|
Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:# spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-07 09:33:55 PST
Dino Campana, urodzony w Marradi w 1885, włoski poeta "przeklęty". Jeden z tych, co wydaje tylko tomik wierszy ("Pieśni orfickie") i starczy. Według krytyki otwiera on XX wiek w poezji włoskiej i staje się pierwszym poetą włoskiego Novecenta. Niezwykle barwna osobowość (niektórzy twierdzą, że był po prostu chory psychicznie) i niezwykle barwne choć krótkie życie: był strzelcem wyborowym, palaczem na statkach, strażakiem, policjantem, gaucho, marynarzem, portierem w klubie (taki ich Kameleon), a przede wszystkim włóczęgą (krytycy nazwali to ładniej: za życia budował wokół siebie mit poety-nomady). Po wizycie w szpitalu psychiatrycznym w Brukseli postanawia więcej chodzić niż jeździć (taki ich Forest Gump). W 1914 roku wydaje swoje "Canti orfici", na początku kolportując je własnoręcznie. I to w dość specyficzny sposób. Uznając, że dany czytelnik nie jest w stanie zrozumieć wszystkich jego wierszy, wyrywa z tomiku te, które uważa za najtrudniejsze. Marinettiemu (temu od manifestu futurystycznego) sprzedaje ponoć spis treści i stronę tytułową. Umiera w roku 1932.
-------------------------------------
Genueńska kobieta
Przyniosłaś mi trochę alg morskich
We włosach, a twoje ciało złotawe
Pachniało wiatrem z daleka,
Który przybywa ciężki od żaru:
- O doskonała
Prostoto twojej smukłej postaci -
Nie miłość, nie udręka, może urojenie,
Jakiś cień zniewolenia błądzący po duszy
Nieuchronnie i z jasnym spokojem
Uwalnia ją w szczęściu, w pogodnym zachwycie,
Niech w nieskończoność ją poniesie
Wiatr scirocco.
Jak mały i lekki jest świat w twoich dłoniach!
(przeł. Ewa Maciszewska)
-------------------------------------
Przy sztalugach.
- Erlo! To ma być moja żona!?
- Nie podoba ci się?
- Przecież to Inez. Ta koza. Erlo, miałeś namalować moją żonę.
- Podejdź do okna. Co widzisz?
- Słońce...
- ...złotą kulę, rozpalony powóz, ogryzek na ziemi, czerwoną pochodnię, panią Miecię z siatką pomarańczy, wybuch na granacie, jasny grób nocy, rozgrzany gnat pędzący do rzeźni, lampę w ciemnym pokoju, plamę na kalesonach, cień zakurzonych gołębi, krowi placek, szczerzącą się gębę, poduszkę na szpilki...
- ...czyli na obrazie jest moja żona?
- Więcej niż ona.
Zrezygnowany - Posłuchaj Erlo, proszę, namaluj mi na jutro dzban pełen wody. Spójrz na mnie: dzba-nek z wo-dą.
- A portret żony?
- Inez? Wezmę, ale zapłacę tylko połowę. I powieszę w przedpokoju.
[Telik]
Pozdrawiam, Telik.
Autor:R.Kaczmarek (kkr@didot.sih.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-07 10:41:36 PST
[...]
A swoją drogą zestawienie tych dwóch utworów przywołało mi na myśl "Narodziny Wenus" mistrza Botticellego, bo i algi we włosach, sirocco i smukłość...
Ale z drugiej strony Sandro był florentyńczykiem, a Wenus wierząc mitom cypryjką, więc Genua...
Genua, miasto rodzinne Kolumba, który o spory kawałek odepchnął horyzont niepoznania zmniejszając obszar finis orbiae, gdzie żyły wszelkie dziwne wytwory ludzkiej imaginacji. Dobił je ostatecznie portugalczyk Magellan, którego wyprawa ostatecznie domknęła kulę ziemską...
I tak Ziemia zaczęła się zmniejszać i zmniejszać, tak że dziś można ją zamknąć w dłoniach, i gdyby zapytać co się stało ze stworzeniami zamieszkującymi kiedyś obszar poza granicą poznania, odpowiedź jest chyba jedna - widzą je tylko malarze i przeczuwają poeci...
Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-08 05:37:58 PST
Tak. Widzialne i niewidzialne - to jak dwie strony tego samego medalu. A ów medal i obserwator to łamigłówka z kilkoma rozwiązaniami:
1. Jest to, co jest, a czego nie ma, to nie ma.
2. Jest to, co jest, ale może to, czego nie ma też jest.
3. Jest to, co jest, a czego nie ma, też jest.
"Kupiłem sobie książkę, aby poczytać o tym, czego nie ma" powiedziałby może nabywca średniowiecznego bestiariusza. Parę dni temu powtórzyłem w myślach to zdanie wracając z księgarni.
