Index      2002   03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2002   |   2003   01   02    03   04    05    06    07    08    09    10    11    12   WR 2003   |   2004   01   02    03   04    05    06    07

http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6080064      Sierpień 2003 gomorrha

Szare bery



Ojcu

Do dziś nie goją się pięty po tym skoku. Z reguły wynika raj.
A zaczęło się w winiarni na Krakowskiej, pod trzynastym -
nie ma już nikogo, kto pamiętałby kąpiel ponsardin pod nosem Wehrmachtu.
Od tego czasu wszystko pasowało jak zatrzask na jaskółkę:
wyprawy na łachy piasku pod dębliński most, po leguminę na Szeroką,
wreszcie Skałeczną do ogrodu Augustianek, przez wapienny mur.

Słowa opowiadały Ciebie. To reguła, i to, że światło interferuje bez względu
na miejsce i czas, wbijając pięty w obcym sadzie w wygasłe, słodkie słońca.
Tak i teraz, za różowozłotą mgłą, głos: najsłodsze morele, najsoczystsze grusze
przeskakuje przez mur wysypany tłuczniem, i Kazik znowu onieśmiela szare siostry
chłopięcą pupą, i znowu biegniesz po murze jak po koronie Świętej Panienki,
i skaczesz przed siebie, przed siebie, tam, gdzie przyrzekłeś
nieśmiertelność Calypso.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26092353

Marcin Perkowski

woda w jeziorach wciąż ciepła
ilustracja


dla Anki

układamy się z innymi, chociaż punktem odniesienia pozostają
nasze ciała. dla poprawienia nastroju mówią że nas kochają,

a my wierzymy i nawet chce nam się płakać z tego szczęścia.
trafiliśmy na darmowe minuty i nikt nie rozliczy nas. ta para

debiutuje i chociaż zrobi kilka piruetów - to lód jest kruchy,
jakby przyniesiony ze sklepu - truskawkowy. i chociaż nie

będzie tu nic o kolorach - musimy wiedzieć po jakim błękicie
przyjdzie nam stąpać.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26255358

Rachela Broll

koperty nie wysłane *** [mam się dobrze]



tak Rachelo mam się dobrze. zbieram grzyby na obiad
u matki też wszystko w porządku ale nie mamy czasu.
dajemy drzewom zapięcia na guziki. ostatnie zsunęły się.
z parapetu nadal wygląda dzika kawa. nieźle. wiesz Rachelo
znalazłem tamtą ulicę. kończyła się mostem zwodzonym.
kamienie nie dawały stopom oparcia. spadałem jak we śnie.
śniłem o zieleniach w oczach. znajdowałem siebie daleko
od parków. chciałem cienia -- zasypiałem w ogniu czytając księgi
nowego urodzaju. nie nie będzie żadnych smutnych słów same fakty
układają się nie po naszemu. Jak to brzmi w twoich ustach? Rachel.
uśmiechasz się. wiem na pewno. wycinam twoje włosy z kawałków kory.
niedługo cię zatrzymam. któregoś piątku umówimy się na kolację
nie przeliczając świec. zostaniemy tutaj Rachel. u ciebie nie ma
spokojnych zaułków.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26077144

Asasello

święty obrazek



wyciszone miasto. już tylko na dworcu piją alpagę. dobra jest bo jest.
neon na rogu kruczej przestał pozować. ledwie mruga. reszta w kiosku.
polewaczka polewa szare skrzynki na mleko. szkło przed podniesieniem.
w budce nie ma słuchawki ani tarczy. jest napis chuj. bzykająca mucha.
z zegara instytutu głuchoniemych na plac trzech krzyży spadają godziny.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26055467

Anna papa

Moment



Znowu sierpień w miasteczku

a ty łuskasz pestki słonecznika jakby nic innego nie było
do zrobienia pomiędzy nami anioł zrywa siódmą pieczęć
w brzuchu dziewięć kręgów jak fajerki na kuchence babki
a ty wydobywasz białe ziarna na wierzch. Ja i tak i tak
nie zgadzam się na bycie matrioszką i rodzenie dzieci.

Trzymasz łupiny pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym
(na nasze miasteczko w którym nic nie zmienia się
poza tym że dziewczyny dorastają zbyt szybko noszą się
za krótko) i twierdzisz że rzucanie kamieniem do tarczy
słonecznika jest zwykłym gestem gaszenia słońca. Będę Virginią

w innym miasteczku Van Gogh spada ze ściany.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26270796

Justyna

Artykuły oświetleniowe "Aslan"



To na Stalowej jest. Stamtąd piszę listy odkąd
tygrys niemiłosierna odgryzła mi głowę.

A córka sąsiadów wychodzi jutro za mąż
mimo że piątek: inna, sierpniowa tygrys zdejmie post
i weźmie go ze sobą do nieba. Korytarz zalegają winogrona
buszują w nich lisy: córka sąsiadów mierzy suknię
kręci się panoramicznie, nasłuchując rudego konia
(pędzi depcząc mirt w dolinie, w jego śladach
gdy spadnie deszcz, topią się dzieci).

Nie wracam do domu. Jestem szantungową dziewczynką,
jeżdżę na lwach, po wódce pocę się tęczowymi kulkami.
Stare kobiety robią z nich etopirynę.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26141194

odrostek

Fam



Komu się przygląda zazdrośnica małpa
lamparta kochanka a komu lampart? Na słonia
patrzy się - Celine - dziewczyna ludzka.

Nie trwóż się Celine!
Idź umyj swego męża!
Nie ociągaj się niewykształcona, nieinicjowana.

Skryte przed Famem obrócone głowy kobiet
szukają dzbana z wodą. Komu się przygląda
zazdrośnica małpa? Celine - nowej kobiecie w wiosce.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26165130

elmo

nocne przepędzanie ducha czasu



Tomaszowi Woźniakowi

z woźniaczkiem można by było siedzieć nawet w więzieniu
a nie jedynie w knajpie z nim najlepiej otwierać jak konserwę
własną czaszkę i patrzeć na wylatujące pionierskie sterowce

przeszkadza mi tylko ten facet co siedzi obok
szura klapkami jak kuracjusz albo nadęty kąpielowicz
proszę pana ma pan musztardę w kąciku
zasadniczo nie powinna mnie obchodzić musztarda

niech to zostanie między wami ale kiedy spada za jego
głową gwiazda myślę o oczach które należałoby mieć
z tyłu dla pewności losu woźniaczek tłumaczy mi
że oczy są dla niego galaktyką której promienie prężą się
jak płatki słoneczników nie rozmawiamy na szczęście
o węgierskim oleju zrywamy tylko banderole świeżych
pomysłów przekupując czas i wiemy że oskarżą nas
o współuczestnictwo


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=25936025

marco

Ten sonet



Ten sonet napisał wiatr kiedy patrzyłem
w morze, jak z macicy wzburzonej szarości
rodziły się kłęby obłych długich łodzi.
Żadna nie uniosła nas z sobą a w pyle

toczonej po plaży łeby myśli gasły
o Tobie. Ten sonet powstawał powoli
i czas miałem umrzeć urodzić się z boku
ciebie przetoczony jak tej łeby piaski

o wiele metrów. Spójrz - mówisz - to niewiele
a chmury stąd widać tak samo rozlegle
i wiatr ten sam wieje i toczą się łeby:

patrz na te wyraźne z wczoraj parantele.
Całuję ją. Łodzie odpływają w niebie
i wiatr sonet pisze za mnie, jak wtedy.


http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=artykul&group=pl.hum.poezja&aid=26236296
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja