Twórczość anonimowa przekazywana z ust do ust, dla której oryginałem jest ostatnio zasłyszana wersja tekstu stanowi ciekawy przykład
literatury poligłosowej. Wczytując się w kolejne zapisane odsłony tekstu poznajemy nie tylko wrażliwość i kunszt jego autora, ale także tych, którzy dokonywali w nim czasem bardzo istotnych zmian.
-------------------------------------
|
Praskam tą szmatą o kamień
W imię czarta, wiatr niech wstanie -
I dmie na me zawołanie
|
Od trzech miesięcy pustynia złości się żółcią i czerwienią.
Od trzech miesięcy woda w piach się zmienia.
Trzy tysiące najlepszych i najmłodszych wojowników
Stanęło z bębnami i cymbałami przed bramą miasta
W krainie Psylli, gdzie lud dzielny i wierzący mieszka.
Od trzech lat matki wypatrują swoich dorosłych już synów.
Od trzech lat ci, co kazali wyruszyć wojskom już nie żyją.
Trzy tysiące źródeł wyschło jak łzy kobiet w czerni
W krainie Psylli, gdzie lud dzielny i wierzący mieszka.
A wiatr południowy piach czesze na bielących się kościach.
-------------------------------------
W pracowni Erla wszystko było na miejscu. Słońce jak zwykle rozsiadło się na sporym kawałku podłogi. Drobinki kurzu przeciskały się przez szpary w powietrzu przeganiane tu i tam przez lekki wietrzyk, który przy okazji nadmuchiwał brzuchy delikatnym zasłonom. Wersalka zaprzężona w cztery rzeźbione nogi czekała na niego tuż przy niskiej ławie przystrojonej górą ciastek rozpychających się w sporej misie. Mano sapnął z zadowolenia. Nic się nie zmieniło. A przecież mogło zmienić się wszystko - tak dawno tu nie był. Runął więc na wersalkę, a ręka z tradycyjną pewnością powędrowała w kierunku ciasteczkowego królestwa.
Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tradycyjne okrągłe ciastka z dziurką zastąpione zostały kanciastymi herbatnikami. Poczuł lekkie zaniepokojenie. "Kolejna sztuczka narratora" pomyślał. "Ten człowiek powinien spisywać z natury". Kwadratowe herbatniki. "A może to nie dla mnie?" Rozejrzał się po pracowni. Pędzle dzwoniły cichutko w wielkim słoju, a fotel, w którym zwykle siadywała Maria nosił jeszcze piętno jej sprężystego ciała. "Zaraz wrócą to się dowiem".
Po kilku chwilach zasępiona postać Mano krążyła wokół ławy niczym król Nemi obok drzewa. Zgarbiona, czujna i stara.
Gdy słońce w swym bezwstydzie zajmowało coraz większą powierzchnię podłogi Mano zdecydował się nie czekać. Złapał pierwsze z brzegu ciastko z floresem w kształcie litery 's' i przełamał je niemal na pół. Pierwszą część połknął
błyskawicznie, drugą położył obok kartki, na której miał napisać: "Moi drodzy, to ja". I wyszedł.
[Telik]
Pozdrawiam, Telik.