|
bezwiednie obserwuję spóźnione reakcje przyrody.
zeschnięty liść opada na przednią szybę samochodu.
popędzany wiatrem (raz dwa trzy cztery
razy) podskakuje jakby udawał wysuszonego
z głodu wróbla. na zewnątrz plus minus dziesięć stopni
poniżej zera. jeśli teraz wyjdziemy na pewno skurczymy się
z zimna. zbiegną się nasze linie papilarne a skóra nasiąknie
mroźną wonią: tak pachnie czasami powietrze przy ognisku.
pocałunkiem - wytrychem otwieram ci usta zakneblowane
krówkami mordoklejkami. pierwszy raz używam języka
w takim celu. zastanawiam siÄ™ kiedy siÄ…dzie akumulator.
* * * * * * * * * *
siwa pleśn szumi nad skronią. to październik,
szelest i chlupot niżowych zatok, swędzące przymrozki,
utrata nasycenia przez barwy. w obliczu zmiany
zauważamy pierwsze zmarszczki i drżenia. rdza
zaraża nie tylko metal, ale także liście.
rtęć opada nam w oczach, kaszel budzi obłoczki pary.
sięgniemy po mocniejsze alkohole i cichsze słowa,
w końcu zaczniemy czytać sobie z ust.
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
1
|
|
|
+ |
|
|
1 |
9
|
+ |
+ |
|
+ |
+ |
4 |
|
|
meteorologicznie rzecz biorÄ…c oba wiersze spoko. wolÄ™
"biomet", bo mniej siÄ™ nad sobÄ… rozwodzi.
Justyna Bargielska
"biomet"
Oba wiersze mnie bolą; "ciepło-zimno" jako katalog wrażeń i oderwanych obserwacji, jednych i drugich po prokrustowsku wciśniętych w aforyzmy z płyty pilśniowej. Po co? nie wiadomo dokładnie. "biomet" dmie w surmy emocjonalne, jesień już, panie, a ja nie mam satysfakszon. A będzie jeszcze gorzej, bo po jesieni przyjdzie zima (narrator jest prorokiem? nie wiadomo dokładnie). Oba wiersze zalecają się frazeologizmami, które - jako środek stylistyczny - utraciły powabną świeżość gdzieś w epoce środkowego Barańczaka. Przez dłuższy czas myślałem, że będę musiał rozstrzygać rzucając pieniążkiem, w końcu o grubość lakieru sentymentalony wysunęły się przed niepociumanie.
Miłosz Biedrzycki
W finale spotkały się dwa jesienne wiersze, dwa wiersze w sumie podobne i według mnie jedynie średnie. "ciepło-zimno" jest gorsze od strony technicznej (np. przegląd form osobowych czasownika w pierwszej zwrotce: 1. os. l.poj. "obserwuję", 3 os. l.poj. "opada", 1. os. l.mn. "wyjdziemy" czy nieprzemyślane przerzutnie), ale za to nadrabia ładnymi poetyckimi obrazami (oksymoron: "mroźna woń czasami pachnie jak powietrze przy ognisku").
W "biomecie" nic rażącego nie rzuca się w oczy. Widać kunszt autora, świadomość środków poetyckich (nagromadzenie głosek "s", "sz", "ż"), ale po wydestylowaniu zostaje jakby mniej poezji niż u konkurenta.
Minimalnie skłaniam się ku "ciepło-zimno", chociaż żaden wiersz nie jest tu chyba "lepszy".
Paweł Dymek
Zastanawiam się z żalem, dlaczego nie podzielam opinii autorów, że akurat te wiersze powinni wystawić jako finałowe. Z dwóch refleksji meteopatów - silniej reaguję na "biomet". Ode mnie, dla "mojego" zwycięzcy, gratulacje.
Graal
"biomet"
Niewiarygodna koincydencja tematów: "my ubrani w pogodę" (choć z drugiej strony bodajże połowa wierszy w tym konkursie proponowała metaforykę meteorologiczną). I oba wiersze w podobny sposób poprawne, podejście autorów do słowa - zgodne. Wybieram "biomet" za mniejszą dosłowność, za zgrabniejszą puentę, za naprawdę niezłą puentę.
Urszula Wacławczyk
|
|
|
|