|
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6299030 Listopad 2003
seahorse
LIST
|
|
|
kolejny dzień pod znakiem wielkich nieobecnych
słów. zdrabniamy się mechanicznie, mamrocząc
miłość bezmyślnie jak wieczorną modlitwę.
masz wzrok skuty grubą warstwą szkła. przykładam
lusterko do ust, sprawdzam czy wciąż żyjesz.
dawniej byłaś skupiona jak żółwica składająca jaja
w wilgotnym piachu, a ja potrafiłem cię ogłuszyć
zwykłym pocałunkiem. piłaś mnie rozwartymi oczami,
zrzucałaś skórę za skórą jak zmięte bibułki maków.
karma. miąższ opium w mrocznym ziarnistym wnętrzu.
lada dzień ostrzyżesz jej włosy na chłopca. nie zostanie ci nic
prócz błękitnej żyłki pulsującej żałośnie na skroni. już dziś
masz ścięgna skręcone w supły i piersi pełne kamieni.
obiecaj że od jutra będziemy młodsi. bądź znów jak lampion
z japońskiej bibuły, rozpięty czule na kruchym szkielecie.
zalej nas żółtym światłem. wybaczmy sobie wszystkie
nasze śmierci.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Asasello
dom z jabłonią w tle
bezbarwne jabłko
kolorowe obierki
w koszu na śmieci
a ja wsłuchuję się w ciszę
ale są dźwięki
jest drżenie lodówki i kroki na schodach
jest kropla
a w lodówce toczy się życie
freon się spręża
za oknem pies sąsiada
za ścianą sąsiadka tłucze schaby
ty szumisz w łazience
więc wychodzę
nie trzaskam drzwiami
tak cicho najciszej cichutko
i chowam się w hałas
który mnie już nie dotyczy
bezlistna jabłoń
z uchylonego okna
zapach szarlotki
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
gomorrha
Ciche śluby w Malvei
Kiedy postanowiła zniknąć z jego pola widzenia,
przysiągł na astrolabium, na olejne płótno w masywnej ramie,
na opactwo w Malvei i grynszpan łagodnie szydełkujący
złoto-zielony proporzec łąki i rzeki. Miecz potrzebuje reguły
i surowych rysów. Podobnie lustro. A półdiablę przyrzekło,
że do alkowy wpuści muchy staruchy przez dziurkę od klucza.
Już jako doktor, w kilka wieków później nie podał jej morfiny.
Nie zdążył. Głęboka zapaść, kolejny raz pozostawiła jego przeszłe
śluby bez spełnienia, a po letargu, znowu nie goiła się
szkaradna blizna. Przebudzenia potrzebują reguły i surowych rysów.
Podobnie skalpel. Notatka: Zdechłe muchy rozsypały się
w proch zanim odkryto eter. Mnie, półdiablęciu, pozostało skończyć:
Z tych soczewek nic się nie da już złożyć, zawyrokował
jego obecny uzdrowiciel. Odłóż teleskop, notuj.
Nie rozumiem następstwa rozdziałów, a sny odurzają mnie, odparł.
W dzienniku zapisał, że Musca dotarła do Tiranta, białego olbrzyma,
i że nieskończoność jest podobna do dziurki od klucza.
Wtedy rozłożyła szeroko nogi, i perłowy śluz wdarł się
przez jego ucho, i otulił miecz, skalpel, i igiełki
szkła, i rzekł do mnie Pan: uczyniłeś, że się Twój czas wypełnił.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Kajub
z mgłą w tle
za oknem mgła
a ja przeświecam cała
krople o parapet
gdy zamykam oczy
wtedy pachnie deszczem
jeszcze bliżej
cień poziomych żaluzji
spina biodra i uda
pod łuską z pasków
przebiega ciasne ciepło
mgła cicho pod powieki
a ja zastygam
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Rosa
spotkanie z uśpionymi obrazami
a mówiłaś
-tam nigdy nie pójdę chyba że mnie zawiozą
bo tam straszą uśpione obrazy-
mówiłaś
a sama się tam uwięziłaś w dobrym uczynku
licząc na książkę która nie chciała się czytać
zamknięta
zapiaszczonym wichurą wzrokiem
skubałaś ekran przeznaczony dla nich
(w niebieskich chałatach z igłami w przegubach)
do łatwiejszego zapominania
a one
obudzone
przysiadły się
próbując wypłukać ci piasek
a godziny zamienić w jamniki
nie lubię kiedy tylko mówisz.
- Rosa- 27.11.2003
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Marcin Jagodziński
arktyka
taktyka mimikry jest taka: pokryć się lodem. powtarzać,
powtarzać, aż krew się zestali. zdać się łaskę prądów.
odpłynąć jak iceberg poza krawędź ekranu, ukrywając w słonej wodzie,
to co nadaje się tylko do pomyślenia. otwierać jeszcze raz wszystkie
pożółkłe koperty. sprawdzać, czy w załamaniach folii nie ma okruchów
czekolady. dojść do miejsca, gdzie równoleżnik jest punktem,
po drodze zwracając ziemi przedmioty. pomyśleć, że wszyscy
kręcą się wokół mojej osi. policzyć mnie i ciebie do trzech.
po raz kolejny zdać sobie sprawę, że liczą się tylko spacje
i interlinie, a cała reszta waży zbyt wiele. dać się przysypać,
usnąć, śnić, że arktyka urodzi się rano na szybach twojego okna,
i spłynie zaprzęgami kropli w kierunku bieguna zimna. tam czekam.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
seahorse
spiritus flat ubi vult
mój przecudny carewiczu, daruj sobie szczerozłotą uprząż.
gdy zechcę, wytrącę cię ze snu brzękiem podkówek o kamienne płyty
obcych dziedzińców, a u wezgłowia znajdziesz tylko zerwane powrósło.
nie spoczniesz, nawet gdy kłębek szeptuchy wplącze się w kolce głogu,
prawda? możesz mnie ukryć na ostrzu igły wewnątrz kutej skrzyni,
a samemu grzać o samowar posępne dłonie i dumać. na próżno
wyplatasz zmyślne pułapki z mocnego księżycowego drutu.
żar--ptak odarty z ognistych piór nie przestanie kraść jabłek
z cudzych ogrodów. jeśli chcesz, spal moje błoniaste skrzydła,
gdy śpię. jestem sukubem, najdroższym szczenięciem lilith.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Kajub
dziecko
wyrwało się ze mnie dziecko.
nie. to nie to że kolejne poronienie. nie krwawi podbrzusze
i nie kapie sól na przecięte krocze. nie słyszę też głosu lekarza:
te samorozpuszczalne kłębki szybko znikną. a i pani
nie będzie pamiętać. wiecznie.
pani...pani...pani... a we mnie dziecko jest przecież.
drugie.
nie rozumiesz.
mówisz: nasze dwa przenoszone szczęścia
śpią spokojnie z otwartymi buziami.
a ja wiem że łapią teraz motyle w siatkę z czapek i gwiazdy
nabijają w butelkę. potem wrzucą ją w ocean z autostrady.
w niej kartka z drukowanymi: gwiazdka z nieba dla każdego.
a dla mamy ta duża co się nazywa słońce.
dalej nie rozumiesz.
ja pamiętam że na parkingu. gdy ładowałeś kosz z zakupami.
między corn flakes a winem romantica. ono krzyknęło. uciekam.
i masz mnie nie gonić. już się w to nie bawię. nigdy.
nie zauważyłeś nawet kiedy wylało się ze mnie.
liczyłeś tylko na kalkulatorze ile dni jeszcze i jakie tu ceny.
i czy straty z dzisiaj mogą mieć wpływ na bilans w przyszły tydzień.
dziecka nie ma do tej pory. wypatruję ciągle.
mówię: zobacz. dojrzałam. mam rozłożyste biodra.
gdzie cieplej ci będzie. zamieszkaj we mnie.
a ono się śmieje i woła twoim głosem:
dorośnij w końcu.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
Anna pa, pa
Moje ciotki
Ach, te ciotki nawąchały się cudzych światów i szeleszczą
za naszymi plecami, i zaglądają pod prześcieradła - mają
na nas baczenie. Nie powiedziałam im, że oblizujesz po mnie
palce, tylko że podglądasz czarcie koty za oknem
Czarcie koty za oknem wchodzą po drabinach do rękawa
nocy, ale ciotki nie wierzą. Chrupią herbatniki z miodem i mówią,
że jesteś pajączkiem babiego lata, że przewieje cię wiatr
(w tamte rejony, w których palce pachną tobą), kiedy ciotki zasną.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6231224
|
|
|