Index   |   I etap   |   II etap   |   III etap   |   Wyniki

2.00   |   2.01   |   2.02   |   2.03   |   2.04
Podsumowania   |   Tabela ocen   |   Po 2. etapach
1 - 8   |   9 - 14   |   15 - 25

 
9 - 11 104    Sweet Jane   

Interwał


O którejś tam nad ranem dostrzegam
niewiele ponad paluch utytłany w piasku
wiolonczela to już zbyt wysoki poziom i męczy
przypomnieć sobie nie mogę skąd znam
te biodra w chłodzie i chwiejny chód

("...twój zapach chce bym objął cię leciutko w talii...")

przysypiamy od jednej wydmy do drugiej przesypujemy
ziarenka między kolorowym kartonem a szklaną szyjką
w poszukiwaniu na czarną godzinę ukrytej kości
o zawartości 11 mg substancji smolistych możemy
dyskutować zażarcie o różnicach w odpowiedzialności
pomiędzy drugą stroną baru a fotelem przy biurku

(przymykam oko na zapowiedź brzasku)

dajemy porywać się entuzjazmowi słów o etno i beat'cie
to gra
tylko wracać się nie chce pieszo
daleko i kulawo z kamieniami pod podeszwą



mc pc jf mg km mp uw suma
2 3 4 - 3 4 5 21







9 - 11 119    Popielnik   

Pukao


Z Charlesem spotkałem się na Wyspie Wielkanocnej,
gdzie usiłowałem zgłębić dawną wiarę mieszkańców w boga
Make Make, czczonego jako człowiek-ptak. Charles
w czasie naszych dysput był cholernie nieobecny,
ale tak właśnie go sobie wyobrażałem. "Czy tu mam szansę
na dalszy ciąg rozmów, wpatrując się w oceaniczny ląd, pośród
rzeszy innych pielgrzymów cierpiących jak ja na ptasią grypę.
Plon wieloletnich badań lekarskich, rwania w kościach, komiczne,
ktoś posadził we mnie trupa. Charles chyba miałeś rację,
to jedno z przystosowań ta moja chorobliwa wiara."



mc pc jf mg km mp uw suma
3 3 4 - 3 3 5 21







9 - 11 108    Agapit   

raport pozbawiony szelestu


raportuję
ranny rozkaz właśnie odwalił kitę
i ja Rozpięty Kołnierz staram się pochować
urazy pozalewać rany oczy pocerowane mam rzęsami
ale melduję jeszcze nie nadużywam
szelestu po to wylęgał mi się język
z tej pierzyny za parapetem
abym był paskudzącym gołębiem
bujaj bujaj bujam
w czasie przedpokoju
wyszorowałem proszę dowódcy buty
by połyskiem odwrócić wzrok od sznurówek
które nie zaszły na język
choć mam na karku Waszą Podeszwę
i pot zdaje się jeszcze leje
po bombach nie są wyrównane
                    tu wybuchały
kłótnie a ja zdetonowałem frasobliwą minę
zbiegły się siksy saperki
i uzbroiły ciało w odległą barwę
teraz czuję każdy ten spacer
który mi przeszedł
w obolałe miejsce
            [u nas w lazarecie
zwą go przykurczem światła
dowództwo może sądzić że nabieram
powietrza tak usta przywykłe do akwarium
szerzej otwieram kiedy mogę
wznieść za dom i jego karminowe ściany
za okna z przypadkowego szkła
i za ramy z których wyłamał się krzyż
a jednak leżę ze starą wiarą
na której mogłem polegać i poległem
czekając na posiłki by nadeszły
            [choćby przez welfron
by nie ustała akcja
i poderwał się ten raport
                [wykończony
w przeciąganiu ciszy
od dzwonnicy



mc pc jf mg km mp uw suma
4 4 5 - 2 3 3 21







12 - 14 52    Ipkiss   

Taniec żywota


Jesteśmy pisani pępkiem na ciepłym woalu
tańczącego powietrza. Cali z giętkich liter
które mógłby wymyślić marynarz lub chłopiec
kołysany falami odsłoniętych bioder

