Index   |   001  |  002  |  003  |  004  |  005  |  006  |  007  |  008 pl.hum.poezja - Spiski i plotki

      
Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:# spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-11 10:09:57 PST


Patrick Kavanagh, urodzony w 1906 roku [właściwy: 1904, patrz: tutaj]. Po pierwsze Irlandczyk, po drugie Irlandczyk, po trzecie Irlandczyk. Piotr Sommer napisał o nim, że jest on w tak oczywisty sposób poetą mniejszym niż Yeats, w jak oczywisty sposób jest poetą bardziej irlandzkim i w Irlandii bardziej wpływowym. Za najbardziej znane dzieło Kavanagha uważa się "The Great Hunger", utwór pochodzący z 1942 roku. Autor wierszy i powieści. Umiera w roku 1967.


-------------------------------------

Żona druciarza

Zobaczyłem ją na wysypisku,
Szukała przedmiotów
Takich jak stare buty albo getry.
Była młodą kobietą,

Żoną druciarza.
Jej twarz przecinały pasma trosk
Jak druty,
Ale była prężna
Jak młoda kozica
Na wietrznym wzgórzu.

Przeszukiwała wysypisko
Ostrożnie drobiąc krok
Pośród blaszanych puszek
I ostrych skorup
Stołowych talerzy.

(przeł. Piotr Sommer)

-------------------------------------


Mano znów wspinał się po krętych schodach sapiąc i postękując. "Gdybym tak mógł wchodząc schodzić". Przystanął. "Ale czy wtedy musiałbym schodząc wchodzić?". "To wszystko nie jest takie proste". Ruszył powoli ale jakoś mniej sapiąc i rzadziej postękując. Przy każdym następnym stopniu bezładne dźwięki dochodzące zza zamkniętych drzwi pracowni przybierały z wolna postać słów.

...ale i tak najbardziej przekonują mnie pańskie postaci zdeterminowane deformacją. Pozorna sprzeczność, nieprawdaż? Bo i owa deformacja kwestią pozoru, a właściwie - obserwacja prowadzona jest na poziomie dyskwalifikującym jakiekolwiek zafałszowanie...

...czyli moja żona to zwykła koza?

- O właśnie, koza. A panu wydaje się, że jest inaczej? - lekko wysuszony jegomość w eleganckim płaszczu odwrócił się w stronę otwierającego drzwi.

- Proszę pana! Mi się wydaje... Otóż wydaje mi się, że to wszystko nie jest takie proste, jak się panu wydaje.

Mano stał i słuchał swoich słów w skupieniu. - Otóż to.

Po twarzy Erla przeleciał delikatny, ledwie widoczny uśmiech.

[Telik]



Autor:Blackbox (blackbox@space.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 00:43:34 PST

Wydawało mi się, że czytam wątki Telika bardziej dla Mano i Erla niż dla poezji komentowanej - w końcu to mają być spiski i plotki - nasze niesprawdzalne wrażenia. Dzisiaj powiało nieoznaczonością Pirandella :) A wiersz Kavanagha? Pomyślałem: tak jakby z cyklu "okolice":) w taki oto sposób dowiedziałem się, że faktycznie nie pisałem o konkretnych okolicach i ich umiejscowienie geograficzne to tylko sprawy umowy, którą zawarłem sam ze sobą. Aż mi wstyd, że Kavanagha nie znałem wcześniej. Chociaż i tak go ze sobą nosiłem:)

Dzięki Ci, Teliku,
BB



Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-13 06:13:26 PST

To znak, że wątek niemal na życzenie: wiersz i spisek zadziałał. :)

Pozwól, że jeszcze "Epos" Kavanagha.

Epos

Mieszkałem w ważnych miejscach, w czasach
Gdy rozstrzygano sprawy ważkie, kto posiadać
Będzie tamte pięć arów skały, niczyją ziemię
Otoczoną widłami naszych zbrojnych roszczeń.
Słyszałem wrzaski Duffy'ów: "Obyś był przeklęty!"
Widziałem, jak stary McCabe, nagi do pasa,
Wszedł na działkę, lekceważąc stalowe ostrza -
"Tu jest granica, wzdłuż tych żelaznych głazów".
Był to rok tamtej hecy w Monachium. Ale
Co ważniejsze? I już byłem gotów
Stracić wiarę w Ballyrush i Gortin,
Gdy duch Homera zjawił się i szepnął do mnie:
Iliadę stworzyłem z takiej właśnie lokalnej
Kłótni. Bogowie mają własne hierarchie ważności.

