|
fin de siecle
to jest tak jakbym tu mieszkał z każdym odwołanym
odłożonym na później. jakby się dobrze przyjrzeć
nie jest to przypadkowe miejsce. naśladuje gesty
gdy wrzucam na tacę pytam czy można tu zapalić
w głowie jest wiersz jak modlitwa. w modlitwie jest
ciało jak przykuca. krew natomiast ma swoje układy i
nie płynie na darmo. uprawiamy ten sakrament
jak niewiadomą z bębenkiem na sześć pocisków
w międzyczasie rozchylają się nogi
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
4 |
5 |
- |
3 |
3 |
2 |
19 |
święto
Nawet ładna ta dziewczyna. Ciekawe
czy umie gotować. Jak lubisz: ogórkowa
a na drugie sałatka z tuńczyka. Jedz
syneczku, musisz być silny i zdrowy.
Specjalnie dla ciebie zrobiłam andruty.
Czas na anegdoty: "jak Daruś był mały".
Sąsiadki znają te popisy na pamięć.
Na półce ułożone trofea, dyplomy.
No widzisz? Sam mi nic nie powie,
o sukcesach dowiaduję się ostatnia
z gazety. Oj, która godzina? Zaraz będzie
serial. Co słychać? Ania ma problemy,
Tomek kocha Martę, ta się stara
z Markiem, stąd te spory. Jak to w rodzinie
zastępczej. Poza tym wszyscy zdrowi.
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
3 |
4 |
- |
4 |
4 |
2 |
19 |
WIERZĘ ŻE ZE STRACHU RODZĄ SIĘ TAKŻE DOBRE UCZUCIA
przemokliśmy do wewnątrz; nad nami drapie się wodór tlen azot węgiel
i parę innych pierwiastków, nie ma ducha, jest miska i kubek, nie ma czarnej
czy białej magii kominka, są papierowe ręczniki i jej ulubione obrane
pomidory z odrobiną soli i oliwy z oliwek, jest mała powieść ze słusznym
wykończeniem "vivat aspidistra!" i koc w kratę, są wyleżane, przepłakane
przy sobie noce, nie ma Paryża jest Warszawa, nie ma cudów, są pigułki
i te przysłowiowe naście centymetrów, nie ma, niech mi to wybaczy,
bukietów kwiatów, jest koźlak, którego znalazła i zapytała "a ten? ten
będzie dobry?", jest zjedzona wspólnie na przystanku gruszka, jest gołąbek
rozczochrany przy nóżkach, co to go przygarnęła i wypuściła potem, jest
szuflada gdzie trzyma moje druki, i jest pokój do którego jak owad wkrada się
światło "chcę właśnie z tobą się zestarzeć", i jest myśl, że zostanie przy mnie
i przy mojej chorobie
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
3 |
4 |
- |
4 |
3 |
3 |
19 |
ŚWIĄTECZNA MUZA
mój kuzyn przekuwa gitarę na metal
a cała rodzina zakłada ciężką zbroję
próbując się jakoś odegrać - tylko dlatego
że pod skórą trzymamy ptasie zarodki
od czasów t-rexa to postęp polskich rodzin
(oczywiście tych spoza pierwszej ligi
która znosi w sobie archeopteryksy) my
hodujemy sępa wróbelka lub papugę
albo dzięcioła który czasami przestaje
i coś krępującego się wtedy wydarza
ni to cisza ni to jakieś święte zwątpienie:
wspólna czkawka w kolekcji wigilijnych nocy
kiedy mamy prawie wszystko i jesteśmy
obdarowani niektóre nasze pudełka
nagle pustoszeją - nikt w nie nie puka nikt
nie może liczyć nawet na bezdomnego
czasami przełykamy tę zimową ość
słabości (choć jako rodzina mieścimy się
przy statystycznym stole) nic karygodnego!
żaden karp nie zginął w tym roku z naszej ręki
na wszelki wypadek mój odwieczny chrześniak
(zaklęty w techno) budzi swego dzięcioła:
skorupki pękają pod młodzieńczym dłutem
i lżej nam na brzuchach gdy znowu się coś wykluwa
Dedykowane
mojej rodzinie którą zaczynam naprawdę lubić
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
4 |
4 |
- |
2 |
3 |
4 |
19 |
blokowisko
sen i marzenie można by zrównać
na użytek pokoleń [trup gromad stowarzyszeń]
zrobić coś innego niż nasi ojcowie
rzeźbiący w dymie i wodzie artyści rasy białej
merdające ogonem tworzywo
można by ich wszystkich wykończyć
jednym ruchem ręki w dowolnej technice
opowiedzieć się przeciw wspólnocie
doświadczeń inwestycji żon owoców wojen
albo przestać używać sepii i na poważnie zająć
eugeniką albo rozrodem parzystokopytnych
albo wyrobem plastykowych szabli i plakatów
albo medycyną budową obiektów mostowych
rozbiórką obiektów mostowych porozumieniem
bez barier życiem i twórczością jana jakuba
spod czwórki światłem histerią azbestem
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
5 |
4 |
- |
3 |
2 |
3 |
19 |
czarne koty dobrze się palą
kiedy rodzi się przepowiednia
koty zwisają z drzew. na węch.
naturalnie. tutaj gałąź skarpa i ciasteczko
z ulubioną kawą. poranna zorza i pełno chmur.
to jasne że będzie ciemno. nadchodzi wzgórze.
i nas właśnie posądzają o lenistwo; w kolanach
wody jakby chluboczą płytkością. z zewnątrz
to widać. nie mam świeczek i nie chcę ich mieć.
zwijam się w kulkę i rzucam w przód dla niepohamowania.
tam gdzie rosną pokrzywy wszedłem w slipkach.
miałem jedenaście lat i mały grzech na sumieniu.
niskie perspetkywy a właściwie ich brak i - pewność.
teraz w tym miejscu grzęzi się jeszcze pustka.
skraj porośnięty dla picu i nierówne zbocze;
turlam się na siłach grawitacji i wciąż ten sam widok.
turlam się
aż czemuś się to wszystko znudzi.
