|
(20) technique
naprawdę trans
naprawdę psychodelija
minuty się dzieją wynaleziono samochód.
kilkanaście nowocześnie brzmiących półsłówek
półgębkiem mówionych satysfakcjonuje mię w połowie
technika tworzenia nowoczesnej Muzyki
obowiązuje także i liryki liry.
dozwolony jest w poezji sampling:
"epoka nie wymaga od nas
nie wymaga
epoka epoka
nie
nie
wymaga od nas
nas ofiar
nie wymaga od nas ofiar
ale ale usług"
ładnie i zręcznie wplatać coś w coś.
loop-pętla, lub loop zapętlić:
"nicdarowanewszystkopożyczonenicdarowane [...]"
to się da! to się wszystko da zrobić
nie wychodząc z kręgu długopisu i
brulionu kajetu zeszytu koniecznie w kratkę.
da remix także jest w zasięgu tuszu & atramentu:
Budowałem z kłaków.
Budowałem z klajstru majstra -
Wywróciło się.
Budowałem na autostradzie
i na wybrzeżu -
Przewrócił się, zapadł się
Mój liryk.
Następnym razem
Zacznę od treści, od przekazu.
(21) Paradoks egzystencji
Poznań 2003
Nieskończenie odległe i obce,
trawione odwiecznym antagonizmem
splatają się w bezlitosnym uścisku.
Pierwsza, próbując wytłumaczyć istotę samej siebie,
obdarza nadzwyczajnymi możliwościami rozumienia.
Druga sprowadza wszystko do miana pustki
wypełnionej bezkształtną materią.
Uchwycone przez pułapkę życia,
szamotają się w pulsującym tworzywie
nieustannie poszukując dróg ucieczki
skutecznie.
Precyzyjnie wyznaczona chwila
rozrywa delikatne więzy,
przerywając sekwencję kruchej współzależności.
Fakt, że nie mogą istnieć samodzielnie
błyskawicznie przesądza o śmierci jednej z nich.
(22) Antarktyda
Zimno w ciele
Choć wokół żar
Obojętność na cele
Wyroki ludzkie
Choć dziura w niebie
Na ziemi lód
Lodowiec serc
Niemożliwy do stopienia
Ich bogiem czas
Bo to koniec istnienia
(23) SPÓR
Z perspektywy Jowisza
świętojański robaczek
jedyny być może
na bezbrzeżnym rynku wszechświata
przedmiot sporu
w cieniu chłodnych galaktyk
gdyż chłód zaciera ślady materialnych pragnień
aniołowie rzucają losy
tłum chętnych niezgrabnie macha skrzydłami
trącając kurz nieba
- jeśli akurat patrzysz
serce bije mocniej
na widok spadających gwiazd
raz na sto lat - jeden
może przytulić do szmaragdowej piersi
niematerialną głowę
raz na sto lat
ujrzeć wschody i zachody mocarstw
w świetle wschodów
i zachodów słońca
wypełnić ucho ludzkim tętnem
dostrzec powietrze wirujące w płucach istot
coraz bardziej
niepodobnych do siebie
a wszystko żeby nie tęsknić
za dniem myszy lamparta stokrotki
serenadą zakochanych wielorybów
grillem na działce przechadzką
po krecim tunelu
gdzie ciemność jest
światłem
mierząc bliznę po cesarskim cięciu
(chiński mur)
między wódką a zakąską
topić skrzydło
w poezji dziewczęcych bioder
nim czas
już czas
żeby nie tęsknić
żeby tęsknić...
(24) * * * (iskierka radości)
iskierka radości
wtargnęła
w czerń mojej duszy
poprzecinała swą jasnością
ciemność mojego smutku
wzięła we władanie
moje myśli
postanowiła zostać tam
na zawsze...
(25) Wariat
Na śniadanie karmią nas
Melchiorem Wańkowiczem.
Mi takie jedzenie nie wychodzi na dobre,
(mam wrzody).
Potem łowią nasze mózgi
czymś lżejszym,
może być Engels, albo Puszkin.
Na końcu zjadają nasze stopy
i łamią kolana.
Ja i tak nigdzie bym się nie ruszył,
(jestem za bardzo ociężały).
A jakby ktoś był jeszcze głodny,
może zjeść rzygowiny pozostałych.
Pozostali nie będą protestować.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Jeden tylko normalny
wśród naszej trupy wariatów
woła o dokładkę.
Choć oni go izolują
my dobrze słyszymy ten głos.
(26) Szczęście
Co to jest szczęście???
To coś, czego doświadczasz,
W miłości, ale i w samotności.
W chwilach bez zazdrości,
W momentach bez przykrości.
Szczęście to życie,
Nawet takie, które nie zawsze układa się znakomicie.
Szczęście to coś, co czujesz,
Gdy słyszysz szum morskich fal.
To coś, czego szukasz,
Gdy patrzysz w siną dal.
Szczęścia szukać trzeba,
Bo kiedy już się je znajdzie to trafia się do nieba.
(27) palma (res publica)
wam bije, po oczach widać, że coś nie tak
jeśli chodzi o kokosy. postawcie lepiej kominy
świadczące o dochodach, dzieło kurwa sztuki
klinicznej ! tuż za rogiem
na schodach dwugodzinny bojkot w ruchach
gdy z pytaniem o dworzec ciągnął mnie
w przeciwną stronę. potem odliczanie
w ciszy, by wstyd przełknąć
ze trzy razy. bananowa
(w grudniu dla odmiany) na rondzie strzeliła.
tuż obok, niemal równolegle do tematu
jakiś skołowany raptus w kapeluszu
otworzył wbrew sobie doktorski
przewód ze świadomości
i jej wyższych stanów.
obciach panie, wiocha i do tego błogo
wstawion przepytam z urody ale po kolei
strajk: Przemyśl - Szczecin - Pacanów
(28) Ktoś nagle odchodzi
Ktoś nagle odchodzi,
ktoś, kogo całe życie kochamy,
i nagle wielka pustka,
nagle dom robi się cichy,
wszystko odeszło razem z człowiekiem.
Nagle człowiek staje się samotny,
tysiące myśli rozbieganych,
łza za łzą powoli leci,
i już nic nie wróci tamtej chwili,
tej, w której wszyscy razem byli.
Dopiero teraz dostrzegam pustkę,
biorę Twoje zdjęcie - i płaczę,
dopiero teraz tak wiele rozumiem,
tak mało Cię kochałem,
i nigdy sobie tego nie wybaczę.
Ciebie już nie ma,
być może krążysz tam gdzieś wysoko nad światem,
lecz ja dalej żyć muszę,
jakież to smutne,
a jeszcze tak niedawno byliśmy razem.
Tak wiele tracimy wraz z czyimś odejściem,
pęka nagle nić, coś się urywa,
potrzebuję jakiegoś ramienia,
na którym się wypłaczę......
I tylko jedna myśl mnie trzyma w nadziei,
myśl, że kiedyś się spotkamy,
być może w lepszym świecie,
w świecie, w którym nie umieramy......
(29) wiersz 0.
fakty świadczą przeciwko mnie
wiesz to ty
ja też to wiem
próbuję schować prawdę
pod zasłoną koślawych liter
kiedyś już tego próbowałem
znowu mi się nie udało
prawda jest naga
na szczęscie światła mało
tyle chociaż możesz mi dać
by nie włączać go jeszcze przez
chwilę
|
|
|