(przeł. Piotr Sommer)



Autor:elmo (elmo.gl@wp.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 03:58:05 PST

Telik:
Mano znów wspinał się po krętych schodach sapiąc i postękując. "Gdybym tak mógł wchodząc schodzić". Przystanął. "Ale czy wtedy musiałbym schodząc wchodzić?". "To wszystko nie jest takie proste". Ruszył powoli ale jakoś mniej sapiąc i rzadziej postękując.

a dla mnie dzisiaj powyższy fragment.

mój ulubiony sposób pisania czyli tworzenia negacji własnoręcznie wyprodukowanych pomysłów zawsze mnie pociąga. tak myślałem sobie ostatnio nad zwrotem "zaufać komuś". otóż takie słowo nie ma racji bytu, nie można powiedzieć, że komuś ufam. bo co nie wierzę w to, że może mnie zdradzić? jeżeli jednak wierzę i biorę pod uwagę taką ewentualność (a w ludziach ewentualności jest bez liku) nie mogę mówić, że ufam. powiedzieć komuś, że ufa się mu bezgranicznie, to położenie na nim góry, to bezgraniczne pastwienie się nad nim, to torturowanie go własnymi oczekiwaniami. chociaż wiem, że opis nigdy nie będzie tym co chce się opisać jednak z całą odpowiedzialnością wycofuję ze swojego języka słowo "ufać". oczywiście język jakim się posługuję nie jest mój. język należy do wszystkich i jeśli ktoś będzie bardzo chciał używać słowa "ufać" niech go używa, bo go nie rozumie.


elmo;)



Autor:Blackbox (blackbox@space.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 04:16:14 PST

A co powiesz na określenie "zawieść się na kimś"? toż to dopiero kuriozum wywodzące się wprost z "zaufania". Tym bardziej że tyczy się najczęściej relacji, w której ten, w kim pokładano zaufanie nie miał o tym pojęcia.
BB



Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-13 06:00:29 PST

elmo:
tak myślałem sobie ostatnio nad zwrotem " zaufać komuś".

[...]

oczywiście język jakim się posługuję nie jest mój. język należy do wszystkich i jeśli ktoś będzie bardzo chciał używać słowa "ufać" niech go używa, bo go nie rozumie.

Mamy żal do języka. Mamy żal, że nie potrafi on wypowiadać się w naszym imieniu dosłownie_dokładnie. Ale czy może być inaczej. Słowa są jak książki w bibliotece publicznej. Chcąc zbudować zdanie podchodzimy do półek, wybieramy odpowiednie woluminy i składamy. Po jego wypowiedzeniu książki wracają na półki i czekają na kolejnego wypożyczającego. Wiadomo także, że poprzez ciągłe wypożyczanie i używanie książki po prostu się brudzą: tu tłusta plama od bułki z masłem, tu jakiś paluch, tam ktoś zagiął narożnik albo wyrwał kartkę. Osobną sprawą jest kwestia wyboru. Czasami musimy wziąć dwie książki na raz, bo sklejone od lat taśmą klejącą lub mamy od początku do czynienia z wydawnictwem dwutomowym.

Bywa że - od czasu do czasu - ktoś zrobi awanturę pani bibliotekarce, a to wydanie nie takie, a to wolumin już bardzo uszkodzony. To są ci uważni i wymagający czytelnicy.



Autor:R.Kaczmarek (kkr@didot.sih.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 05:22:31 PST

Telik:
Patrick Kavanagh, urodzony w 1906 roku.

A plotka na to - urodził się 21.10.1904 r. Był synem drobnego farmera, dorabiającego sobie kamieniarstwem. Szkołę rzucił w wieku trzynastu lat. Pracował jakiś czas w warsztacie ojca. Uważany przez wiejską społeczność za nie całkiem normalnego (już wtedy uważał się za wielkiego poetę, co w kraju, który ma ponoć największą liczbę poetów w przeliczeniu na milę kwadratową wydaje się być na pierwszy rzut oka bluźnierstwem) wyprowadził się do Dublina. Tam wkrótce dał się poznać w pubach literackich jako jedna z barwniejszych postaci, nie tylko dzięki swoim utworom, ale także poprzez zarozumiałość, grubiaństwo, cięty język i skłonność do alkoholu (co w sumie składa się na utrwalony stereotypem obraz Irlandczyka ;))
Zmarł 30.11.1967 r w Dublinie w domu opieki wykończony przez alkoholizm i raka. Dziś jest uznawany za jedną z barwniejszych i kontrowersyjnych postaci irlandzkiej literatury (co w kraju, który ma ponoć największą liczbę poetów w przeliczeniu na milę kwadratową wydaje się być wielkim osiągnięciem).

