|
Styczeń 2003
Blackbox
Okolice I; II; III
___________
ikar z iwonicza
wikliniarz z iwonicza
cierpiący na brak jo
du nie umiał czy
tać ale jak nikt inny wiedział
jak się plecie
koszyki aż
wyplótł skrzydła i poleciał
jak mówią na kursie wyplatania
gdy wzbijesz się nad iwonicz
bo z góry
lepiej widać za kościołem
dziurę wybitą
miękko
liśćmi dół wypełniają
resztki skrzydeł wrośnięte
z odgniecionym w nim ciałem
_______________
garncarz z bieniowic
na urlopie
wszystko dano mu w darze
i spał jak pambóg go stworzył z jakąś ewą w objęciach
pod sykomorem
urodzaj gałązki oliwne chyli
przed giętkością wierzbowych witek
dlatego gruszki nie rosną na nich
tylko dzbanki wiszą
gotowe do zerwania
___________
szewc z łomży
zimą trzeba buty
u szewca z łomży
na palec grubo podzelować
złapać gładkie liczko
nad garnuszkiem smalcu
przezimować do poniedziałku
emocje nad narwią
opadają z końcem zimy
podaruj sobie tydzień
aby się przekonać
że lodowiec ustąpi
a z nim myśliwi
wystarczy szewc z łomży
aby wszystkie dziury
w kocich łbach połatać
nad narwią w sandałach
meandruj nie łam sobie
głowy tym komu szewc
tej zimy uszyje buty
___________
rybak z pucka
w pucku z fary
poczwórnie bije na zdrowaśkę
i rybak z pucka jak co tydzień
obiecuje poprawę
lecz gdy milkną fanfary
schodzi w zaułek
pod syrenie pończochy
suszące się na obręczach w świetle
szklanych gwiazd
pod puckiem
kałuże toną w morzu
a nad nim wyczekuje żona z odpustem
rybak na kolanach przed świtem
długo szoruje dłonie
aż łuski dzwonią o miednicę
___________________
koronczarki z lubomierza
po zimie każdego w lubomierzu
pobolewa i gdy bielmo z okien
schodzi pojawiają się na zapłotkach
koronkowe obrusy wystawiane
na dowód niewinności.
w nich wszystkie zimowe
ptaki tłuką się o puste witraże
białe pająki biegały po nich
wiążąc długie wieczory
węzłami plotek kłutych
szydełkami koronczarek
________________
sekserka z prochowic
w kątach kurnika
na okrągło kurzy się puchem
w kwadrofonii pisków mnożonych przez pi
stoi sekserka zasłuchana w słuchawki
i bada
i zdaje się być samym palcem bożym
panią wyboru pomiędzy
okiem na dno talerza
a życiem w kurniku
_____________
dekarz z głubczyc
gdy dach położony
musi zaraz padać deszcz znikąd
lśniące wodą szczyty
to tradycja w głubczycach
a mistrz dekarski biorąc żonę
wznosi swój dom z samego dachu
gdy mży i mchem
obrastają dachówki dla ochrony przed gradem
kapuśniaczek z talerza
siąpi w telwizor i dekarz
może spać spokojnie z suchą głową
gdy żona serwuje grochówkę
____________
leśniczy z wolina
duńczycy odchodząc zostawili las
leśniczy obrazy
w których wciąż czegoś brakuje
odstawia pod skrzywiony płot oparty o cień rzucany przez drzewa
pnącza namalowane walczą z powojem
w nocy przez furtkę z urwanym zawiasem
podchodzi sen
wypełnia wołaniem ptaka skończony obraz lasu
którego leśniczy nie porzuci
aż go namaluje
________________
kamieniarz z turobina
z turobina wszędzie daleko na rzut kamieniem
nawet dzieci rodzą się
w obrębie tego kręgu
kamieniarz na polu między ropuchami
zlewa się z krajobrazem
sypie wały kurhanów
grzebiąc zepsute sprzęty wyrzucone
za granicę która wioskę otacza
po wykopkach rozpala ogniska
gdy rój meteorów wezwany kometą
spadnie pomiędzy głownie
wybiera najpiękniejsze geody
do pogrzebania
__
10
jura schodząc z wybiegu
zostawiła płyty z grzbietu gada
jak tablice gotowe pod rylec
ale wystarczy otrzepać dłonie
by wiedzieć
że większą od jury karierę
zrobiła kreda
MJ!
Przedwieczorna szelestnica
Cichołażę, trawodepczę,
sam do siebie wierszyk szepczę,
bladosłońca cień uroczy
miękkodrażni moje oczy.
Lasołąki, żabostawy,
białobrzozy, zielitrawy,
liściomuchy, ptaszkochmary
cichołażą - istne czary!
Tu coś leci, tam coś płynie,
szeleścieje, w krzakach ginie,
a na niebie szaroburym
prześwitują modrodziury.
Gwiazdonocka już nadchodzi,
blaskoksiężyc stawobrodzi,
a stokrotki w mym ogródku
spać się kładą po cichutku...
atma
Merkuriusz
dziwne te sny, to taki świat równoległy
spotykam się w miejscu umówionym z nią...
ale zawsze ktoś niespodziewanie mi przeszkadza
w tej krótkiej chwili z ledwością
co zdołam popatrzeć musnąć okiem,
jest, a świat piękny się wyda i lżej.
to było moje życie prywatne
światy równoległe niemniej prawdziwe,
czasami po przebudzenie
myślę że egzystuję w koszmarze.
dziś pokazywano w TV cienie śniących w dalekiej Korei.
bezwiedne niczym marionety w rękach szaleńców
wygląd jak terakotowa armia z Xi'an,
szykują ich do wojny.
żyję w dwóch światach równoległych,
niewiadomo który z nich jest prawdziwszy,
odnaleźć się w małych rzeczach jest wspaniale.
merkuriusz powiedział że śniący nie uszanują posłów.
pije poranną kawę czasu tak mało, bardzo mało
lustra odbijały pojawienie się w łazience,
bywałem też w kuchni bóle porodowe powodowały mą matką.
określiło się wszystko, będą mieć pretensję
za zmierzch nad moją głową i za czas ich własnego końca
wilczysko
tryptyk horyzontalny
[lewe skrzydło]
sfinksy śpią czas upiorów głosy gasną
za ścianą chłód nie musi się skradać
kołdra drażni jak całun ogradza pustą
przestrzeń jedynego aktora jęk-kurtyna
twarz ukryta za wachlarzem światła drzwi
otwartych przypadkiem zamkniętych
tylko nie dotykaj mnie słowem mówiła parzy
salamandrą trawi piętno na skórze naznacza
[pół centrum]
trema objawia się natręctwami
swądem palonej tkanki chrzęstem
liści gdy klatka piersiowa otwierana
drzwiami na październikowy przeciąg
przyspieszony do piekła
niczego nie mówi choć ją słychać przytłumioną
w dłoni szklane kulki rozsypują się bezładnie
[prawe skrzydło]
jak zamknięte okno w przedziale zapiekłe
od stąd dotąd wypada zapomnieć umknąć
przed zbędnym deszczem przesączanym
w zwężone źrenice rozprzestrzenić nocą
zdrętwiałe tęcze wyobrazić kolory siłą
woli zrównać niebo z ziemią zagryźć do
poranek bez skrzydła cedzi staccato
oklasków w szyby nacichłym głodnym
zmarzniętym zwiniętym w muszlę embrionu
wirtuozom banału
ELMO
k l a p s
kręcą film
patrzymy przez szybę
kelnerka podaje kawę jak grecka kapłanka
(jak podaje kawę grecka kapłanka ?)
mężczyzna przy barze kalibruje cygaro
które zakleszcza się w spince
kobieta przy stoliku za chwilę
ma ułowić uchem filiżanki
moment własnej konsternacji
to trudne
statyści wchodzą jak buldożer
ekipa po raz piąty
ustawia parawan
klaps
mężczyzna przy barze kalibruje cygaro
kelner gasi jego rękaw
wysokoprocentowym alkoholem
kobieta przy stoliku za chwilę
ma ułowić uchem filiżanki
dźwięk odpadającej łzy
to trudne
statyści po raz pierwszy
gaszą parawan
|
|
|