charakter tylko lekkiej rozrywki, wbrew powadze poruszonych spraw (poezji, słuchaczy, duszy).
(D) Środki artystyczne: metafora, porównanie, kenning i juxtaposition (zestawienie), też są jakby mostami o dwóch końcach. Im odleglejsze końce, tym potężniejszy most (byle był), tym większe wrażenie. Przy tym oba końce powinny być mocno osadzone w ziemi.
Dygresja A jak jest z metaforą? W typowym przecież przypadku polega ona na tym, że konkretny obiekt jest symbolem pewnej abstrakcji. Czyli zdawałoby się, że sprawa jest przegrana. Na przykład słońce może być symbolem mądrości. Tak, już można czuć, że chodzi o nudnawą bajkę. Ale gdy słońce jest metaforą nie mądrości lecz konkretnej, mądrej postaci w utworze, sytuacja z miejsca wygląda o wiele bardziej obiecująco. Koniec dygresji
Ulubionym środkiem poezji orientalnej i ludowej jest juxtaposition.
W poezji przez juxtaposition rozumie się przede wszystkim zestawienie
spraw ludzkich i przejawów Natury. Przykładem służy cytat z Pounda.
Juxtaposition może dotyczyć fragmentu utworu (może być w jednym utworze wiele zestawień),
może też obejmować cały utwór. Wtedy wiersz jest zestawieniem, czasem też spleceniem dwóch
utworów w jednym.
We wstępie do "The Book of Songs. The ancient Chinese classic
of poetry" (Księga pieśni. Starożytny chiński wzór poezji), tłumacz Arthur Waley daje przykład z angielskiej piosenki ludowej, a następnie z polskiej. Przetłumaczę po raz któryś jego angielskie tłumaczenie z powrotem na polski, ale najpierw zwrotkę angielską:
oparłam się o dąb,
myślałam, że można mu ufać,
lecz najpierw się zgiął, a potem złamał
- moja miłość porzuciła mnie
Kolej na polską:
ścięli dąbczaka zrąbali
już nie jest zielony
zabrali moje kochanie daleko
zabrali na wojenkę
Następnie Waley podaje nieco subtelniejszy przykład z piosenki chińskiej, i podobny utwór japoński. Przejdę jednak od razu do ilustracji z wielkiego Du Fu. Po raz co najmniej trzeci przetłumaczę ten utwór, opierając się na jednym tłumaczeniu dosłownym i dwóch literackich z chińskiego na angielski (za każdym razem tłumaczę inaczej, tym razem różnica jest wyraźna):
nocna podróż
smukłe trawy lekki zefir wzdłuż brzegu
góruje maszt samotna nocą łódź
gwiazdy wiszą nad rozległą dziką równiną
księżyc skacze z prądem rzeki
jak ustalić nazwisko piórem?
stary i chory muszę zrezygnować z kariery
unoszony unoszony cóż to przypomina
niebiosa i ziemia i jedna mewa
Du Fu
Jest to cudowny wiersz.
Ostatnie chyba słowo w tym kierunku należy do Poloniki.
Zamierzam poświęcić uwagę jej utworom, gdy rozwinę dostatecznie aparat pojęciowy.
Teraz tylko wspomnę, że w szeregu utworów Polonika zastąpiła juxtaposition kompletnym
zjednaniem wątku ludzkiego i Natury, bez szwów. Zamiast dwóch równoległych narracji
ma tylko jedną, której części należą do obu podświatów, stopionych w jeden świat
Człowieka i Natury. Po utworach Poloniki wyjście poza bezpośrednie chińsko-ludowe
juxtaposition i Poloniki zjednoczenie tym bardziej wydaje się konieczne dla
dalszego postępu -- konieczny jest nowy etap. Potrzebny jest nowy etap,
ale który ***buduje na poprzednim***, zamiast nie dorastać mu do kostek.
Koniec odcinka 3.
=======================================================
Niecierpliwi mogą od razu popatrzeć pod katem powyższych idei na wiersz Poloniki,
na który szereg uczestników php zareagowało swojego czasu wyrazami zachwytu,
a jednocześnie jeden z pozbawionych skrupułów uczestników starał się utwór zniszczyć
w oczach innych. Utwór [zaplatam...] należy (de facto) do cyklu tematycznego,
który nazwę "Ona i on". Można zwrócić uwagę, jak niezwykle artystycznie czysto
jest wykonany opis, a raczej sugestia kolejnych stadiów aktu miłosnego, do samego końca.
Stąd tego utworu, [rozplatam...], jak powiedziała Grażyna Leśniak, uroda. Piękno.
Z jednej strony opiera się wiersz na mocno ustalonym socjologicznym i psychologicznym, tradycyjnym obrazie dziewczyny/kobiety, a z drugiej przemawia do nas językiem Przyrody czy to zewnętrznej, czy też jej cząstki, którą jest ciało ludzkie. Dlatego piękny w swojej prostocie utwór [zaplatam...], mimo że jest miniaturą, ma głębię, pozwala czytelnikowi na refleksje.
Planuję z czasem omówić utwory Poloniki, w których zjednanie wątku ludzkiego i Natury
występuje na jeszcze większą skalę, i nawet ścislej. Tymczasem, poniżej, przedstawię
[zaplatam...] -- jeszcze do niego wrócę (więcej niż raz).
* * *
rozplatam warkocz
i zanurzam się bez wahania
w burzliwe morze twojej pościeli
oddalam się od brzegu
i pozwalam falom skoczyć mi
do gardła
zachłystuję się nagle ostrym powietrzem
i ginę pochłonięta
przez wszystkie żywioły świata
tylko mnie nie ratuj
nie ratuj
Polonika ©
|
|
|