|
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6690870
Luty 2004
Kajub
biało
zasypało nas bielą. oczy szczypią gdy za długo w nich iskrzą
gęste płatki zwinięte w brzuch zaspy. trzeba ruszać się. biegać
i wiercić. znaczyć sobą szlak nieobdarty. więc szuramy.
gęsiego trzeszczymy gdy butami zrywamy pergamin.
wołasz: bitwa! nabieramy na rozkaz. ulepimy najmocniej
najzwięźlej. potem tarczy szukamy w pomponach gdy kolorem
chcą uciec przez ręce. ja zaczynam się krzywić. brwi marszczę
i z kaptura wytrząsam ćwierć grudki. biel przecina echa parsknięcie.
rozrzucamy się wszyscy na boki. w pajęczynę z przymrozku
wchodzi miękko mgła. aż korci. wierci w uszach ta cisza.
pierwszy raz tak się chcemy zwariować że za chwilę w pościeli
zziębniętej aż rumieńce wzbierają w policzkach krochmalimy
orła na śniegu. osiem razy wytłaczamy mu skrzydła.
krótkie mysie dwa warkoczyki pierwsze z śniegu się wydostają.
głośno krzyczą: mnie już jest zimno! uciekają. w puchu stukot się gubi.
my za nimi biegniemy i brniemy. tam gdzie ciepło jest i gdzie sucho.
gdzie kolory drgają w powietrzu język ognia syczy w kominku.
lekko dzwoniąc o brzeg filiżanki uśmiechamy się siorbiąc kakao.
wróble cicho szarzeją za oknem. zima tli się na czarnym ekranie.
noc zapada w nas mocno. jak w zaspę. ciepło śnijcie tej zimy.
kochani.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6663176
Magdalena
ustalmy datę
|
|
|
kiedy przyszłość sypie się sikorkom z dziobków
(cy-cy-pan, cy-cy-pan!), a luty zmierza do wyjścia awaryjnego
- tym razem dostał o jeden dzień za dużo -
kiedy półprzezroczyste wieczory niosą się podwórkami
jak echo, lżejsze od wspomnień, łatwiejsze niż oddech,
kiedy znowu toczy się piłka i kręci skakanka, kiedy
obieram - z własnej woli! - ziemniaki do obiadu,
za dnia jeszcze, a na krańcu spojrzenia, jak na krawędzi
stołu, huśta się posrebrzana blaszka: jezioro,
wtedy.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6669176
Justyna Bargielska
Kochana Wiero, droga Nadiu
Przewodnik powiedział: fruwasz, jesteś
zdrowszy i zatoczył ręką łuk w siedmiu
kolorach. Tu kończy się Białoruś. A tam
już Chiny? Alaska, bo alfabet zawraca
w stronę rybików, z których kiedyś powstał.
Nie, gdybym miała trzydzieści złotych
zaskórniaków, kupiłabym trzy pary majtek
i pół litra na sobotę. Posiedziałabym sobie
elegancko przy drinku.
Nie, lubiłabym bardziej, żeby mnie jeden
rozciągnął na brudnej podłodze, a drugi trzymał,
byle regularnie, bo się przywiązuję raz, dwa
i tęsknię. Więc skoro Bóg
jest Bogiem nieożywionych, a wszyscy
ożywieni są w moim karneciku, czemu
wciąż ich nęci to, co myślą znaleźć
między zerkaniem a podejściem?
I drążą norki w ciałach kochanek
i wszeptują w nie te straszne słowa.
I kopią doły w ziemi, by kłaść w nie ciała kochanek,
a ziemia od tego rudzieje, sinieje i po krawędziach
nabiera tej strasznej grawitacji.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6603688
despe906
stochastyczny proces oswajania
leżymy na macie przy japońskiej herbacie cień
mówię - nie śmigaj mi tak, jak błyskotka
lepiej zapodróżuj ze mną za altankę
tam śnieg już na utracie pary z papierowca
a rakieta już wtopiona
- świeżo zmielona przez aleatoryczne
premedytacje
za altanką rozpalimy ogień
i nauczymy iskierki śmigać
jak najszybsze silniki połączone drutami
w jeden ciepły sweter
to mój sweter czy Twój ?
nieważne a póki co ściskam ametyst
i zanucimy portugalski refren
o końcu świata może być
i gdzieś tak po 136. frazie
upadniemy jak mgła
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6614747
atma
Trip-hopowy jazz
bo maluje
Kolorowe szkiełka kalejdoskopu w lunety oku,
symetrycznym wzorem po cukierkach celofanu.
Jo-jo na gumce w trocinach ukryta serpentyna tajemna,
symetryczne wzorki cudownej urody, kradnę od zawsze.
Sroki zbudowały gniazdo w koronie drzew mojego ogrodu,
dom jest dla mnie fortecą ma tylne awaryjne wyjście
na wypadek wpadki. Dziś zaproszę Ciebie na ceremonie
w monochromatycznej czarce Raku, Czerwonej lub Czarnej,
wypijemy szczyptę Cejlońskiej herbaty, wsłuchamy się
w Sutrę ust.
Wystrzelą nasze kotyliony jak korki po szampanie z fety,
opadną zasłony, woale, przestaną istnieć granice, bose stopy
zatańczą Ługi Bugi. Pojedziemy do Nowego Orleanu posłuchać
Ragtime- rytmów synkopowych radosnych, wesołych dźwięków
z fortepianu. One-step ja Fred Astair a Ty Ginger Rogers.
Dom nasz jak palarnia opium, bez opium, na miłosnym haju.
Bonnie i Clyde wodewilowy film na ekranie, opada synoptyk
z wiadomości pogrążonych w kryzysie południowego zachodu.
Nas to nie tyczy, bez jednego wystrzału zdobywamy wzgórza
Golan.
Gładkie łóżko, pierwszy deszcz, zmienia w kobierzec zieleni
i kwiecia. Miłość roztopów rosą Hermonu, widoczna z wielu
części północnych ziem. Jak Orange w upalny dzień letni,
językiem giętkim, dobrej minetki, SiSi, długodystansowy seks.
Byki Baszanu jurne, orzą żyzną ziemię, miejsce schronienia,
pomiędzy twoimi udami, w zapachu soków, śliną z ust do ust.
Pierwotna siła, ciemna siła- co rozbłyska światłem naszych oczu.
Krok w krok, synchroniczny oddech, uśmiechem ust, z ust do ust.
Nasze wspólne rozmowy.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6618308
wilczysko
zima [krajobraz z tobiaszem]
mróz rybia nasza rozmowa
twoja mała klimatyzacja
moje kółeczka żyroskopów
sanki na wyprzedaży
więc trzymam pion kamienie nie spadają
przewiewna wstrzyknięta w małych dawkach
trafiasz pod rękawiczki i już się nie boję
nosić twojego dziecka na rękach i na twarzy
lubisz gdy się uśmiecham
chłopiec idzie pod górę
skrzydła płóz ponad głową
bezwiednie nasłuchuję
klatka jest pełna pierza
w oddali szczeka pies
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6589507
Kajub
z tombaku
kiedy zapadł w nią tak mocno jak wieczór wymknęła się.
odrzuciła podgłówek z dłoni i miękki koc. drgające okręgi świec
rozrzucały brokat. przydeptała bosymi stopami kontury cieni.
pstryknięcie światła. kobieta mieszkająca zazwyczaj w lustrze
spojrzała ironicznie. jakby wiedziała dlaczego umierają
domowe skrzaty. zniknęła gdy wilgotny oddech przywarł
do srebrnej tafl i zamglił oczy jak romantyzm sytuacyjny.
otworzyła okno. wiatr wiercił się w ciepłym wnętrzu.
szukał pledu. nawet zegar zmarszczył linię wskazówek.
zimno. śnieg chłodził parapet drugą warstwą bieli
gdy wzdrygnęła się przytulając do niego policzek.
nad dachami skrzył się kosmos. może wszechświat.
a może po prostu czarne dziury z więzionymi świetlikami.
gwiazda spadała głową w dół niezręcznie przecinając pejzaż.
czarno biała kreskówka.. tak. tak. ty pewnie wiesz jak umrę
i kiedy. gwiazda zamrugała porozumiewawczo do sinej tęczówki.
uderzyła prosto w nią. zgasła z odwróceniem głowy choć
miała być błyskiem w oku u tej od pledu cieni i złudnej metafizyki.
odsunęła policzek od nagrzanej bieli. pomyślała nie pierwsze życzenie.
zapchała nim ciasny serwer nieba i wróciła na ziemię.
księżyc ciągle nadymał tombakowe policzki
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6631404
seahorse
bibeloty
widziałam moją starą lalkę o skórze jak marcepan
i liliowych paznokciach. leżała wystrojona
w lśniącym pudełku i nie chciała otwierać oczu.
teraz często śnię, że wpadam do zimnej wody
i nie pamiętam, jak się pływa. liżę lód od spodu,
zmieniona w rżnięty kryształ. od dotyku dźwięczę
na alarm, boję się runąć w sen, rozprysnąć, rozpylić.
i tak zniknę, ale inaczej. zapychaj mi dalej usta ziemią
po brzegi, w końcu przestanę rozszczepiać światło.
podobno innych wcale nie trzeba nakręcać.
same w kółko łączą i rozkładają smukłe nogi
w czarnych pończochach i mruczą chrapliwie
tak tak, tak tak, tak tak.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6633070
Jerzy Dusk
Niewinność
dziś pani na lekcje przyniosła zdjęcia o dżungli
kolorowe ptaki, robaki i wielkie motyle
a ja wiedziałam, gdzie żyje koala
a w nocy śnił mi się czarny zły pies
byłam dziś z babcią w ogrodzie, pąki na drzewach
wszystko już kwitnie na wiosnę
jutro idziemy nad rzekę topić Marzannę
w nocy nie spałam, bo żółte oko patrzyło mi w czoło
po lekcjach bawiliśmy się w chowanego
złapałam biedronkę - odfrunęła z palca
zgubiłam gdzieś spinki do włosów
wczoraj przez sen szare ręce ściskały mi szyję
w sklepie widziałam różowe owieczki
jedna dziwnie błyskała czarnymi oczami
szczerzyły zęby popalone lalki
w ciemnościach dziś będę szukać swego domu
szkoła od rana zieje chłodem i lękiem
ławki i okna dyszą w pajęczynach
blade dzieciaki patrzą w dal nie widząc
brodzę po bagnach pod bladym księżycem
ręce mnie ciągną w ciemne zarośla
do ucha ktoś szepta przekleństwa
we mgle mnie karze zimny pocałunek
w słońcu nad rzeką nie zerwę stokrotek
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6649607
Melisa
nieuchronność
ojcowie odchodzą wcześniej. niespodziewanie
jakby w interesach odbywali kolejną podróż.
po jakimś czasie wietrzeje zapach wody kolońskiej
i na sznurach nie trzepoczą białe koszule.
matki wydają się być ze stali. przynajmniej do czasu
można im podrzucać rozwrzeszczane dzieciaki
poskarżyć na parszywy los. opowiedzieć tajemnicę
której i tak się domyślały. zrozumieją. wybaczą
są święte. ale o tym dowiadujemy się zbyt późno
jeszcze próbujemy przekupić je kolejnym stentem
platynowym implantem. tytanową protezą. bezskutecznie
odchodzą w obce dłonie. udręczone przerażającą plątaniną
przewodów rurek. korytarzy o zapachu lizolu i śmierci
bezskutecznie oczekując na uścisk bliskich dłoni
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6615637
Justyna Bargielska
Miracol d'amore
Starałam się, aż się starłam. Mój pies nie lubił,
żeby koło niego chodzić, teraz jest ledwie ciepły
i nadal stygnie, a do mnie we śnie przychodzi
jedna z tych Australijek i pyta, co będziemy robić.
Znam jedno australijskie słowo, maintenance,
więc mówię: maintenance, a ona rozpuszcza
włosy i gramy w koszykówkę. Mówisz, że tamta
kobieta pachnie jak należy waniliną i liczy
orgazmy w głos: trzy czte ry. To mówmy o niej,
mówmy, aż zniknie, bo ja co potrafię, to patrzeć
przez ekran i gdzie nie wejdę, sprawdzać, czy
nie ma pająków. Mówisz: nie idź tam, dokąd
nie mógłbym za tobą pójść. A ja na to: napisał
nevarna, myślałam, że to znaczy niewierna.
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6621566
Seth
chwila
nieograniczeni żadnym wymiarem
przestrzenią otoczeni nieskończoną
oczy się same zamykały mimo to
widziały wszystko w ciemnościach
mur chiński obracał się
jak naszyjnik z pereł
trzymałaś go w dłoniach
iglica wycelowana w sam środek
księżycowego zegara
co z tego że był bez wskazówek
wiedzieliśmy że już czas
morze było niespokojne
niebo też i gwiazdy inaczej lśniły
szczególnie ta mała którą uwielbiałaś
miała złe sny tego dnia wszystkie kwiaty
pozrywane miały płatki
łąka była a po chwili
nie było już łąki
jej pokoik z zapachem mleka
był najcieplejszy w całym domu
szczególnie wtedy gdy brałaś ją na ręce
siadałaś wtedy na moich kolanach
mieliśmy po sześć nóg i rąk
trzy serca a z nich jedno wielkie
przez chwilę
wznosiłem się w górę dzikim łabędziem
nagle spadłem płonącą papugą
to wszystko w jednej chwili
po niej straciłem skrzydła
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6634454
weronika
wiersz dla tabletek
pyta czy mam zaburzenia snu
odpowiadam że w nocy miałam pogrzeb
swój i uciekłam z trumny
boli mnie tu tu i tu
wypisuje receptę
za dwa tygodnie stracę wzrok
będę chodzić po ulicach
w rybim spojrzeniu uniosę tyle pogardy
że się odczepią złodzieje drobnych uczuć
przyjaciele oprowadzą mnie po swoich mieszkaniach
których nie potrafiłam zobaczyć gdy widziałam
mama punktualnie odbierze mnie
z przedszkola cudownych snów o przyszłości
w drodze do domu pohuśtam się na płaczącej
wierzbie zaplotę warkocze i zastrzelę z nich chłopców
tata nauczył mnie pływać bez gruntu
dopłynę tam - popatrz
http://niusy.onet.pl/niusy.html?t=watek&group=pl.hum.poezja&tid=6669319
|
|
|