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
3 |
4 |
4 |
- |
3 |
3 |
2 |
19 |
lucida intervalla
teraz, jest w miejscu którego nazwa drażni język
na końcu: brak dostępu: jagrys i niefart
ogrody sen piramidy latarnia wodząca na pożegnanie
porion mgławice androgenów
wymagamy przebłysków światła
w metodach, w szaleństwie
pragniemy oddania: co miałam
zwrócić: luki niedokładności błędy
pielęgnuję je wszystkie żeby przypomnieć:
kiedy wjeżdżamy w zakręt
są takie światła pochylone
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
5 |
4 |
- |
2 |
4 |
2 |
19 |
adult linking
agnieszka wysyła nas na bagna
nienasycone błoto wchłonie
nieuważnych gości
jest ładna
sześć godzin
zamknięty pokój
pijemy czarną kawę
nie słodzi
siedem godzin
gdyby miała kontakty
wynajęłaby morderców
gdyby mogła
zabijałaby sama
z dokładnością do jednego miejsca
gwałcą
całą kobietę
osiem godzin
ścian cztery
"chciałam być ścianą"
jest piękna
"wiesz jak to jest?"
nie
uciekam na ulicę
piję kawę
słucham
za nich
agnieszka wysyła nas na wydmy
zobaczymy jak to jest utonąć
i oddychać piaskiem
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
3 |
2 |
5 |
- |
3 |
3 |
3 |
19 |
tutaj nie ma nic z Argentyny
tutaj nie ma nic z Argentyny
nie rażą w oczy kolory domów nie ożywiają ruchu na ulicy
a na słońcu płowieją szmaty wywieszane z okien
święte obrazki raz rocznie
podobne to tamtych i słońce podobnie grzeje
a ludzie chowają się w cieniu bo w knajpach wcale nie jest chłodniej
tutaj nie ma nic z Argentyny
nikt nie klaszcze a dźwięk dzwonów jest monotonny
nie podrywa do lotu gołębi i spojrzenia ludzi
są beznamiętne a uliczni grajkowie duszą
każdy objaw radości przechodniów i odchodzą
z pustym futerałem na gitarę
tutaj nie ma nic z Argentyny
na ulicy ludzie wpadają na siebie i nie wierzą w przeznaczenie
stare kobiety chodzą w zwiewnych sukienkach ich skóra
sucha, pomarszczona, opalona inne kobiety pokazują piersi
nie kryjąc ich dla kochanków z sutereny malują oczy na czarno
tutaj nie ma nic z Argentyny
choć pijemy tequilę w barze zagryzając pomarańczą z cynamonem
nie śpiewamy głośnych piosenek
przytupując noga w drewnianą podłogę
wypatrujemy kochanków znacząco mrużąc oczy
a potem wychodzimy i nikt nikogo nie zna
i nikt z nikim nie wychodzi a potem nie wraca
tutaj nie ma nic z Argentyny
i tylko kochać się możemy do tanga
bo nawet nie ma gdzie zatańczyć
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
3 |
6 |
- |
2 |
2 |
3 |
18 |
przechodniu nic nie mów
jak tylko zdarzy ci się zderzyć lub napotknąć
na jedną taką co się pochwali: mam zimnicę
jak tylko po plecach przejdzie ci deszcz
podeszwą swą wymijając rytm popularnego
mięśnia na literę sy
podeszwą zmieszaną ze zbyt rudą krwią
to zaraz się nie zaraź ale do mnie zadzwoń
bić to jej nie bij bo bym się pogniewał
że mi bijesz córkę
taka myśl mi przyszła do głowy
i zaraz z niej wyskoczyła
jak z tortu lodowego goła pani
proszę nie mieszać jej z niczym najwyżej
lekko wstrząsnąć i tak się wyrazić:
ale ty jesteś piękna! słowem
piękna zrażam się do wyrażania piękna
wdrażam się w wyrażanie bestii sugestii
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
1 |
3 |
5 |
- |
2 |
3 |
4 |
18 |
23 - 25 |
74 |
dramatycznie przyciszone radio |
udawaj, że mnie nie ma
udawaj, że mnie nie ma. wyobraź sobie
pościel z odgniecionym śladem po mnie.
kształtem nic nie przypominam. pokój,
w którym byłem, pozostał nietknięty.
cieśnina, w której się nie mieszczę,
nazywa się ciało. utleniłem je wodą.
chciałem popływać gdzie indziej.
bliżej przyjrzeć się rybom od środka.
udawaj, że mnie nie ma. wyobraź sobie
słońce i zimę najgłębszą z możliwych.
tyle wokół bieli jakby cały śnieg.
mc |
pc |
jf |
mg |
km |
mp |
uw |
suma |
2 |
4 |
3 |
- |
3 |
3 |
3 |
18 |
|
|
|