|
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5641356 Kwiecień 2003
Justyna
pogranicze
skoro nie mogę z tobą, nie chcę z żadną inną.
przysyłają mi chłopca z małpką co nie wyjmuje
kciuka z buzi, tchórzofretkę na etolę, dziką kaczkę
mandarynkę, na lodach spotykam nelly z kłosem
a słońce, nie uwierzysz: potrafi zajść we wszystkich
szybach naraz i wrócić rano zaschniętą plamką
na dnie kieliszka. żebym nie myślała o tobie,
żebym cię mniej pragnęła. każą mi liczyć piętra
a gdy wyjmuję ręce z kieszeni i pytam jak mam
liczyć: z dołu do góry czy jednak z góry na dół
cichną i się kiwają. fajnie jest wpaść, mówią,
w ręce boga żywego. nie, dzięki. chcę tylko rozbić się
drobno i dać przesypać przez twe stalowe dłonie.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5551427
wojtekf
love und leben - dwie małpy Breughla
Drogi Aphilommenie Drogi Teofilu
z obu stron muru Flandria
z obu stron Hiszpania
w zamarzłej soczewce okna
chleb
kruk
ślizgawka
ostre lance jeźdźców
rozstać się z tymi których kocham
to znaczy
nauczyć z nimi żyć
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5593750
weronika
[czekając na słowika]
czekając na słowika stłukłam pięć dzbanków
zbiłam służącą a cesarz kupił od grubego chińczyka
ptaka z rubinowych śrubek; małe arcydzieło zamknięte w pudełku
nakręcam go wieczorami i zasypiam w ciepłych fałdach łez
gdy spaceruję dwanaście wstęg wokół stóp powiewa żałobnie
znajduję pocieszenie w bransoletach kamieniach i trunkach
jedwabniki nie nadążają ze snuciem sukien
nocami rozdzieram je o krzewy dzikich róż
nie ufam poduszkom
medyków drapię do krwi i depczę po brzuchach
głaszczę szafirowe skrzydełka sztucznego słowika
znam jego melodię na pamięć
gdy leżę sztywna i zimna
śmierć kuca mi na piersiach i przymierza moje pierścionki
mechaniczny ptak gubi sprężyny
czas zakreśla koło obcasem
wtedy słyszę śpiew szarego słowika -
harmonię sfer
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5598924
wilczysko
w deszczu
za światłem lampki wędrują gipsowi
wędrują królowie śnieg utrudnia kształty
przęsła przęsła kolorowe szkiełka
tłum topnieje
katarakty spojrzeń gdy w zaułkach bezdomny
archanioł w architekturze kartonów mięknie
w deszczu
traci ostrość
przez ten deszcz kristoforos
nie wierzy w funkcje magiczne
języka gdy jaśmin przy kuchni
najbardziej typowo magiczne
spojrzenia rzuca za siebie
bezwiednie przystaję
nie by drzewo
ale spojrzenie właśnie takie
unieść
oblizuje wargi
z jego ramion z całym światem
wali się na mnie to przeczucie
że nigdy nie byłem
chociaż zawsze mogłem
ciemno
jutro dzień
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5586053
seahorse
do wylizania
wszyscy co nie umarli tej zimy
wylali się na ulice
woskowe maski miękły na słońcu
spieniony kożuch unosił
włosy berety i parasole
głębiej teczki bzu torebki stokrotek
kwiaty cięte rany szarpane
płatki popiołu spłukiwane z butów
rozkurczające się pięści
ściśniętych zmysłów
wsiąkli zgubieni pomyleńcy
wpatrzeni w półnuty jaskółek
na pięciolinii nieba
słony osad złych snów
bieli się w schnących kałużach
w oknach łakome jęzory kołder
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5517153
|
|
|