Index pl.hum.poezja - Teksty różne

Włodzimierz Holsztyński©


Tekst pierwotnie ogłoszony na pl.hum.poezja 4 października 1998 r.
Oryginalny wątek w archiwach Google: tutaj.
RedFrog dziś już nie istnieje. Linki są nieaktualne.


Rymy, gramatyka i różności


Dłuższy WSTĘP

Skoro poruszona była na liście kwestia jakości rymów, to może warto poświęcić temu tematowi kilka(set) słów. A jeżeli ktoś zechce temat rozwinąć systematycznie, tym lepiej - moje wiadomości są skromniutkie i przydałby się artykuł specjalisty. Na dodatek, sam niewiele rymuję, na ogół nieregularnie, częściej po polsku niż po angielsku, oraz gdy żartuję lub się złoszczę. Co nie jest takie dziwne. Niektórzy muszą rymować, bo w przeciwnym wypadku po prostu krępują się. "Wiadomo" (:-), że w poezji mówi się dziwnie sztucznie, więc bez zasłonienia się maską rymów i metrycznego rytmu nie wypada się "wygłupiać", występować na nagusa. Czasy się zmieniają, i jak w świecie orientalnym, obecnie także w Zachodnim, nagość jest przyjmowana coraz naturalniej, a także biały wiersz.

Niewielu poetów potrafi rymować swobodnie, naturalnie, bez uszczerbku dla jakości języka i znaczenia. Czasem można przeczytać o cierpieniach poetów w poszukiwaniu rymu. Myślę, że głównie jest to związane z pewnym niezrozumieniem sytuacji, co wytłumaczę.

Przede wszystkim nie ma cudów, nie można detalicznie sobie wyznaczyć, co się chce powiedzieć, a jednocześnie ściśle ustalić formę. W jakimś wymiarze trzeba dąć sobie swobodę. Niech sam wiersz prowadzi autora. Nawet w wypadku wolnej formy, wszystko jedno, nie ma potrzeby żeby dokładnie trzymać się rożnych detali z rzeczywistości. Nazwy własne (imiona, nazwiska, nazwa ulicy, jeziora itp.) często są zdumiewająco poetyckie. Ale gdy nie są lub nie pasują do wiersza, to poeta powinien je zmienić bez żadnego wahania (choć trudno zamienić Wałęsę na Łokietka). Podobnie siostrzenicę można zamienić na bratanicę, itd. Jestem przekonany, że w pewnym sensie "źródłem" cudownych neologizmów Leśmiana była narzucona przez niego dyscyplina formy i wysokiej jakości rymów. Przy tak ostrym ograniczeniu, z jednoczesnym wymaganiem najwyższego, idealnego poziomu od wiersza, Leśmian po prostu za każdym razem był zmuszony wykazać się niezwykłą wyobraźnią w innych wymiarach, musiał w jakiś sposób dać sobie swobodę. Przy systematycznym trzymaniu się wymagającej, ściśle określonej formy, szalona wyobraźnia stała się u Leśmiana nawykiem, nie miał wyboru. Gdy inni przy rymowaniu szli na kompromisy i pisali słabe wiersze, np. sławny Frost, to Leśmiana dyscyplina rytmu i rymów pchała na wyższy poziom, do znajdywania zaskakujących zwrotów, zamiast go ściągać w dół.

Słynne jest powiedzenie Frosta, że pisać wiersze bez rymów, to tak jak grać w tenisa bez siatki. Słynne i... ironiczne, bo Frost choć zawsze rymował, to na ogół słabo.

Zachęcam Was do zapoznania się z poezją Włodzimierza Szymanowicza, który niestety zmarł tragicznie, gdy miał 20 lat, a za życia nie opublikował ani jednego wiersza (głownie zresztą był malarzem). Jako dwunastoletni chłopiec dokonał przewspaniałych tłumaczeń bluesów i rocków (z angielskiego). Był jednym z niewielu, dla którego rymowanie było jak oddychanie, z tym że nie musiał oddychać, tylko kiedy chciał. Więc czasem pisał wiersze w dwóch wersjach, białą i rymowaną (po czym mnie pytał, która mi się bardziej podoba). Kilka wierszy Włodka wstukałem na RedFrog:

http://redfrog.norconnect.no/poems/poets/wlodzimierz_szymanowicz.html

Możecie też tam zajrzeć do antologii:

http://redfrog.norconnect.no/poems/anthologies/ksiezycowe_okulary.htm

i w kilka innych miejsc, np.

http://redfrog.norconnect.no/poems/anthologies/moonglasses.html

Na chwile zejdę na bok z tematu i dodam, że w ogóle pisanie wiersza w dwóch lub więcej wersjach jest jak najpożyteczniejszą czynnością poetycką (co czasem czynię, choć żałuje, że o wiele za rzadko). Niekoniecznie chodzi o rymowanie. Można zmieniać inne parametry, np. filozofię artystyczną (choćby pisanie obrazami versus logicznymi a melodyjnymi frazami).


