|
Autor:Telik (telikSKASUJTO@stricte.net)
Temat:### spiski i plotki 031
Grupy dyskusyjne:pl.hum.poezja
Data:2004-02-02 06:30:12 PST
Breton pogłębiony czyli rzecz o zapisie automatycznym
Droga wyobraźnio, najbardziej w tobie kocham to, że nie przebaczasz. [...] Jeżeli czysto informacyjny styl, którego przykładem jest przytoczone tu zdanie ["Markiza wyszła o piątej"], panuje niepodzielnie w powieściach, to trzeba chyba przyznać, że ambicja autorów nie sięga zbyt daleko. Okolicznościowy, gubiący się w szczegółach charakter każdego ich zapisu nasuwa mi podejrzenie, że bawią się moim kosztem. Nie pozostawiają mi żadnych wątpliwości co do osoby bohatera: czy będzie blondynem, jak się będzie nazywał, czy wstąpimy po niego latem? Wszystkie te kwestie muszą być rozstrzygnięte raz na zawsze, i to na poczekaniu; jedyna rzecz, jaką pozostawiono do mojego uznania, to zamknąć książkę, co chętnie robię nie doczytawszy do końca pierwszej strony. A te opisy! Nic się nie da porównać z ich pustką; to po prostu nagromadzenie katalogowych obrazków; autor pozbywa się ostatnich skrupułów i korzysta z okazji, aby mi podrzucić widokówki, licząc na to, że zjedna mnie komunałami. [...] Wierzę w to, że te dwa na pozór tak przeciwstawne sobie stany, jak sen i jawa, w przyszłości stopią się w pewnego rodzaju rzeczywistość absolutną, w n a d r e a l n o ś ć [...]. [André Breton, Manifest surrealizmu]
André Breton (1896-1966) - z wykształcenia psychiatra, surrealista, absolutny.
----------------------------------------
Na drodze San Romano
Poezję uprawia się w łóżku tak jak miłość
Jej rozrzucona pościel jest jutrzenką rzeczy
Poezję uprawia się w lasach
Ona ma całą przestrzeń jakiej potrzebuje
Nie zwyczajną lecz inną stwarzaną
Oka kani
Rosy na widełkach skrzypu
Wspomnienia pewnej butelki traminera
Oszronionej na srebrnej tacy
Wysokiego pręta turmalinu na morzu
Drogi przygody umysłu
Która wspina się stromo
Przystanek - i natychmiast zarasta
Tego nie wykrzykuje się na dachach
Nie uchodzi zostawiać drzwi na oścież
Lub wzywać świadków
Ławice ryb żywopłoty sikorek
Szyny przy wjeździe na wielki dworzec
Odbicia dwóch brzegów rzeki
Bruzdy w miękiszu chleba
Pęcherzyki na powierzchni strumienia
Dni kalendarza
Dziurawiec
Aktu miłości i aktu poezji
Nie da się pogodzić
Z czytaniem na głos gazety
Co znaczy promień słońca
Niebieskie światło związujące błyski
na siekierze drwala
Nić latawca w kształcie serca lub niewodu
Rytmiczne klaskanie ogona bobra
Skwapliwość błyskawicy
Sypnięcie cukierków z wysokości starych
schodów
Lawina
Wylęgarnia uroków
Nie panowie to nie jest Departament
Ani wyziewy koszar w niedzielę wieczorem
Przezroczyste figury taneczne ponad
kałużami
Oddzielenie ciała kobiety od ściany
przy pomocy dźgnięcia sztyletem
Jasne spirale dymu
Twoje loki
Wypukłość gąbki z okolic Filipin
Zasznurowany wzorem koralowy wąż
Bluszcz wstępujący w ruiny
Ona ma cały czas przed sobą
Zespolenie z poezją zespolenie ciał
Dopóki trwa
Broni wszelkiego wejrzenia w nędzę świata.
[André Breton, przeł. Krystyna Rodowska]
----------------------------------------
Świt rozlewał się po niebie niczym olej z dziurawego tankowca. "Dobrze by było nie spać" pomyślał Mano i się obudził. Wiatr właśnie zaczął tarmosić szklanymi taflami jak zwykle oburzony, że trzymają go na dworze - "Skandal,
skandal, skandal". "Na pewno okno w kuchni". Po drodze złapał szklankę z wodą i wlał ją do gardła. Rzeczywiście, jedno skrzydło starało się wyrwać z zawiasów grzęznąc co chwila w białej sieci firanki. Przestraszone talerze
umykały ze stołu na podłogę rozbiegając się chyłkiem po wszystkich kątach. "Stać! Ani kroku dalej!" wrzasnął Mano gwożdżąc kijem od szczotki rozbrykane skrzydło. Jęknęły framugi. Uparciuch pchał się teraz przez lufcik. Zagrały
patelnie i rondle. Deszcz uderzył w przeraźliwy krzyk mewy. Charczące ożeglowanie kipiało w olejowej misie bezzębnego uśmiechu. Wykrawane ciastko skwierczało na czerwonym od czerwoności niebie. Anioły spadały prosto w
marmoladę z drutu kolczastego. Koniec jest bliski. Najdalej od głowy jest nos kłamczucha - wystaje cztery przecinek trzy metra nad poziom morza. Nie rysuje wraków, bo mu się po prostu nie chce. Pytanie dlaczego wydaje się być nie na miejscu podobnie zresztą jak pięść w okolicy oka hakiem. Haczyk zaskoczył. Przestało. Mano położył się spać.
[Telik]
Pozdrawiam, Telik.
|
|