weronika
[czekając na słowika]
czekając na słowika stłukłam pięć dzbanków
zbiłam służącą a cesarz kupił od grubego chińczyka
ptaka z rubinowych śrubek; małe arcydzieło zamknięte w pudełku
nakręcam go wieczorami i zasypiam w ciepłych fałdach łez
gdy spaceruję dwanaście wstęg wokół stóp powiewa żałobnie
znajduję pocieszenie w bransoletach kamieniach i trunkach
jedwabniki nie nadążają ze snuciem sukien
nocami rozdzieram je o krzewy dzikich róż
nie ufam poduszkom
medyków drapię do krwi i depczę po brzuchach
głaszczę szafirowe skrzydełka sztucznego słowika
znam jego melodię na pamięć
gdy leżę sztywna i zimna
śmierć kuca mi na piersiach i przymierza moje pierścionki
mechaniczny ptak gubi sprężyny
czas zakreśla koło obcasem
wtedy słyszę śpiew szarego słowika -
harmonię sfer
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5598924
wilczysko
w deszczu
za światłem lampki wędrują gipsowi
wędrują królowie śnieg utrudnia kształty
przęsła przęsła kolorowe szkiełka
tłum topnieje
katarakty spojrzeń gdy w zaułkach bezdomny
archanioł w architekturze kartonów mięknie
w deszczu
traci ostrość
przez ten deszcz kristoforos
nie wierzy w funkcje magiczne
języka gdy jaśmin przy kuchni
najbardziej typowo magiczne
spojrzenia rzuca za siebie
bezwiednie przystaję
nie by drzewo
ale spojrzenie właśnie takie
unieść
oblizuje wargi
z jego ramion z całym światem
wali się na mnie to przeczucie
że nigdy nie byłem
chociaż zawsze mogłem
ciemno
jutro dzień
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5586053
Wiersz kwietnia z roku 2002
DeTe
podróże sakralne - spowiedź
ta mała i chuda z objawieniem w oczach
wchodziła do świątyni w czerwonych pończochach
w półnegliżu słodkim na wysokości ud
klęcząc rozchylała klęcząc była upadkiem
słuchała oskarżeń przytakując nieznacznie
i ze skrawka kiecki naddartej przypadkiem
nitkę skubała
zaczepkę dla boga
który chcąc ją zbawić przeskakiwał witraże
i tę nitkę chwytał jak początek latawca
rozgrzeszał
|