|
Autor:Telik (telik@NOSPAMstricte.net)
Temat:### spiski i plotki 028
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2003-11-20 07:30:16 PST
Kilka tygodni temu odwiedziłem mojego dobrego przyjaciela. Rankiem, po długich i serdecznych wieczornych powitaniach, z głową nabrzmiałą jeszcze od wrażeń, usłyszałem jak przez mgłę pytanie: "czytałeś Waltariego?". Wybełkotałem: "nie". "Chłopie, to co ty wiesz o fińskiej literaturze!". Zawstydziłem się i zaraz po powrocie zacząłem intensywne kopanie. Trafiłem.
Paavo Haavikko urodzony w 1931 roku, poeta, pisarz, dramaturg. Autor - między innymi - "Drogi w dal (1951), "Wietrznymi nocami" (1953), "Ziemia rodzinna" (1955), "Liście liśćmi" (1958), "Pałac Zimowy" (1959), "Drzewa, cała ich zieleń" (1966), "Czternastu władców" (1970), "Wiersze z podróży przez cieśninę" (1973), "Wino, pisanie" (1976).
"Rok 1951. 'Drogi w dal', jak gdyby, coś tam, co za bezmyślność ze strony uczniaka chwytać za pióro i pisać. Uczyć się, to poddając się, to znów zaczynając, że to, co zostaje na papierze, to nie słowa, lecz to, co z nich
pozostało, gdy się żyło z tematem, rozpaczą, spało, jadło, tarzało, gawędziło z nim, słuchało tematu, który ma swoją wolę, słów, które mają swą wolę, żyło się po prostu tematami, opowiadaniem. Trzeba je zaakceptować, wszystkie. Bowiem wszystko to szybko minie, zaraz. Umieć, uczyć się, być samotnym wobec swego tematu, bezradnym, bełkotać, powtarzając się wobec swego tematu" [Paavo Haavikko, Szkic do autoportretu].
-------------------------------------
***
Mnóstwo ptaków tak skupionych, że stanowią jak gdyby żyrandol, który teraz wynosi się w inne miejsce izby przestronnej jak świat, gdy na zegarze mamy wiek siedemnasty, tutaj, niedaleko stąd, a może inny był zamiar pierwotny, miał on bowiem kształt cienkiego naszyjnika unizanego z czarnych ptaków, długi, prosty, wiszący jak ogromne dłonie kobiety, co przed chwilą piekliła się o miejsce żyrandola i wyniesiono go, dłonie jej, które powinny być jej oczyma, jej dłońmi podtrzymującymi naszyjnik, co wydłużał się i tężał, podniosły ten naszyjnik, aż dotknął skóry, która musiała być ciepła. Takie są poszlaki. Musiało być to pod koniec marca, bo lody były już cienkie i kruche, jęły pękać i trzeszczeć, a z nimi kryształ w lampach przymocowanych do belkowania sali paradnej w twierdzy, podczas dwudziestu jeden wystrzałów armatnich. Oto poszlaki. Mimo to wiele ptaków na kilometr sześcienny przybyło zza morza [Paavo Haavikko, przeł. Jerzy Litwiniuk].
-------------------------------------
Mano spojrzał w górę. Chmury rozprostowały się jak stare prześcieradła. "Nici z deszczu" sapnął i schował parasol głęboko pod pierzynę. Po chwili jednak chmury zaczęły wyglądać bardziej przekonywująco. Najwyraźniej pęczniały niczym drożdże pod wpływem ciepłego mleka. Po chwili truskawkowa poszewka delikatnie zaczęła przykrywać wystające rogi, tu i ówdzie rolując się. Zatoki czerwonoburych fałd wylewały się sfastrygowane stadem zabłąkanych gawronów.
[Telik]
Pozdrawiam, Telik.
|
|