|
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6211849 Wrzesień 2003
Heniu
KALIBAN
Niebo noszę na sobie jak jutowy worek
tu, pod pękniętą ścianą z wyschłym dawno pająkiem
i liczę mokre gałęzie nieogolonych dębów
mam w kieszeni dwa sznurki i od wina korek
Tam drzwi otwarte przeciągiem to tak jakby lokaj
pochylony, tam tylko skowronki i suknie
flakon bywa rozbity we właściwej chwili
tło zawsze odpowiednie i miłe dla oka
Ja zawsze siedzę krzywo gdy myślę o Tobie
jak nazbyt duży worek oszukanych kości
tu pod pękniętą ścianą z wyschłym dawno pająkiem
strugam Ci łódkę z drzewa co pewnie zatonie
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6085490
KasiaKam
matka siostra i inni
|
|
|
pora umierać
powiedziała matka
i przechyliła głowę na bok
ale nie umarła
po prostu szybko odwróciła się
od tej myśli
siostra pożerała arbuza siorbiąc
i parskając pestkami
na podwórku pieprzone gnojki wrzeszczały
nad wnętrznościami
porzuconej przy śmietniku lodówki
kilka wróbli tłukło dziobami w parapet
na którym rozkruszyłam zjełczałe ciastko
a z parkingu dolatywał smród asfaltu
(moje auto dojrzewało tam
w słonecznej polewie)
zawsze gdzieś zakorzenia się tęsknota
przylepia się i depcze półkole
opisane promieniem łańcucha
trzeba mieć własne miejsce na ziemi
pomyślałam schodząc po oplutych schodach
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6092138
seahorse
rybim okiem (kołysanka bałkańska)
płyną ławicą śnięte serbki
z czerwonymi wstążkami we włosach
woda przemienia się w wino
na chwałę wszechmogącego
bracia polerują lufy i liczą pierścionki
na brzegu psy walczą o palce
(i zstąpił allach pod postacią kota
miauczeniem zagłuszył niemowlę
ukryte pod pokładem barki)
mleczny gwasz snuje się z pogorzelisk
gęstnieje już czador nocy
drzemią zastępy marionetek
na minaretach cyprysów
czerwony półksiężyc daleko na niebie
małego proroka kołysze do snu
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6159186
Anna papa
Pierwszy raz
Pierwszy raz w łóżku gubię się w domysłach czy wolisz dziwki
czy dziewice. Rozchylam się nerwowo i zmyślnie domykam.
Noc wydaje się być pojemniejsza niż zwykle gwiazdy jak amulety
zbyt odległe a jednak wyciągam rękę dotykam twoich niebieskich
tętnic jak rzeki w atlasach. Płyniemy w określonym przez niebo
kierunku (ty wcale nie wyglądasz na zagubionego)
Rytmicznie wykonujesz ćwiczenia stylistyczne aż nasze słowa
i ciała stają się asymetryczne. Masz usta pojemniejsze niż zwykle
chowam się w nich cała bez używania metafor. Wyciągasz rękę
na wysokość bioder - rozpadają się freski muzyka porcelana
pod powiekami czas jest świstem a ty echem. Krzyczę.
Za sprawą krzyku i echa inni także biorą mnie na języki
jak nowe abecadło jak wanilię i pieprz.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6100675
seth
Sucha łajba - Carmen
wieczór się kończył zwyczajowym powrotem
przeskakiwałem własne odbicie w kałużach
obcasy stepem zapraszały do tańca okolicę
kryjąc się pod parasolem dostrzegłem szyld
przechylał się niedbale wisielczo na sznurze
"dancing Carmen"
sucha łajba
pod poziomo rozpiętym szarym świtem
wiklinowe krzesełka poprzewracał wiatr
lustrzaną krą spływają resztki pamięci
szczur z siwymi wąsami i z sentymentem
i on jest tutaj ostatni raz
w granicach sypkiego parkietu deja vu
kropla w kropli podczas pełni
wolno-szybko szybko-wolno
do ciepłych brzegów i przystani Carmen
do La cumparsity w samej piersi cyklonu
do samotności niesamotnej bo w tobie
pozostałaś już tylko we mnie
a pomiędzy kartkami zasuszony płatek róży
z bukietu rozdeptanego obcasami włoskimi
ten sam co dotykał twojej twarzy
uciekam wychodzę
podcięty sękatym wspomnieniem upadam
na krawężniku opierając głowę
oczy zamykam i łudzę majakiem
zapatrzony w refleksy zielonych jej oczu
bez pożegnań rzucam się w otchłań
ciało uwalniając i swą głęboką bladość
na morzu przecież kładzie się proste linie
jak pojedyncze cięcie ostrza
już czas podnoszą trap
łajba odpływa zwolniłem cumy
wolno szybko-szybko wolno
do granic żywiołów w korkociągu
do ciepłych brzegów i przystani Carmen
do La cumparsity w samej piersi cyklonu
do samotności nie samotnej bo w tobie
w dryfie zamierzonym
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6185898
weronika
Berlin
grupa niemców z którymi piję expresso i dzielę pokój
przygląda się jak piszę w języku pełnym trzeszczących nut
opowiadam dowcipy po których zakrywają usta
zduszonym tomikiem lyrik der neunziger jahre
na wieczorze autorskim rozwiązują się jak sznurówki
najlepsza jestem w milczeniu
w restauracji meksykańskiej na kreuzbergu
czekamy pół godziny na kelnera
pół na śniadanie
pół na kawę
na rozmowę przy czytaniu gazety (cały team zgwałcił 17latkę)
nazywają mnie histeryczką
klnę na mężczyzn w białych fartuchach -
kakao + bita śmietana czekolada ciasteczko
rozmawiamy jak dzieci i przebiegamy przez ulicę
manekiny w gablotach patrzą w tłum i uśmiechają się
sweter zdobią trzy brązowe plamy
przepędzamy godziny
w second hand'ach na lodach przesiadkach metrem
gdy oni spiskują między sobą
zamykam się w przestrzeniach Hoppera
half past five na Ostbahnhof umarły neony
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6084601
weronika
Berlin II
lody na dworcu Zoo
berlińczycy wypuszczają się z wagonów
na moje: it was the best ice-cream i have ever eaten
niemiecka rozmowa na trzy głosy
udaję że nie rozumiem i że nie przeze mnie
wracamy na Kreuzberg gdzie tureckie kobiety
noszą na głowach kolorowe mumie
oczy im błyszczą od mojego balejażu
w niedzielę dzieci na wacie cukrowej i ciastkach
mężowie na --
w pizzeri wymieniamy się talerzami
podają wykrwawionego arbuza
mówicie: it's a very dirty place
kręcę głową przypominając sobie Warszawę dworzec zachodni
opowiadam o wierszach o was
mieliście mnie na swoich językach
tłumaczyć
nie wysyłam listów
Berlin jest nieprzekładalny
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6111564
|
|
|