Pisani z prawej w lewo
z lewej strony w prawą
na ugiętych kolanach
na napiętych palcach

póki starczy nam woli
by w strumyku życia
każdą prawdę podważać
ciekawskim patykiem
i patrzeć tryumfalnie
co żyje w jej cieniu



mc pc jf mg km mp uw suma
2 2 4 - 3 3 6 20







12 - 14 77    Cattus Kitekattus   

Retransmisja


Historia bloku płynie rurami, z różnych stron. Jest nieco
chłodniej: przydaje się koc i kot. Druga szczoteczka
do zębów służy zmyleniu przeciwnika. Nocami dorabiam
teorię bezwzględności. Tv wpuszcza w kanał: banalna
ballada bajmu wywołuje potrzebę małej stabilizacji, więc
drzemię: sen zapada się pod ziemię i nie nazwałbym go
zbyt głębokim. To kontemplacja światła: oczy w dole
kątem polują na wieczorne nadzienie z cieni. W nadziei,
z nerwów oblizuję usta. Podnoszę się występnie z łóżka
do sześcianu, wyciągam pierwiastki z powietrza. Ciekłe
ciało walczy o prawo do przyciągania ziemskiego. Granat
nieba eksploduje odłamkami dnia. Pożyczę sobie trochę
szczęścia na drodze niewyżycia, zanim gwiazdy spadną
za kulisy horyzontu, który jak szew pozwala zabliźniać się
groźnym rankom. Następny dzień roztrwania się: trwamy
w tramwajach, plomby wciąż wypełniają pustkę, ludzie
budzą się w miejscach, gdzie dworców dawno już nie ma.



mc pc jf mg km mp uw suma
3 4 4 - 3 3 3 20







12 - 14 16    Wilsybil   

"Otwórz oczy, twoja kochanka jest chłodna
i wyniosła" czyli spór z logiką o bezsenność



Po omacku szukasz wyjścia tuląc się do ściany. Jej skóra
gwałtownie oddycha. W kącie szyderczo uśmiechnięta czeka
ciemność. Wskazówka łagodnie opada w dół zegarowej tarczy.
Świt wschodzi między strofami ciał. Wszystkie okna są już
otwarte na szczęście. Całujesz teraz jej zimne bose stopy
i rozbierasz do nagiego tynku. Czujesz jednak tę chybotliwą
otchłań. Przedziera się przez tkankę zdań niewypowiedzianych
i zapala słowo o słowo. Już czas na ostatnie wyznanie.

To miejsce po którym przeszedłeś było miejscem
wymyślonym. Dotknięty ciemnością myślałeś, że
te obrazy(rozbite pojęcia na ścianach)to prawdziwa
logika rysunku. Zaledwie ją przeczuwałeś a teraz
spójrz, dokąd poszła twoja ukochana. Poczułeś się
jakby ci odebrano celne słowo zanim zdążyłeś je
wypowiedzieć a przecież nie było tu nikogo, a ty sam
jesteś tylko własnym lustrzanym odbiciem. Ale w tej

pustej przestrzeni, w której zaciera się ty i nie-ty
wiesz jedynie, że krew jest ta sama(nie przetrącano ci
jej ani przy narodzinach ani nigdy potem).Teraz pulsuje
równo przypominając o jej istnieniu pod sercem. Chociażby
ktoś wszystkie nieznane słowa i frazeologiczne związki
poustawiał aż do nieba - nie potrzebujesz kolejnych dowodów.
Będziesz teraz śnił(z godnością właściwą wszystkim myślącym)
jej czyste intencje. Możesz spokojnie przymknąć oczy.



mc pc jf mg km mp uw suma
2 3 4 - 3 3 5 20
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja