|
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5976374 Lipiec 2003
Anna pa,pa
lokomotywy, wagony, sukienki
nie muszę pisać wierszy o pociągach, uchylonych oknach
- latem wypełnionych głowami (a włosy szaleją na wietrze
niczym końskie grzywy, lisie kity, cytrynowe motyle)
o chrzęście przepięć na trakcjach, kiedy pociąg rusza
wymykając się peronom
ani o torach przypominających linie papilarne olbrzymiej ręki,
która zaprasza do Gdzieś, do Tam,
do Neverendingstory
ani też o wagonach kolekcjonerach czasu,
który podróżni przewożą na wąskich nadgarstkach
wierząc, że śmierć jest wciąż gdzie indziej (poza zasięgiem)
ale mogłabym napisać o tłumie pstrych sukienek
i wielobarwnych koszul ściśniętych w korytarzach osobowych
- przesiąkniętych chceniem lub znudzeniem (zwykłym lepkim snem)
o sukienkach, koszulach, przedziałach
służących do przemijania w łopocie, w kolorach.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5890403
weronika
Calineczka
kret chrapie obok
mój oddech rozczesuje jego sny
destyluje pragnienia/zboczenia
rozkopuje korytarze dla wnuków
ściągnął mnie za warkocz z jaskółki
krzyczałam i wierzgałam
złowróżbne pazury rozdrapały serce
osiodłały je i zmusiły do galopowania stępem
mdli mnie w kreciej norze
zdejmuję czarną koszulę nocną
żuję korzenie słoneczników
gdy mnie obwącha powiem że
połknęłam martwego wróbla
śni że przywlecze mi gąsienice
lub trupi palec
z pierścionkiem przeżartym gangreną
przysięgam
gdy poczuję na piersiach szyderczy aksamit
poczęstuję go białym oleandrem
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5964905
odrostek
początek
ścieżka młodych matek z nagimi niemowlętami przy piersi
zaczyna się na granicy lasu i wije się w wysokich trawach
aż do drogi prowadzącej bezpośrednio do bram wioski
tam przekracza strumień i młode matki rozpuszczają włosy
udając dziewczęta bawiące swoje rodzeństwo brodzą
w wodzie po kolana i ochlapują przykucniętych na brzegu
mężczyzn obserwujących ukradkiem gdyż oni nie mogą postawić
stopy na ścieżce bo ta mogłaby później zgubić jedną z kobiet
i młodzi ojcowie osuszają nogi matek podczas gdy one karmią
podarowany Dzień - jeśli jest synem lub Noc - jeśli jest córką
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5924194
Anna pa, pa
wiersz o aniołach
najzabawniejsze są te anioły które nie mają jeszcze skrzydeł
ani nawet uzasadnienia na piśmie
tylko piąstkami wypychają kieszenie moich sukienek
szukając w nich abecadła
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5945114
brzanka
sól [zestaw]
semona sehada
nie wiecie kim jest semona sehada
a ja nie wiem czemu właśnie ona nauczyła mnie
warzyć sól.
białe głowy jej dwóch synów wystają z martwych
równin. powietrze jest właśnie takie. choć nie
znają szeleszczących zgrzewanych foliowanych opakowań
na ciała, znają wszystkie wymiary ostrej zimy. każdy
mówi w obcym języku. doskonale rozumiemy. morze
moje płuca.
nie napisać wiersza o zmartwieniu hadriana
jackowi
właśnie tak można napisać wiersz o zmartwieniu hadriana
schowanym w czarnej skrzynce telewizora. proszę mi pokazać
jak na tym grać. "to proste, wystarczy wejść."
wychodzisz z boku i jesteś tak piękna. burza
która przeszła bokiem. podkreślone piersi --- bo są
ważne --- chowasz we mnie.
archeologowie biedzą się nad saksofonem. jak zwykle podniosę,
nie będę potrafił zagrać. zakopię nas w kornwalii pod drzewem
truskawkowym usta w usta, pogańskim rytuałem.
moja zoologia
będziemy tak stali ramię w ramię i serce
przy sercu. wtedy powiesz że nigdy nie zdradziłeś
i to będzie prawda. pochodnie, fajerwerki, dłonie
palą się. "jasne. równe szanse."
morze rozbija o skały jak namiot nasion
bank historii. szachiści wymieniają anny kaśki magdy
prawdziwe królowe. wymyślone w kolorze sjeny,
okruszki, nadpalone z ubytkiem, bose.
przeczytałabym ci jeden wiersz. trendowaty i alergiczny
jak doktryny lęgowe świetlików. tymczasem obejmujesz sarnę
wczoraj ją zabiłam. czy myślisz że mogłabym?
Blackbox
*** (wyszła na balkon)
wyszła na balkon i zapomniała dlaczego
przez chwilę skrobała framugę płaty
lakieru odłaziły wabiąc gołębie białymi
skrzydłami biły ją po twarzy bezzębnie
śmiała się wełniane pończochy drapały
pod kolanami grzebała powoli
w skrzynkach od ziemi paznokcie
zachodziły próchnicą z korzonkami
łamała wyschnięte łodygi i garbiła
ramiona gdy dalekie ogrody mieszały się
w welonie katarakty z chmurą pierza
klękała przy przewróconej konewce
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5903623
j ( an )
butelka
jeszcze tu jestem nie wiem dlaczego
szukam Twoich śladów i zostawiam Ci moje
pod stopami szeleszczą cudze marzenia
ta wyspa powstała z wierszy
w butelkach do morza
wszystkie t ' utonęły
nie ma Cię
i chyba
nigdy
nie
było mi tak pusto
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5913413
atma
Trudne czasy
może warto pójść tą drogą raz jeszcze tą ulicą
przez środek miasta przejść gdzie świat nowy
ze starym dogorywa jako zadupia przymiot
zrywów na cześć marszałka i jego kasztanki białej
zobaczyć swoją twarz w witrynie sklepu koleiny raz
odczuć swoją dotykalność powiedzieć że jest się
i żyje podać rękę która tworzy kształty nieużyteczne
przystanąć na chwilkę nim ciało zemdleje z głodu
medytować te krótkie chwile co sens nadają życiu
elaborat sytym wytrącony glosolalią za słowo co stało się
jak chleb co krwią broczy od nadmiaru empatii od empatów
nie tracę równowagi cudownie słońce świeci skurwysynie
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5938172
Blackbox
figi w maku
Z paestum zostają w pamięci figi
fioletowiejące w półcieniu wśród gałęzi
gotowe do zerwania chciwą dłonią
mleczne w środku i mdławe
jak lato w kampanii gdy z ziół powstaje w powietrze
słód ciężki jak opium
goście z barbarii znają ten klimat z oliwy
i ciężkich od oleju płóciennych landszaftów z upadłymi kolumnami
z ud rozrzuconych po plaży
i stóp celujących w gwiazdy łodzi z wiosłami wbitymi w piasek
przewróconych aby nie zbiegły w odmęty
i dzienników podróży pełnych mięty kładzionej pomiędzy zgniecione strony
tub pasty pomidorowej którą stare kobiety smażą po ulicach
i z morskiej soli srebrzącej ich włosy
spięte grzebieniami z szylkretu
przed zimą letnicy odlatują gdzieś na północ
do swoich testamentów pestek mrożonek i winnego octu na skroniach
od fermentów chroniących przed zarazą
bledną jak widma odchodzą w ultarfiolet do sarkofagów
z dala od zwiędłych owoców nie zebranych o czasie
i opadłych liści figowych grzebiących nasiona rzucone w ruiny
z których powstaną w kolejnym wcieleniu
palczastymi pędami wśród maków
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=5915553
|
|
|