RYMY i gramatyka

Jakość rymu nie jest pojęciem absolutnym - mało co, prawie nic nie jest w poezji rzeczą absolutną. Przez "absolutną" versus "relatywną" nie mam na myśli mętnego szambo-mambo, lecz konkretne pojęcia. "Relatywne", to zależne od kontekstu, a "absolutne", to raz na zawsze, niezależnie od kontekstu. W zasadzie jakość rymu zmienia się wraz z kontekstem. Rymom towarzyszą inne zjawiska dźwiękowe, aliteracje lub słowa, które rym mogą jakby przedłużyć, dając dodatkowe, na ogół delikatne efekty. Oprócz dźwięku, także znaczenie słów ma wielką rolę psychologiczną w odbiorze rymu.

Tym niemniej, statystycznie mówiąc, pewne rymy prawie zawsze są słabe, a inne są w porządku lub wręcz specjalnie ujmujące.

Podam więc główną statystyczną regułę dotyczącą rymów. Wcześniej jednak chcę zaznaczyć rolę reguł (zasad, rad) w poezji i sztuce.

Należy zawsze wiersz najpierw przeczytać, będąc wolnym od wszelkich z góry narzuconych sobie (świadomie lub nieświadomie!) reguł (i przyzwyczajeń!). Każde dzieło sztuki samo swoim istnieniem dopiero stwarza własne reguły gry. Możemy, dla siebie, dzieło sztuki ocenić intuicyjnie, bez zastanawiania się. Jeżeli jednak chcemy je ocenić świadomie, jeżeli chcemy porównać z innymi, a zwłaszcza, gdy chcemy wymieniać się doświadczeniami, to przede wszystkim musimy rozpoznać reguły gry danego utworu. Dopiero wtedy możemy przyjąć role sędziego, i jak w gimnastyce, jeździe figurowej na lodzie lub w skokach do wody, możemy ocenić 1.wartość samej gry, czyli jej reguł (co jest równoważne w sportach artystycznych współczynnikowi trudności programu). Po czym jesteśmy w stanie ocenić 2.jakość wykonania. (W sporcie te dwa współczynniki się przemnaża, co byłoby za wysokim wymaganiem względem krytyków literackich). Podsumowując: decyduje trudny do określenia totalny efekt wiersza, a nie reguły i porady. Reguły i porady pomagają natomiast rozmawiać o wierszach, organizują nasze myśli przy analizowaniu utworu.

Sprawa jest nieco mniej jasna, gdy autor oświadcza, ze pisze haiku lub sonet. Wtedy ludzie oceniają, czy utwór naprawdę jest haiku lub na ile jest dobrym sonetem. Osobiście jest to dla mnie niezbyt ważne. O wiele bardziej mnie obchodzi, czy to jest dobra poezja.

Wracam do rymów. W uproszczeniu reguła brzmi: słowa gramatycznie równoważne dają słabe rymy, a im bardziej gramatycznie rożne, tym wartosciowiej się rymują.

Jest to reguła bardzo uproszczona, bo różnie jeszcze jest z różnymi formami. Nim przejdę do detali, chce wyjaśnić o wiele ogólniejszą zasadę, z której wynika ta gramatyczna.

Ogólna zasada mówi, że każdy element wiersza powinien do utworu wnieść coś nowego czyli niespodziewanego. Na ogół chodzi o treść. Nieoczekiwany efekt może być też natury dźwiękowej lub nawet gramatycznej (czytelnik spodziewa się jednej formy gramatycznej, dostaje naraz inną). Nie powinny to jednak być sztuczki. Taniocha działa tylko na naiwnych, a i to nie na długo. (Choć większość ludzi jest naiwna artystycznie, to przecież chodzi nam o dobre wiersze, a nie o poklask zilionów :-). Wiersz powinien być, nawet gdy zaskakuje, naturalny i zintegrowany(!).

Słowa należące do ściśle tych samych form gramatycznych mają silną tendencję do rymowania się, a więc ich rymy nie dają wrażenia świeżości, nie zaskakują nas. Ściśle, to znaczy, gdy oba rymujące słowa są w tej samej liczbie, pojedynczej lub mnogiej, gdy mamy ten sam rodzaj: żeński, męski lub nijaki; te same przypadki, itd. Zatem:

                     na bok z drogi
                     kogo bolą nogi

nie powinno być najgorsze. Jeżeli brzmi tak słabo jak brzmi, to z powodu zbieżności znaczenia rymowanych słów (a wiec mamy wyjątki od reguły związanej z gramatyką). Brzmi to mniej więcej równie źle jak gramatycznie zbieżny rym:

                     na bok dziady z drogi -
                     przejście dla mojej niebogi!

Z powodów statystycznych, a nie dlatego, że jestem "seksistą" (nie jestem :-), męskie rymy w języku polskim są cenniejsze niż żeńskie. Tak więc nawet w ramach rzeczowników, lepiej
(bo raczej trudniej) rymować męskie niż żeńskie:

                     do księgarni wół
                     wlazł prosto pod stół

w zasadzie powinno być nieco lepsze niż:

                     przedstawila sie publice sowa -
                     ja nie jestem glupia krowa

W pierwszym wypadku mamy pewien niecodzienny element (niezależnie od "cud-rymu" :-), sami go zauważcie.

W drugim wypadku nie dość, że mamy rym żeński dwóch rzeczowników, to na dodatek oba są zwierzakami, więc jest nieciekawie. Dajmy więc sobie jeszcze jedną szansę:

                     znowu przedstawiła się sowa -
                     muszę przedstawić się od nowa

Tym razem zrymowany został rzeczownik z przysłówkiem i rym zyskał, nie bije w nas młotem.

Najgorsze są jednak formy gramatyczne, które mocno korelują się z danymi końcówkami. Dlatego przymiotniki są słabsze od rzeczowników, a jeszcze gorsze są bierne formy czasowników - jeszcze jeden powód, żeby unikać formy biernej, brzmi słabo i w prozie i w poezji. Na ogół lepiej zamienić na czynną. Podobnie nieciekawie jest, gdy rymuje się końcówki -uje, lub używa się przymiotnikowych końcówek -any. Jeżeli nie zawsze jest to nieciekawe, to dlatego, że te formy nie są zbyt często używane na codzień. Wiersz z takimi rymami nabierze jednak pewnej sztuczności, zejdzie z głównej drogi i, gdy jest dobrze napisany, nabierze pewnej egzotyki.

Oj, nocka zleciała, pora mi trochę, jak sowie... kończę znienacka,

Włodek


P.S. Był na rec.arts.poems kiedyś pewien poeta Hindus, pisał ujmujące wiersze, podobały mi się, mimo że rymował tak mechanicznie, jak tylko w angielskim można, -ing z -ing lub nawet jeszcze "gorzej", bo używał pełne, dwusylabowe rymy (częstochowskie?). Robił to tak konsekwentnie i z takim wyczuciem, że stworzył własną grę i grał w nią dobrze. Jeżeli w sztuce pójdzie się w jakimś kierunku, to często warto i trzeba ekstremalnie, odważnie, do samego końca. Jego wiersze podobały się wielu dobrym poetom, mimo że nikomu innemu nie wpadłoby do głowy, żeby serio tak "beznadziejnie" rymować. Co prawda czyniłem to w żartobliwych wierszach. Czy ktoś potrafi przetłumaczyć na polski następujący:


duality

I said:

you girl must be curious about my
      personality
you'll be surprised to find a touch of
      banality
i fear it will deprive us of an additional
      dimensionality
i wish our relation to soak in
      immortality


she replied:

you boy turn my stomach into a state of laughable
      laughity
you've missed completely our important
      aspectality
the additional dimension of our so special
      importality
swells sweetly from our generous
      hormonality
so stop getting lost on the tangent of your
      generality
start applying the miracles of your gentle
      brutality

Włodzimierz Holsztyński
1991-03-21

sennajawa@yahoo.com


----------------------------------
Kapkę pospałem, więc zgłaszam się na pierwszego tłumacza:


dualność

rzekłem:

dziewczyno, na pewno chcesz wiedzieć o mojej
      osobowości
zadziwi Cię, że znajdziesz w niej ślad
      banalności
martwie się, że pozbawi to nas ekstra
      wymiarowości
tak bym pragnął, żeby nasz związek nasiąkał w balsamie
      nieśmiertelności


odpowiedziała:


chłopaku, aż skręcasz mnie z prześmiesznej
      chichotliwosci
przegapiłeś kompletnie nasz najważniejszy punkt
      widzialności
dodatkowy wymiar naszej tak przeważnej
      doniosłości
wznosi się słodko z naszej hojnej chmury
      hormonalności
więc przestań się oddalać po chłodnej stycznej
      ogólności
zacznij stosować cuda swojej delikatnej
      brutalności

tłum. wh, 1998-10-04


(Przy okazji zaadaptowałem do polskiego amerykańskie wyrażenie o stycznej. Straaaaszne te rymy :-)

Raz jeszcze pozdrawiam

-- Włodek
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja