Index   |   025  |  026  |  027  |  028  |  029  |  030  |  031  |  032 pl.hum.poezja - Spiski i plotki

José Emilio Pacheco    
Autor:Telik (telik@NOSPAMstricte.net)
Temat:### spiski i plotki 025
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-09-26 07:25:07 PST


W kolejnej, jesiennej edycji sip José Emilio Pacheco. Urodził się w 1939 roku w stolicy Meksyku. Poeta, prozaik, krytyk, eseista, tłumacz, publicysta. Jednym słowem Meksykanin. Tomiki poetyckie: Los elementos de la noche (1963); El reposo del fuego (1966); No me preguntes cómo pasa el tiempo (1969); Irás y no volverás (1973); Islas a la deriva (1976); Desde entonces (1980); Trabajos en el mar (1983). W polskich przekładach zdaje się tylko "Literatura na Świecie" 12/75 i 8-9/85 oraz "Nurt" 1976.

-------------------------------------


Inskrypcja na czaszce

Za życia różnimy się
ale za to
wszystkie czaszki są do siebie podobne
Każda obrazem i owocem śmierci

Czaszka co nieomal przypomina marmur
wpatruje się uważnie w ciemność
a zobaczona ukosem w zwierciadle
wygląda jak skorupka jajka z którego uleciał
ktoś kto oddychał w życiodajnym wnętrzu

Jest pusta
                         Jest pustką
                                                 lecz bez niej
nie byłoby istnienia
Nic nie mówiąc chce o coś zapytać
Zadawać na nowo odwieczne pytania
Czy człowiek w sobie nosi własną śmierć
czy (wbrew Rilkemu) -
                                                 to szkielet dźwiga
uciążliwe ciało
Czy to co skazane na zepsucie
powleka niezniszczalną czaszkę?

Gładki otoczak wydany przez morze
to którego nie widać
Znamy je tylko poprzez jego dzieła

Przeraźliwym grymasem wystraszył nas czas
ten który rzeźbi
swoim przepływem piękno wszystkich rzeczy

Słusznie wyryto na czole
zatartą inskrypcję:

                     Ta czaszka widziała siebie jak dziś nas ogląda
                     Jak my w nią wpatrzeni -
                                                                    tak siebie ujrzymy

(przeł. Krystyna Rodowska)

-------------------------------------

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały na to, że idzie jesień. Zawstydzone tym faktem liście chowały się w przywiędłej trawie wytykane kostropatymi paluchami gałęzi. Ptaki co prawda śpiewały, ale raczej z rzadka i najczęściej o pierdołach. Mano mocował się z kaflami. Piec był w opłakanym stanie, a jak wynikało z kalendarza i dopisywanych ręką czasu tajemniczych znaków na kaflach*, zaraz po jesieni miała nadejść zima. Stawianie nowego pieca nie wchodziło w rachubę. Istniała bowiem obawa, że podczas wyburzania starego naruszona zostanie konstrukcja nośna domu i na wiosnę piec będzie kominem dla bocianów. Zaskrzypiały żeliwne drzwiczki. Wśród wielu znaków ten najbardziej zaniepokoił spoconego Mano. O ile pamiętał drzwiczek od pieca się nie oliwi. Czyżby i one wiedziały, że idzie jesień?

----
*) Oczywiście czas nie pisze po kaflach. Od dawien dawna wiadomo, że robi to ogień. Jako sprawca przemian, korzystając z nadarzającej się okazji i gładkiej powierzchni utrwala w ten sposób formuły stanowiące opis rytów przejścia.

[Telik]

Pozdrawiam, Telik.


Ciąg dalszy:     Google      
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja