|
(70) Kapliczka
Na piersiach pochylonej sosny
na jednym gwoździu, ostrożnie
wisi skrzyneczka zwichrowana
- tabernakulum przydrożne.
Pochylony, trójkątny daszek,
dzieło stolarza niedoskonałości,
trzy deseczki i krzyżyk
- oko Bożej opatrzności.
W uchylonych drzwiczkach
szybka na pół pęknięta
mruga kolorowym szkiełkiem
- oliwna lampka święta.
W środku mieszka Frasobliwy
bez nogi i głowy.
Na ścianie obrazek wyblakły:
"Pamiątka z Częstochowy"
(71) * * * (Miłość trzyma w zębach Srokę)
Miłość trzyma w zębach Srokę
I szybuje
W przestworza
Miłość przysiada na gałęzi Drzewa
I przysłuchuje się rozmowom
"Miłość jest piękna"
Dowiedziała się
Była radosna
"Nie chcę Kochać! Nie chcę Miłości!"
Miłość zawisła na Drzewie
Pozostał tylko Duch
Cień Nadziei
I Sroka
(72) A T E I S T A
dlaczego wolisz rozmowy z Nim
niż ze mną?
On jest mi potrzebny do tego by istnieć
a ty jesteś tylko dodatkiem
chorobliwym
upartym
ludzkim
odchodzisz
On za to zawsze jest
mam taki komfort
że nie ucieknie
w ważnej chwili
przecież Jego matka nie powie Mu
idź spać jest już późno
On przecież nie ma matki
no właśnie nie ma
jednak coś o Nim wiesz - ty masz
ale ja też jestem Bogiem
Bogiem
tak
to udowodnij
jak
stwórz mi ziarnko piasku
co
zwykłe ziarnko
nie potrafię ale
chętnie stworzę ci człowieka
to dziwna obietnica skoro nie potrafisz wskrzesić skały sam
człowiek nie będzie
twój na wyłączność
nie sądzę
bo czy nasienie
od razu jest liściem?
nie
dlaczego - bo przechodzi fazy
musi przecież rozwijać się
spijać słońce i rosę
doskonała funkcja bytu
musi tętnić
musi czuć
i
zrzucić skorupę musi poznać tajemnicę
musi istnieć
ale nade wszystko musi dojrzeć
tak dokładnie tak
ty nigdy nie dojrzejesz do boskości nie jesteś
bowiem w stanie
zrzucić skorupy z ciała
(73) SŁOIK PEŁEN MRÓWEK
rozsupłując całujące się torowiska
widziałem uśmiechające się kąkole
i świeże maki ociekające pożądaniem
wyjęte z baśni lokomotywy
dusiły się oddechem zakładów chemicznych
już za późno żeby zawrócić i
za wcześnie by stać nieruchomo
zaćwierkał mój zegarek
kilometry uczuć odmierzane biciem serca
teraz przekomarzają się ze zmęczeniem
owszem można by odurzyć nogi
w chłodnym strumieniu smolistych łąk
zawiesić oko na miedzianych drutach
głos oddać łysemu kioskarzowi -- znacie go
co noc krzyczy do lustra na podłogę w kąt
nikt nie zrozumie tych kamieni kopanych o świcie
a potem wmurowywanych w ludzkie serca
odsetki toczą moje życie rak toczy namiętność
kiedy umiera nie wiem bez cierpienia (chyba)
zawsze leżą na torach do góry etykietkami
blade potłuczone połówki zdrowego rozsądku
całując nigdy nie myślałem o jabłkach
naginających konar w stronę zbutwiałych chodników
o wiaduktach namydlających plecy autostrad
o kaskadach dudniących szeregowymi nitami
przed położeniem głowy na szynie
trzeba zawyć przenikliwym tonem klaksonu
ujadać szczękać zębami
wypluwać dźwięki nasycone syropem chwastów
modlących się wokół kaszubskich jezior
tam ugrzęznąć o! melancholijny
posępny betonowy słupie
uwielbiam nienawidzić cię swym życiem
nie cierpię umierać bez ciebie
(13-07-2000)
(74) nikt tutaj na mnie nie czeka
dzisiaj śnieg wygląda jak szkliwo. choć centrum
jest bardziej rozmyte niż zwykle, to nie ma mgły.
po prostu nikt tutaj na mnie nie czeka. czarny
dziób rozłupuje puste ziarenko na ulicy posypanej
piachem - tak się nazywam. z dnia na dzień
coraz bardziej blednę, bo zima odbiera mi połysk.
każe się kłaść pod śniegiem i drżeć. doszedłem
już tak daleko jak odwilż. pod szklistą warstwą
kapię i płynę.
(75) bez komentarza
pamiętam co mi powiedziałeś dziadku, leżąc zgięty jak zapałka na łóżku
o metalowych nogach nakrapianych farbą, że nie kochasz
swojego kota bo jest twój i że kochasz bezpańskie bo nie są twoje
a potem pamiętam komentarz babci, gdy złapała cię za rękę
i wzrokiem czułego esesmana pogładziła paznokciem po oku
mówiąc że nigdy nie kochałeś swojej krwi i mówiąc to spojrzała mi w oczy
oczekując niemego potwierdzenia a jedyne co dostała to mój własny
tchórzliwy wzrok
(76) Jawa senna
Radości niech mnie uskrzydlają
a smutki przemijają
cieszyć się z tego co się ma
lekko smuty brać
traktować z przymróżeniem oka je
jakby niebyłe były
jakby wcale się nie wydarzyły
rzeczywistość to nasze małe radości
smuty ogarnia wszechmiar przemijania
czas ich nie zastania
z tyłu pozostawione
zapomniane
wręcz nie byłe
tyle drobnych rzeczy szczęście daje nam
skupmy na nich się
zagłębmy w jawie sennej
pozostańmy w niej
(77) Sobota (bez gorączki, bez nocy)
Ptaki: czarne krzyżyki kołują po lotnisku nieba, kluczą
zgodnie z rozkładem pory roku. Nie wykluczone,
że szukają swojego miejsca, a może tylko rozwijają
skrzydła? Prawie ocieram się o ten widok, kiedy
przecieram zroszone szronem okno. Odmierzam czas
odczytując daty ważności z rzucanych kotu do zabawy
plastikowych klipsów, które spinają opakowania
z pieczywem. Jest czternasty: cały dzień zmarnowałem
biegając po kwiaciarniach w sprawie więdnącego fikusa,
rozmawiając z kobietami o kwiatach jak o chorych
krewnych. W ramach akcji ratunkowej kupiłem worek
ziemi uniwersalnej. Grudki chrzęszczą między kartkami
książki, rozłożonej grzbietem na brzuchu. Półleżę w półśnie
przy sztucznym świetle. Fikus odżywa, kot wygrzewa
się, wzrok marnuje -- literalnie.
(78) DOTKNIJ MNIE CZULE
Dotknij mnie czule...
Niech w moim ciele malinowa krew popłynie,
a w mym sercu niech przez chwilę
żar uczucia rozbłyśnie
...dotknij mnie czule.
Dotknij mnie czule...
Chociaż przez moment poudawajmy, że mnie kochasz,
niech świat barwniejszy się stanie,
a kwiat rozkwitnie
...dotknij mnie czule.
Dotknij mnie czule...
Twój dotyk lekarstwem mej chorej duszy.
Spójrz w moje oczy jak w lustro, na wylot,
tam łzawe motyle
...dotknij mnie czule.
(79) W jednej chwili
Jak ciężko jest żyć i żyć bez serca,
to poznał i wie tylko ten z ludzi,
kto serce swe przy innym zostawił
i próżnie uczucie próbuje w nim wzbudzić.
Tak ja się o tym przekonać mogłem,
bo gdym Cię ujrzał w jednej krótkiej chwili,
tom serce dla Ciebie od razu postradał
i inni również je potracili.
Wiele serc ludzkich przy tobie zostało,
wiele serc ludzkich już jest straconych.
Ach, co to się ze mną w tamtej chwili działo,
byłem jak samotny okręt wśród wód wzburzonych.
Niesiony przez fale błękitnych Twych oczy
i włosów bujnych i aksamitnych dłoni.
Jedno Twe słowo, jeden Twój dotyk
w jednej chwili świat cały przysłoni.
I wciąż się nad tym zastanawiam,
jakiż to cud w jednej chwili sprawił,
żem jeno cię tylko raz ujrzał,
a całe swe serce przy Tobiem zostawił?
|
|
|