Autor:Blackbox (blackbox@space.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-08 10:06:27 PST
Może prościej byłoby wg typologii Satre'a zakładać 4 stany przedmiotu :
- jako nieistniejący
- jako nieobecny
- jako istniejący gdzie indziej
- nie zakładać swojego przedmiotu jako istniejącego
bo w Twojej łamigłówce możliwy jest (msz) czwarty stan, w którym jest tylko to, czego nie ma :)
Ale może się mylę - łaskotanie schodzi mi aż na podwzgórze, gdy się wgłębiam.
BB
Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-08 11:06:43 PST
A powiem Ci, że ręka mi zadrżała (dlatego łamigłówka z kilkoma, a nie trzema rozwiązaniami). Musiałem jednak ten medal mieć w ręku - wszak plotkujemy o literaturze (odbicie niczego jest niczym).
Autor:wilczysko (jacekf@core.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-09 04:36:03 PST
Genueńska kobieta
Przyniosłaś mi trochę alg morskich
We włosach, a twoje ciało złotawe
Pachniało wiatrem z daleka,
Który przybywa ciężki od żaru:
- O doskonała
Prostoto twojej smukłej postaci -
Nie miłość, nie udręka, może urojenie,
Jakiś cień zniewolenia błądzący po duszy
Nieuchronnie i z jasnym spokojem
Uwalnia ją w szczęściu, w pogodnym zachwycie,
Niech w nieskończoność ją poniesie
Wiatr scirocco.
Jak mały i lekki jest świat w twoich dłoniach!
(przeł. Ewa Maciszewska)
-------------------------------------
Zamiast przeczytać wiersz jak jest, zadumać się, posłuchać i w ogóle upoetycznić - zdębiałem. Masz ci los! Bo po pierwszym czytaniu zobaczyłem wyraźnie obraz portowy z impresjonistycznie czerwoną kropką słońca, kreskami nagich masztów i kobietą na pierwszym planie. Ta niedotykalna bohaterka portretu ma lekko, pod kątem opuszczoną głowę, przymknięte oczy. Kosmyk włosów opada nie dotykając policzka, a złożone na podołku dłonie mają niemożliwie długie palce. Poza lekko zakolorowanym pospiesznymi pacnięciami tłem zachodu, na portrecie dominuje czerń, jaki obłędnie złamany granat i złoto (które zupełnie nieuprawnione żłobi cienie twarzy, wspiera szyję i schodzi aż za dekolt rozchełstanej na piersiach koszuli).
Autor oleju miał podobno w Lublinie jeden wernisaż zorganizowany przez dobre dusze i [podobno] malował bardzo złe portrety. Ten - wymieniony któregoś słonecznie-wiosennego popołudnia na połówkę wódki stołowej -
stał się moim ulubionym. A przecież znam ich sporo. Pachnie morzem. No i malarz sportretował moją żonę.
Autor:polonika734@poczta.onet.pl (polonika734@poczta.onet.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-10 18:00:35 PST
Bardzo dziękuję.
Przy okazji historyjka: chciałam jeszcze czegoś o Campanie poszukać, zaguglowałam, na pierwszym miejscu wyskoczyła Home Page of Dino Campana, po włosku. Niestety, włoskiego "nie posiadam", zatem zaguglowałam drugi raz, prosząc o translację. Dostałam dokument kuriozalnie zabawny - tłumaczenie z włoskiego na angielski dokonane mózgami maszyn. Z Dino Campany zrobił się Dino Bell :))) O reszcie trudno nawet wspominać...
Polonika
Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 001
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-01-11 08:53:42 PST
I kolejna plotka, którą skrzętnie zapisuję. Na Campanę trafiłem przypadkowo przygotowując audycję radiową (w naszej lokalnej głogowskiej rozgłośni) dotyczącej właśnie klasyków włoskiego Novecenta (m.in. Umberto Saby - na pewno pojawi się w "spiskach i plotkach", ale nieco później - i Salvatore Quasimodo).
I wtedy zadałem sobie niemalże statystyczne pytanie: co musiało się stać, by człowiek, który wydaje jeden tomik poezji (słownie jeden) trafia na biurko osoby z prowincjonalnego miasteczka gdzieś na Dolnym Śląsku w Polsce?
Na marginesie warto dodać, że rękopis owego tomiku ginie u wydawcy, Campana rekonstruuje tekst i w końcu sam go wydaje. Ówczesne społeczeństwo skreśla go uznając za wariata, naśmiewając się z "dziwacznego kapelusza przypominającego rondel", "zniszczonych butów na zbyt dużych stopach" i "plątających się przykrótkich spodni" (cyt. Ardengo Soffici). I po chwili bez trudu trafiamy do krainy poety "przeklętego" przez matkę (która nie potrafi zrozumieć jego wrażliwej natury), żonę (związek z Sybillą Aleramo trwa zaledwie kilkanaście miesięcy), w końcu państwo (skazujące go na wieczne tułaczki po zakładach psychiatrycznych). A jednak coś się stało. Bo teraz, popijając spokojnie piwo, czytam w skupieniu kolejny wiersz Dino Campany.
|
|