[aniołem już być nie chcę]
aniołem już być nie chcę
już dziękuję
co komu po takim aniele
którego można nagle posłać
do wszystkich diabłów
pamiętam
usta nabrzmiałe czerwone i zapach chili
czereśnię pod twoim oknem uczyła mnie patrzeć
kroki na schodach szybsze niż puls
fajerwerki uścisków
bezchmurne niebo na które nie miałam nadziei
choćby mnie dotknęły palce boga
i to chcę pamiętać
to potrafię
a resztę sobie zabierz
z powrotem
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
4 |
2 |
1 |
1 |
2 |
10 |
Z ogonem peletonu w zębach albo trójbarwna pocztówka z Unii Europejskiej znaleziona w jednym z supermarketów
1.
Papryka zielona
pakowana, cena za 1 kg: 4,88
kraj pochodzenia - Hiszpania
2.
Pomarańcze
luzem, cena za 1 kg: 1,98
kraj pochodzenia - Grecja
3.
Buraki czerwone
luzem, cena za 1 kg: 0,55
kraj pochodzenia - Polska
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
3 |
2 |
3 |
0 |
2 |
10 |
Przeczucie paryskie
Nie zna litości anioł, co krochmalem znaczy
ostatnią koszulę i do snu układa na loterii losy
Gdy zwiastuje Sekwana, nie wygładzisz myśli
o mosty Paryża, co wbrew tobie rosną w dzień
Nie w tej liturgii przeżegna się, kto przyjdzie
i drugiej szansy ma nie mieć, czyja ceremonia
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
3 |
3 |
2 |
1 |
1 |
10 |
NIE MAMY ROPY (EGOIZM)
Jak dobrze
rano
(myśląc w kapciach)
nie mamy ropy
piję kawę
ciekawe
czy wytrzyma piwnica
i juz od dawna dobrze
traktuję karaluchy
one ewolucji zostaną jedyne
Nie mamy ropy
uśmiechnięta bez
kapci i węgiel się
nie sprzedaje
System w głowie
odrazy
słońce popsute
coś nie tak ze słońcem
miasta płoną
rzęsy
parują łzy
powstaje nowa jakość
Apokalipsy Trwającej
czas
poczekaj na wnuki
poczekaj
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
3 |
3 |
3 |
0 |
0 |
9 |
* * * [wszędzie mieszkają]
wszędzie mieszkają
staruszki co farbują włosy
na kolory własnych beretów
pieczołowicie szydełkowanych
pół zimy
by wiosną mieć gotowy wygląd
takie szpilki z kolorowym łepkiem
z lotu ptaka
świetnie widać ich ruchy -
- kolorowo się krzyżują
codziennie tak samo
jak w planszowej grze
regularnie zaczynają spotykać się z Rutyną
kuchennymi drzwiami przypełza do nich
po 50-tce albo 60-tce
codziennie powtarza tę samą lekcję
i codziennie jej nie zapamiętuje
Rutyna to piękna artystka
natchnienie dla kolorowych beretów
wzruszenie
łzy płynące żlebami pomarszczonej skóry
radość z przebłysków
istnienia odczytanego z niebieskiego ekranu
codziennie tak samo
to całe życia
piękniejące pod tym samym niebem
dla Ciebie
Autorze tylu historii
ile jest westchnień na epokę
zanim przemienimy się w kolorowe łepki
pobrudź nam dłonie i stopy
kolorami świata.
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
1 |
3 |
3 |
0 |
2 |
9 |
Wrażenia z jednej barowej nocy
Brudne ja k to zazwyczaj wśród barowej bohemy
Namiastki pragnień u świadomości granic
Pompowane diabłem, który w chmielu znalazł kolebkę
Tęskniące za starym koboldem opalizującego Absyntu
Ktoś szuka piątego kąta bezowocnie
A mówią, że widzieli go gdzieś w modernistycznych barach
Jak wylatywał kominem
A później pewnie tańczył na mlecznej drodze?
Rozbiegana wśród zgiełku pół boskich westchnień
Panna Kreacja podryguje kaskadą glifów rojonych
Podaje dłoń jak w takich bajkach bywa-piękną
I prowadzi po szerokiej drodze nad jeziora - manowce
Ale ci dwaj byli najgorsi , szczurze spiskowe gęby
Mówili o elektrycznych motylach, co mają władzę nad ludzkości kokonem
Później wybiegli z rewolucyjnym hasłem: " zatapiamy Atlantydę "
W epilogu mało delikatnym gestem barman o świńskiej aparycji
Przywrócił mnie światu - rzucając mocno moją powłoką
Ale muszę przyznać jedno
Nie przepuściłem możliwości kontemplacji chodnika
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
3 |
2 |
0 |
2 |
9 |
puzderko
magiczny blask świecy
w kieliszku żółty tulipan
na nitkach naszych spojrzeń
walcują dostojnie pary
z epoki franciszka józefa
zamykam je szczelnie
w drewnianym pudełku
gdy będę sam
wypuszczę je ostrożnie
aby tańczyły w moich myślach
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
3 |
2 |
2 |
0 |
2 |
9 |
Czysta przyjemność
Stan zawieszenia, jak zwykle,
mógłbym rozwiesić w całym mieście anonse towarzyskie,
ale nie potrzebuję już towarzystwa,
nie chcę, nie będę sam,
bo co ma wisieć,
nie utonie.
Deszcz,
kałuże robią się towarzyskie,
zbierają się w sobie,
deszcz,
wody podchodzą,
jeszcze deszcz,
potem potop i niezawisły sąd ostateczny.
Stawię się trochę rozmokły,
ale wreszcie pogadam z kimś z czystym sumieniem.
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
1 |
3 |
2 |
1 |
2 |
9 |
* * * [bóg tłumaczy psalmami]
bóg tłumaczy psalmami
gordyjskie węzły
słowem cię stwarza
inaczej kaleczyłbyś
kamienie tylko
a wiatr wywiałby ci duszę
Panie świat nie dosłyszał Ciebie
domyśla się twej wyobraźni
wici tlą się na słowach przydrożnych
wiatry zwijają drogi przed burzą
tylko pustynne drogowskazy
i stron świata za mało
by się odnaleźć w uczuciach
myślostrady wybiegane
a puste domy
mają okna bez powiek
hangary serc
posklejałeś mnie Panie
ze słów różnych
wzniosłych i brzydkich
czasami brak tych właściwych
a niektóre ograniczają widoczność
do nieskończoności
i zaklęć mi brak do siebie
leżę w kolekcji
kamieni filozoficznych
a w górze tylko
alchemiczne wiatry
przekręcają strony
Twojej księgi
mojego rodzaju
a ja idę do nieba
budzę się
pod nie swoją powieką
w śnie Twoim
myśli znajduję za horyzontem
niekończącym się życiem po życiu
ja pusta klepsydra
wieczność przesypuję
odległa i bliska
poza dobrem i złem
przychodzę odchodzę
z pustego w próżne
ale jeśli nie potrzebowałbyś Panie
bym Cię kochała
i przestałbyś we mnie wierzyć
gwiazdozbiory spadną
horyzont utonie
krajobraz po baśni
samotność
niebotyczne piekło
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
2 |
2 |
1 |
2 |
9 |
Miłość w jesiennym swetrze
Dostałam od Ciebie
sweter w kolorach jesiennego lasu
Utkany przez ostatnie promienie słońca
Szumiał poruszony wiatrem twoich słów
Ale pewnego dnia spadł deszcz
Sweter ucichł
Milczałeś
Nadszedł listopad naszej miłości
Opadły liście swetra,
pozostały tylko gałęzie nagiej prawdy
o nas
Ktoś inny podarował mi sweter
Z śniegowego puchu
Czy roztopi się w pierwszych promieniach
wiosennego słońca?
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
3 |
2 |
0 |
1 |
8 |
Zodiak znak pierwszy i supernova
najpierw była prawda
zanim przyszły jeszcze światła ziemi
bez fałszywych gwiazd bogów i proroków
była prawda
o włókno oddechu niewidzialnie zachodząca
jak wycinek
nieznanego morza
nagle jednak
w promieniowaniu ciemności
przez eteryczne żyły i wieki wieków
przywędrował iluzjonista
człowiek
poprawiając twarz przepołowionej wyobraźni
kobietę nazwał venus z milo
a sobie przypisał ciepły wiatr
od którego śniegi topnieją
i jeszcze długowieczność ciem
tak oto ciemność
stała się zasłoną głębszego zamyślenia
jak welon zakonnicy
którą zaklepie grabarz szpadlem
wśród nagich skał nieba
jus | mlb | pdy | gr | uw | suma |
2 |
2 |
3 |
0 |
1 |
8 |
|