Pozdrawiam - Ryszard

P.S. Siedząc na niskim murku z kamieni polnych piję kolejnego Guinessa za przyłączenie następnej okolicy do poetyckiego krajobrazu. Piję bez piany, tę bowiem zlizała moja starsza córka, która jak nic na świecie lubi piankę z ciemnego irlandzkiego piwa. Ot, koza.

R



Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 05:23:09 PST

R.Kaczmarek:

> Patrick Kavanagh, urodzony w 1906 roku.

A plotka na to - urodził się 21.10.1904 r.

Oj, plotka ma rację :). Przepraszam - drugi paluszek u lewej ręki w imadełko.

Reszta z wiatrem powróci za chwilę.

Pozdrawiam, Telik.



Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 08:27:02 PST

R.Kaczmarek:
P.S. Siedząc na niskim murku z kamieni polnych piję kolejnego Guinessa za przyłączenie następnej okolicy do poetyckiego krajobrazu. Piję bez piany, tę bowiem zlizała moja starsza córka, która jak nic na świecie lubi piankę z ciemnego irlandzkiego piwa. Ot, koza.

To całkiem przyjemny krajobraz - ten z kamieniami polnymi, ciemnym piwem i (przywołaną) kozą. Brakuje tylko wiatru.

Wiatr

Wiatr
Złamał nas
Rozniósł
Zatopił
O królu nieba świetlistego
Spal nas
Jak drewno
W burzy
W popiół

nn (najprawdopodobniej), przeł. E. Bryl

Dzięki za dopowiedzenia w sprawie Kavanagha i za ploteczkę krajoznawczo-turystyczną.



Autor:R.Kaczmarek (kkr@didot.sih.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 12:21:52 PST

Telik:
To całkiem przyjemny krajobraz - ten z kamieniami polnymi, ciemnym piwem i (przywołaną) kozą. Brakuje tylko wiatru.

Ech wiatr...

Jak mawiał poeta z okolic Dublina -
To chyba wiatru znad morza przyczyna,
że gdy wieje ponad wzgórzami,
Megan biegnie przez pola skrótami
i już w drzwiach mych suknię rozpina.

Lepiej nie siej wiatru Teliku ;-)))

Ryszard



Autor:wilczysko (jacekf@core.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 05:35:10 PST

Telik:
Patrick Kavanagh, [...]

Zielony Głupiec potrzebował piętnastu miesięcy
ślady butów prowadziły donikąd między Czarne Wzgórza

Ten chłopczyk z Mohangan dyniogłowy chudzielec
powinien dratwą przeorać całą Duszę na sprzedaż

Oddech przeorało mu zwierzę
niedotykalne wiejskie dziewczyny lubią wędrowców


------------------------------------- [...]
Po twarzy Erla przeleciał delikatny, ledwie widoczny uśmiech.

A to już zupełnie inna para chodaków. Bo wbrew wierszowym pozorom biograficznym - o patrzeniu. Nie będę się wymądrzał, za to spróbuję dać szansę tym, którzy chcieliby czegoś więcej, a nie maja czasu szukać (toć w końcu Irlandczyk):

http://homepage.tinet.ie/~progers/kav1only.htm

w.



Autor:Telik (telik@glogow.um.gov.pl)
Temat:Re: # spiski i plotki 006
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-02-12 08:07:59 PST

wilczysko:
(...) Wbrew wierszowym pozorom biograficznym - o patrzeniu.

Inaczej mówiąc o sposobach wypełniania drucianej formy. [Trudno w tej chwili rozstrzygać, komu się to uda lepiej: druciarzowi czy żonie druciarza.] A jeśli uda się wypełnić przestrzeń międzywęzłową (nazwijmy ją A) przy pomocy druciarza (lub ogólnie przyjętych zasad posługiwania się drutem), to czy - na zasadach analogii - mamy prawo w podobny sposób wypełnić przestrzeń B? Jeśli będziemy wchodzić schodząc to schodząc musimy wchodzić? (a może schodząc też będziemy schodzić?). O patrzeniu, czy może bardziej o zapatrzeniu? :). Chociaż zdaję sobie sprawę, że nic nie jest tak proste, jaki mi się wydaje.
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja