|
|
|
|
Edmund Sapir
|
Baniamin Whorf
|
|
Autor:Telik (telik@stricte.net)
Temat:### spiski i plotki 019 (nieco długie)
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-07-02 09:16:44 PST
W cyklu wakacyjnym powracam do owej księgi wiedzy magicznej przeciw niej samej napisanej i cytuję kolejny wyimek, tym razem dotyczący języka. Komentarzem w pierwszej części "spisków i plotek" niech będzie moja ulubiona hipoteza językowa, hipoteza Sapira-Whorfa. To do dzieła.
-------------------------------------
Nowe słowa - opowiada misjonarz Dobrizhoffer [Martin Dobrizhoffer (1717-1791) - jezuicki misjonarz i pisarz. Przez wiele lat działał w Paragwaju wśród Indian plemienia Abipone. Opublikował w Wiedniu po łacinie swą "Historia de
Abiponibus".] - pojawiały się co roku jak grzyby po deszczu, ponieważ wszystkie słowa przypominające imiona zmarłych są znoszone proklamacjami i na ich miejsce ustala się nowe. Fabrykowanie słów spoczywa w rękach starych kobiet plemienia i każdy termin, który uzyskuje ich aprobatę i zostaje przez nie wprowadzony do obiegu, jest natychmiast przyjmowany bez szemrania przez wielkich i małych na równi i jak ogień rozprzestrzenia się po wszystkich obozowiskach i koczowiskach plemienia. [...] W ciągu trzech lat, które Dobrizhoffer spędził wśród Indian, lokalne słowo oznaczające jaguara zmienione zostało trzy razy, a słowa oznaczające krokodyla, cierń i zarzynanie bydła spotkały podobne, chociaż mniej urozmaicone losy. Na skutek tego zwyczaju słowniki misjonarzy roiły się od wykreśleń, nieustannie bowiem trzeba było usuwać stare słowa i wstawiać na ich miejsce nowe. U wielu plemion Brytyjskiej Nowej Gwinei imiona osób są również nazwami pospolitymi. Ludzie wierzą tam, że duch zmarłego powróci, gdy się wymówi jego imię, a ponieważ bynajmniej nie pragną tego, wymienianie imienia jest tabu i tworzy się nowe słowa dla zastąpienia nimi starych, gdy tak się składa, że są one równocześnie pospolitymi określeniami. Skutek tego jest taki, że wiele słów ginie bezpowrotnie lub też wskrzesza się je z odmiennym znaczeniem. W podobny sposób zwyczaj ten odbił się na języku mieszkańców Nikobarów. Panuje u nich dziwny obyczaj - opowiada de Roepstorff [Frederik Adolph de Roepstorff (1842-1883) - duński podróżnik i etnograf, ułożył m.in. słownik dialektów nikobarskich.] - który, zdawałoby się, radykalnie uniemożliwia "tworzenie historii", a w każdym razie przekazywania historycznych opowieści. [...] "Tradycje ludu Klamath - pisze A.S. Gatschet [Albert Samuel Gatschet (1832-1907) - amerykański antropolog i etnolog. Zajmował się głównie badaniem narzeczy Indian Ameryki Północnej.] - nie sięgają dalej wstecz aniżeli na jedno stulecie z tej prostej przyczyny, że istniało tam surowe prawo zakazujące wymieniania imienia przy wspominaniu zmarłego człowieka lub jego czynów. Prawo to było równie skrupulatnie przestrzegane przez Kalifornijczyków jak i Oregończyków, a naruszenie go groziło karą śmierci. [...] Jak można pisać historię bez imion?"
[J.G. Frazer, "Złota Gałąź"]
---------
Uogólniając, hipoteza Sapira-Whorfa to dwie główne myśli:
1) język, będący tworem społecznym, jako system, w którym wychowujemy się i myślimy od dzieciństwa kształtuje nasz sposób postrzegania otaczającego nas świata,
2) wobec różnic między systemami językowymi, które są odbiciem tworzących je odmiennych środowisk, ludzie myślący w tych językach rozmaicie postrzegają świat.
Sapir nie miał najmniejszych wątpliwości co do istnienia obiektywnego świata, który jest odzwierciedlany przez język. Whorf natomiast uważa, że świat stanowi tylko kalejdoskopowy strumień wrażeń, które mają być zorganizowane przez nasz umysł, a ściślej - przez system językowy.
[Adam Schaff, "Myślenie w języku"]
-------------------------------------
- Panie doktorze, nikt mnie nie rozumie.
- Coś podobnego - doktor Arado nie wyglądał na zaskoczonego.
Mano cenił przede wszystkim psychiatrów lekko stukniętych. Arado stuknięty był zdrowo.
- A więc jak już wspominałem, nikt mnie nie rozumie. Kiedy miałem 7 lat bardzo chciałem mieć pięciodrzwiowego resoraka. Mama kupiła mi ciepły sweter i cyrkiel firmy "Jorgenson", którego mogłem dotknąć, gdy miałem lat 19. Nienawidzę fasoli. U nas na działce rosła tylko fasola i szpinak.
- Coś podobnego - doktor Arado był naprawdę znudzony.
- Zakochałem się.
- Coś podobnego.
- Żona mówi, że to nic, że i tak jestem impotentem. A ja tylko chciałem, żeby ktoś mnie zrozumiał. I chciałbym mieć tonę dzieci. Wie pan takich małych i grubych. Pan to nagrywa? I tony pieluch do prania. I żeby filtr do pralki cały czas się zapychał. Chciałbym też mieć twardą wodę i plamy, które nie chcą się spierać za pierwszym razem. I dziki ogród, w którym nie będzie fasoli ani szpinaku tylko zwykłe chwasty.
- Chwasty?
Mano czuł się dobrze. Dobrze jak nie wiem kto.
[Telik]
Pozdrawiam, Telik.
|
|