|
(40) Miś
W kącie na strychu leży miś,
Uśpiła go samotność a okryła kołderka z kurzu.
Jego serce jest jak stara świeca zgaszona od podmuchu wiatru,
A czarne guziczki przepełnione żalem i rozpaczą,
Wciąż wspominają herbatkę w plastikowych kubeczkach na różowej trawie.
Oderwana łapka już nie boli.
Bolą tylko wspomnienia powracające w snach i świadomości.
Jest sam. Czeka.
(41) TRISTAN I IZOLDA
Nasze dusze znały się dawno
Urodziły się na planecie Wenus
Nie wiemy gdzie dane im będzie umierać
Wiemy, że są śmiertelne
Nasze ciała zostały stworzone z niebytu
Przez lata nic nie wiedziały o sobie
Zapamiętaliśmy chwile, kiedy dotykaliśmy siebie wzrokiem
W kwietniowy wieczór pozwoliliśmy
Poznać się naszym dłoniom
Zapamiętaliśmy szyby nocą nabrzmiałe
W cieniu operowych dekoracji wymieniliśmy
Słowa zakochanych jak obrączki
Nasze gesty obiecywały pieszczoty nieznane
Zapamiętaliśmy ślepotę cudzych spojrzeń
I ciszę rosnącą nad nami
Słyszeliśmy pieśń nad pieśniami
I echo naszej przeszłości, zatrzymujące zegary
Ze względów praktycznych, myśleliśmy
Że powinniśmy zapomnieć o naszej miłości
Ale żaden pomysł nie przychodził nam do głowy
Mnie, szczęśliwemu Tristanowi
I Tobie, szczęśliwej Izoldzie
(42) Dialog monologu
- Kiedy odejdziesz to się uspokoję
- Kiedy odejdę przestanie bić serce twoje
- Uciszę wtedy hałas w mej głowie
- Nie przecież myśli są ze mną w zmowie
- Znajdę polanę w cichutkim lesie
- Lecz echo mnie do ciebie przyniesie
- Wtedy usiądę nad brzegu wodami
- A ja przypłynę do ciebie z falami
- No to ucieknę gdzie gór piękne szczyty
- Wrócę do ciebie głosu zachwytem
- Ułożę więc ciało pod śniegu pierzyną
- Ja zaś zasypię cię wspomnień lawiną
- Pójdę gdzieś w samotne ustronie
- Tam i tak cię w końcu dogonię
- Odejdź proszę! Daj zostać mi ze sobą!
- Nie mogę. Przecież jestem...tobą.
(43) ostateczne spełnienie życzeń
gorące sny letnie perseidy celują w niespokojne tarcze:
brzuchy wystawione na znak: sen mara samsara
oswobodzone życzenia suną jak głodne wieloryby
zjeść coś wypić dać ciału się zwieść w pogoni
lgnę: do twojego snu próbuję ocucić spomiędzy oddechów
za późno: budzą się stopy łydki odrzucają kołdry wstaje
ostatni poranek: ręka alicji zamyka powieki królika
(44) WIERSZYK DLA LOTNYCH BRAMKARZY
poznańczanie wyłowili mnie z warty
miałem na sobie garnitur i przycięte
usta i dłonie, modliłem się za nich
bo dalej zrzucali się na rebelię
pod nocnym sklepem, potem w tramwaju
pan miał wózek dziecięcy z grabkami
i z wiaderkiem. brak pasażera to był
jego grzebień w kieszeni jeansów &
spojrzenia ładnych dziewczyn, które
ignorowałem z niekłamanym wdziękiem
gdy mnie pytają czy jestem masochistą
to odpowiadam, że owszem, kocham życie
najpierw to mówię, a potem myślę:
świat się rozbija na fakty, a przecież
można mieć twarz przyklejoną, na słupach
z napisem, że zaginął, że poszukuje się
(45) Do Boga
Widzę twe oblicze, gdy patrzę na niebo,
w chmurach pierzastych otulone całe.
Zwracam się do Ciebie z kolejną potrzebą,
choć na twą uwagę nie zasłużyłem wcale.
W modlitwie swe ręce unoszę wysoko,
padam na kolana przed Twoim obliczem.
Niech spojrzy na mnie wszechwiedzące oko,
przed Tobą tylko swe grzechy wyliczę.
Pragnę ja pokoju, choć to nie możliwe,
gdy wokół miecze podnoszą do góry.
W świecie zbyt brutalnym od zawsze żyję,
niech Twa miłość zburzy Babilonu mury.
Chcę zobaczyć szczęście na twarzach innych ludzi,
chcę by wiara w Ciebie dodała im odwagi.
Wiem, że każdy z nich dał by się polubić,
gdyby tylko w kąt cisną swą nienawiść.
Wiem, że przyjdzie czas, gdy cesarz odejdzie,
Jedynym prawem będzie prawo Twoje.
Wystosuj do wszystkich ludzi Swe orędzie.
"Zmieńcie się, bo o waszą przyszłość się boję".
(46) Zmieszany...
Pokaż mi przystań świetlistą....
Pokaż obiekt pogrążenia...
Pokaż sen brakującego "ja"....
Pokaż horyzont szczęścia...
Pokaż mi Ciebie...
...
Zamiast tego...
...
Widzę fale bijące w łódź...
Widzę bezbarwne postacie...
Widzę niezrozumiały żywot...
Widzę aureolę zapomnienia...
....
Widzę siebie ...
....
A...co Ty widzisz?
(47) DROBINKA MEGO ŚWIATA
W godzinie
snu mego
i w minucie
gdy się budzę
W myśli
przed snem
i w ziewaniu
po przebudzeniu
W każdej
cząstce
dnia mego
pojawiasz się...
Jesteś mgłą
gdy rankiem
biegnę przez łąkę
i rosą
na trawie
późnym wieczorem
podczas mego spaceru...
i tą zadrą
w sercu jesteś...
TAK...
Tą która rozdziera
me serce na miliony
maleńkich kawałków...!
(48) boksowienie
ktoś wysprzątał za mnie
cały sens patrzenia przez to okno
a jednak otwieram:
trochę deszczu
kurz wyparował przy pierwszym lepszym splunięciu Boga
jakaś folia zawisła między mną i światem
półmat zgrabnie filtruje zmysły
siedzę w swoim boksie
jak najbardziej powinni mnie obchodzić
ci z boku -- on ona ono
poboczne zboczenie
z lewej i z prawej
w górę i w dół
życie -- robienie życia
śmierć -- robienie śmierci
robienie stosunków międzyludzkich
tworzenie z gliny ciała w ciele
powinno mnie obchodzić cokolwiek
grymasem, uśmiechem, pogardą...
nie obchodzi
ubyło tego i tamtego
z nie powiedzenia "dzień dobry"
nie podania ręki
nie o pogodzie
i bez "wesołych świąt"
cofanie
chodzenie tyłem pod prąd
byle z oczu
z serca
z zerwanym kablem telefonu
zboksowienie
przymierzam klapki
tunelowe widzenie pustej przestrzeni na wprost
zarzucam wędkę daleko
aż do początku życia po koniec siebie
ciągnę
jałowa ta przynęta
nie będzie na co łapać
a może piekło wygląda jak ten krąg na wodzie
nieme lustro
plusk
z możliwością powrotu w to samo miejsce
życia
bez doświadczeń?
(49) Głębio
Głębio krwawiących aniołów
oszukanych momentów
złotowłosa
zabierz mnie na spacer
pokaż swój dom z ogrodem
bez zieleni
oprowadż mnie po salonach twych
i piwnicach serca
Głębio wysuszonych ciał
zlęknionego czasu
otwórz bramę posiadłości swej
i wprowadż mnie
do lasu twego
na schody twoich żeber
do czekoladowej chatki
na kurzej nóżce
|
|
|