Index   |   017  |  018  |  019  |  020  |  021  |  022  |  023  |  024 pl.hum.poezja - Spiski i plotki

    Benjamin Peret
Autor:Telik (telik@stricte.net)
Temat:### spiski i plotki 024
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-09-09 11:12:56 PST


Benjamin Peret, ur. 4 lipca 1899 roku. Breton w "Manifeście surrealizmu" (1924) nazywa go przedstawicielem surrealizmu absolutnego i tego "od ptasich porównań". Umiera 18 września 1959 roku w Paryżu.

-------------------------------------

Ktoś dzwoni

Skok pchły jak taczki tańczące na kolanach bruku
pchła znika bez śladu na schodach gdzie zamieszkałbym
z tobą
a słońce podobne do butelki czerwonego wina
zamieniło się w Murzyna
niewolnika Murzyna batożonego
Ale cię kocham jak muszla kocha piasek
skąd ktoś ją wydłubie kiedy słońce przybierze kształt fasoli
która zacznie kiełkować niby kamień ukazując swoje serce wśród ulewy
albo półotwartego pudełka sardynek
albo żaglowca z rozdartym fokiem

Chciałbym być rozpyloną projekcją słońca na strojnym bluszczu twoich ramion
tym żuczkiem który cię łaskotał kiedy cię znałem
Nie
ta efemeryta z tęczującego cukru nie jest podobniejsza do mnie

niż jemioła na dębie
któremu została już tylko korona zielonych gałęzi gdzie mieszka stado gajówek
Chciałbym być
bo bez ciebie jestem zaledwie szczeliną między kamieniami przyszłych barykad
Tak bardzo mam twoje piersi w mojej piersi
że zarysowują się tam dwa dymiące kratery jak ren w jaskini
aby cię przyjąć jak zbroja przyjmuje nagą kobietę
której wyczekuje z głębin swojej rdzy
topiąc się jak szyby płonącego domu
jak zamek w wielkim piecu
podobna do dryfującego okrętu
bez kotwicy ani steru
ku wyspie zasadzonej błękitnymi drzewami nasuwającymi
na myśl twój pępek
wyspie gdzie chciałbym z tobą zasnąć

(przełożył Julian Rogoziński)

-------------------------------------

motyl wykopał grób
w grobie leżał trup
w trupie była kość
dobry to był gość

Mano jesienił się już od kilku dni. Arabeskami wydłubywał co cenniejsze fragmenty rzeczywistości. "Dziś urodził się kardynał Richelieu. To dobry dzień na kopanie w ogrodzie" pomyślał. Ale kopanie szło opornie. Mokra ziemia przylepiała się do szpadla odchodząc od czasu do czasu tłustymi jęzorami. I gadała śliniąc się jak szczerbaty dziad przy jedzeniu. Wyjątkowo leniwe w tym roku dżdżownice dziś pracowały na dwie zmiany mozolnie odmierzając długość i szerokość ogrodu. Podlewany letnimi deszczami wyraźnie urósł - świadczyły o tym walące się płoty. W ziemniakach chrapał studniowy jeż piętami kierując słońce coraz niżej i niżej i niżej. Chlapnął kolejny jęzor. Echo w pajęczynie powtórzyło "chlap". "Jeśli jeszcze raz ta stara jędza powie na mnie 'gruby Mano' to - obiecuję - jak tu stoję - wycisnę z jej gardła każdą literkę jak wodę z gąbki". Mano klęczał. Łopata wbita w kawał świeżo skopanego ogrodu wyglądała jak Ekskalibur połykany przez ciemne fale jeziora.

[Telik]

Pozdrawiam, Telik.


Ciąg dalszy:     Google       Onet
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja