Index   |   I etap   |   II etap   |   III etap   |   Wyniki

1.00   |   1.01   |   1.02   |   1.03   |   1.04   |   1.05   |   1.06   |   1.07   |   1.08
  |   1.09   |   1.10   |   1.11   |   1.12
Podsumowania   |   Tabela ocen   |   1 - 8   |   9 - 20

 
(80) JEGO ŁZY

Siedziałam w niego wpatrzona
Chociaż byłam troche wkurzona
On wyglądał skromnie
Zaczął potem uśmiechać się do mnie
On z radości skakał, ale gdy okiem mrugnęłam
Chłopak się rozpłakał a ja się ugiełam
Czemu płaczesz go zapytałam
Odrzekł że za dużo chciałam
Powiedziałam A ja nic nie chce
Płakał cicho (...)





(81) * * * (W krwawe oceany pustki)

W krwawe oceany pustki
Padło ziarno życia
Wypełniając je cywilizacją
Miliardami czerwonych rzek
Przez miliardy lat
Cywilizacją krwawych oceanów pustki





(82) Dziwni ludkowie

Słońce złoci się na jasnym niebie,
Splatając z falami morza swe promienie,
A ja stąpam po aksamitnym piasku,
W sercu niosąc jak w dłoni jedno wspomnienie.

Gdy tu byłam przed kilkoma laty,
Ujrzałam dwóch dziwnych ludków na plaży,
Ich ciała były jak wykręcone wiatrem drzew konary,
Małe skrzaty z dziwnym grymasem na twarzy.

Jak diablątka pląsały coś bełkocząc,
Ciesząc się ze złocistego słońca blasku,
I co chwile przykucały obok siebie
Swe marzenia malując palcem na piasku.

Przeraziłam się jak jęk ich usłyszałam,
Ponadludzki, dla mnie tak niezrozumiały,
Chwyciły się za ręce, objęły, przytuliły,
Spuściłam wzrok kiedy się pocałowały.

Słonce zaszło a ja nadal spaceruje,
Wspominając te małe szkarady,
Idę sama i jedno mnie dziwi,
Na piasku obok moich są odbite malutkie ślady.





(83) Do budzącej...

Ten chłopak,
co powtarza mrukliwie i bez przerwy,
że cię kocha,
grając przy tym
szczęśliwego nabywcę jurnego ogiera,
mimo iż dzierży w dłoni
uzdę bezpłodnej klaczy,
nie daje po sobie poznać,
że czuje się zawiedziony.

A ty udajesz, że o niczym nie wiesz.

Ten chłopczyk,
co wciąż miałczy,
ocierając się swym cielskiem
o twe nogi
i prężąc dumnie
kaprawy ogonek,
bez ustanku zgłębia twoje ciało,
penetrując je od tyłu
podręcznym przybornikiem
kociego defloratora "Zrób To Sam".

A ty wolisz tę pustkę od samotności.





(84) * * * (widziałam drzewa)

widziałam drzewa
wiezione na stracenie
ze związanymi myślami
i uschłą nadzieją

odcięte gałęzie
wyciągały palce
łapiąc ostatnie spojrzenia
spłoszonych ptaków

***
a gdzieś tam
w lesie liście
płaczą





(85) modlitwa poranna o... kolor purpury

dziś Boże proszę cię
o wytrwanie w dobrym postanowieniu,
że nie pomaluję już paznokci na krwistoczerwono
(on rozprasza kolegów w pracy!)
krwią przecież twe rany znaczone i
ja powinnam mieć w czci kolor ten
i mam go...

co miesiąc nocą z księżycem znaczymy nim moje łóżko
i gdy skaleczę się, liżę ranę, by życie ze mnie nie uciekło
i czerwień warg mych rozpustna
śpiewa ci czasem psalmy,
lecz częściej w pocałunkach się zatraca
i kiedy mam na sobie czerwoną bluzkę
energia rozpiera mnie do dobrych uczynków,
a że czasem nie wychodzi...

widzisz więc Boże,
że kolor ten do życia mi niezbędny
więc w porannej modlitwie proszę o...
kolor purpury!





(86) sobą zajmę się po życiu. teraz schodzę w cień; w czucie

teraz kiedy ostatnie wspomnienia mają mieć wpływ
na jakość ofert siebie i ustanowienie tajemnego pojęcia
widzę jak zapominam zaczerpnąć powietrza.

skruszona wizja - zrealizowana.

czuję jak się wtulam. tak jak wczoraj mam niewielki zarost
i oczy świeżo podkreślone empatią o której słońce zachodziło.
też zmierzwiony. na dotyk po dotyku; umiemy badać policzki.
odchylenie; rozprowadzenie powietrza po całym ciele. z pamięcią

jeszcze. czuję się jak legwan.

(kiedy stawiał stopę na łodyżce nie było mowy o jej pochyleniu)

dopóki ciało nas nie obudzi będziemy się szukać. policzymy
naruszone oddechy i wywołamy dreszcz. wtopiłem się
w jej skórę. widziałem swoje rysy choć sam nie wiem
jak wyglądam od zewnątrz. kiedyś odrysowywaliśmy się
od strony niespełnionych ideałów; wcześniej wysnutych;
teraz - wypełniamy kolorowanki dla (niby) dorosłych.






(87) Bajki

Jak dotąd wzbudzałem jedynie zainteresowanie kobiet
o mocno zachwianych lub całkowicie zniszczonych relacjach
z własnym ojcem. A jest to szeroki i wiecznie pączkujący rynek,
prakosmos z wielkim prawybuchem. Relacje pogryzione

przez komary, zadrapania i sińce, wiecznie ciemny pokój,
bzykanie małych skrzydełek dzieciństwa. Po zabiciu, na prześcieradle
krwawa plama i ból. Wynajęty, by robić za potop – przychodzę.

Kolejna kobieta wykupiła abonament na potop! Pomimo ust
pełnych błota będzie to robić, będzie mówić, będzie słoną wodę
z podmalowanego oczka toczyć. Aż skrzydła zmokną, skleją się
w brakujący rozdział Biblii.

Więc stało się. Kobieta płacze, chce zachować twarz w moich
dłoniach, więc odcedza kilka suchych słów, mówi: Winny jest Noe.
Jego pijana i pełna wiary postawa, jego Arka i niepokojąca absencja
jednorożców na jego Arce...

Podaję chusteczkę, odwracając głowę widzę jak za oknem, na parapecie,
biały gołąb (zwiastun końca) przestąpił z nogi na nogę. Drgnął nieznacznie,

a ja poczułem się poruszony.





(88) BURZA

Zasypiam w uścisku burzy
Kłębi się nisko nade mną
Usypia mnie do snu
Swoją gwarna pieśnią.
mocniej piorun za piorunem
uderza w moje senne oczy
"śpij kochanie noc nastała"
ale ja nie mogę zasnąć.

Oczy ciągle gdzieś wędrują
przez rozkosz spędzonych chwil
przypominają każde słowo
usta układające się do śpiewu.

Przypominam sobie czar słońca
magię cienia i wiatr.
szum liści, rozkwit kwiatów
czerwieniejące się owoce.

Jest noc.
Burza rozsiewa grzmoty po niebie.
Jest noc...
głośna i delikatna ja rosa
kołysze mnie do snu.





(89) * * * (Życie to nie tylko...)

Życie to nie tylko
pływanie na powierzchni
to czasem dryfowanie
poszukiwanie wiatru w polu
by go złapać w żagle
pływanie w kółko
lub w nieznanym kierunku
Życie
-- sztorm
tonięcie
utracona załoga
i czasem chwytanie
się brzytwy
zamiast deski ratunku
^ do góry   
Strona istnieje od czerwca 2002 r. © Copyright Zespół 2002-2006.
Teksty są własnością autorów. Kopiowanie wyłącznie za zgodą autorów.
south beach Depresja