|
przeciwbóle
|
|
57
|
Czuły Barbarzyńca
|
teraz jedynie pióro można zanurzyć
w czas niedokonany
- w ciebie i we mnie- w te kilka minut
kiedy odprowadzam cię do domu
a ty mówisz że liczy się całość w takich chwilach
zaczynam wierzyć w nas - w to wszystko co można zamknąć
w jednej dłoni
przełknąć jak garść przeciwbóli
uśmierzyć noc która przejdzie do historii bez ciebie
wszystkie miejsca w których przestajemy być dla siebie
dotykalni
albo to co teraz
pokrzywiony kręgosłup i kulawy cień wiersza
który tkwi jak dziecko
starzec i bóg
w ogryzku ciała
* * * * * * * * * *
rozmowy o radości smakują nam najlepiej na smutno i w ciszy.
rozmawiamy zza grubych szkieł, nie widząc uśmiechów.
tam gdzie słowa się kończą zaczynają się usta poszukujące
i nie znajdujące wyrazu niewidocznej twarzy. świat
jest w wieku pary, a my elektroalchemiczni. cierpliwie
próbujemy ułożyć zaklęcie zamieniające nas w siebie,
sprawdzając wszystkie kombinacje liter.
gdy się nam wreszcie uda, przestajemy mieć temat,
a zaczynamy mieć problem.
|
|
|
jus |
mlb |
pdy |
gr |
uw |
|
57
|
|
+ |
|
|
+ |
2 |
9
|
+ |
|
+ |
+ |
|
3 |
|
|
"priv" jest trafną diagnozą elegancko podaną, ten drugi wiersz
nie jest. poproszę "priv".
Justyna Bargielska
"przeciwbóle"
A po drodze przy szosie E7 były szyldy takie: "WIELOPIŁY" i "TAMPODRUK". Nie chcę się nawet zacząć domyślać.
Wiersz-konkurent: escape, help!
Miłosz Biedrzycki
Obydwa wiersze ani mnie specjalnie nie rażą, ani nie porywają. Wybieram "priv", bardziej "skupiony", konkretny, docelowy. Przeszkadza mi w tym wierszu "czatowa rzeczywistość", jej banalne układy, zbyt szybkie dążenie do celu, cały bagaż współczesności - privów, blogów, szablonów, wszystkich nibytajemnic, które sprowadzają się do konkluzji: "nie widać uśmiechów". To wg mnie marne tajemnice, i średnie konkluzje, ale to tylko mój pryw(iv)atny sposób widzenia i wiersz nie może być jego ofiarą.
"przeciwbóle", poza brzydkim tytułem, wydają się odrobinę melodramatyczne: "noc która przejdzie do historii", "wszystkie miejsca (...)", "pokrzywiony kręgosłup" - za mocne słowa, za małe emocje. Poza tym naprawdę: gdzie wiersz a gdzie rzeczywistość? Wydzielona (więc pewnie ważna) fraza brzmi: "przełknąć jak garść przeciwbóli". I tak jak nie rozumiem "zbyt wielu tabletek", tak nie rozumiem "garści przeciwbóli". Jeżeli już ktoś musi, to bierze jedną/dwie tabletki albo kilka opakowań. Pierwsza dawka jest zalecana do używania, a druga do umierania. Garść to akurat tyle, żeby zafundować sobie ból brzucha czy rozwolnienie, pomijając już taki szczegół, że samo słówko kojarzy mi się z rzucaniem kurom pszenicy, ale to może moje osobiste zboczenie. A wiersz nie jest przecież zły.
Paweł Dymek
Wierszowi "przeciwbóle" bardzo źle robią: szlagwort "zaczynam wierzyć w
nas" - nie wiem, kto to śpiewał, ale na pewno intensywnie medialnie, skoro
pamiętam - i nadmiar zaimków: ciebie, mnie, cię, ty, nas, ciebie, siebie;
te, kiedy, takich, to, co, która, których, to, co ...itd. - statystycznie wobec
całości tekstu biorąc , robi się traktat o pochwale zaimka. Jeden ładny
"ogryzek ciała" nie równoważy fatalnego wrażenia pozostającego po całości.
"priv" to wiersz doskonały. Bardzo żałuję, że nie znalazł się w finałowej
parze: byłby doskonałym zwycięzcą _internetowego_ turnieju poetyckiego.
Żeby nie nudzić analitycznymi argumentami, skondensowane komplementy:
- czystej radości dostarcza obserwowanie, jak autor zmienia fakty w wymowne
środki poetyckie, budujące zestaw rasowych paradoksów doskonale
umotywowanych rzeczywistością ("rozmowy w ciszy", "rozmawiamy zza grubych
szkieł", "wiek pary", "usta poszukujące i nie znajdujące wyrazu",
temat/problem) Obłędna jest i druga cecha: jak każdy zwrot wiersza mówiącego
o zjawisku bardzo współczesnym - dzisiejszym po prostu - wpisuje się w
tradycję( "rozmawiamy zza grubych szkieł" - jeeej, monitor w kontekście
okularników, z wszystkimi skojarzeniami możliwymi, włącznie ze stereotypem
podejrzenia, że wszyscy w sieci kreują swoją fizyczność na wzór i
podobieństwo marzeń - to jedno hasło można rozwinąć w obszerny esej
socjologiczny; a "usta poszukujące i nie znajdujące wyrazu niewidocznej
twarzy" - jak ta fraza gra z rzeczywistością minioną nieznajdowania wyrazu
werbalnego i rzeczywistością wirtualną kreowaną wyrazami bez wyrazu - no po
prostu absolutna metafora).
Autor spełnia to, co na swój użytek nazywam "casusem Feynmana": prostu i
zrozumiale mówią o świecie najpierw ignoranci - a potem dopiero mistrzowie;
wszystkie bełkotliwe niejasności charakterystyczne są dla aspirujących stanów
pośrednich. Ten wiersz w lapidarnej formie prezentuje przebogatą obserwację i
mądrą diagnozę - nie tylko zjawiska, ale jego szerokich znaczeń
kulturowych.
Jako że dla mnie jest to cecha poezji niezależnej od ulotnych trendów stylistycznych i mód
"dykcyjnych", więc z zachwytem wybieram "priv".
Graal
"przeciwbóle"
Tego rodzaju niewdzięczność znam już z poprzedniego etapu: autorów obu wierszy chętnie zobaczyłabym w następnej turze konkursu. "priv" okazał się całkiem zgrabny i nieźle pomyślany, dowodzi jednak przy tym, że z poezją jest trochę tak, że im więcej kawy na ławę, tym bardziej spływa i mniej jej zostaje. Natomiast "przeciwbóle" to naprawdę nieciekawy neologizm, który dość długo próbowałam, przez wzgląd na inne smaczki tego wiersza, przełknąć. Udało się.
Urszula Wacławczyk
|
|
|
|