|
(90) MINUTA
Gdybym mogła żyć tysiąc razy,
to tysiąc razy żyłabym tak samo...
Tysiąc razy szukałabym ciebie
i tysiąc razy nasze dusze łączyłyby się w jedno...
Tysiąc razy płakałbym i zasypiała
i tysiąc razy zadawałabym sobie pytanie:
"Po co żyję?!"...
Lecz żywot mam tylko jeden,
a każda minuta bez ciebie,
to dla mnie tysiąc lat
i tysiąc nowych wcieleń...
(91) Promień
Jestem błękitną zjawą,
Co przędzie życie palcami,
Owija marzenia w bawełnę
Odcięta wieczności drzwiami.
Ma łódź we mgle cumuje.
Odpływam w morze rozpaczy
By złapać wodze cierpienia,
By ktoś me serce zobaczył
Jestem zwiastunem niewoli
I walki z Bożą głupotą.
Chcę zerwać piekła kajdany
By mocy nadać serc cnotom.
Wędruję w przestrzeni człowieka.
Przemierzam bezkresne głębiny.
Oddalam się od mych myśli
By podbić nieznane krainy.
Jestem nadzieją odeszłych.
Wojuję z ich oprawcami.
Daremnie- powracam z podróży
By nigdy nie byli już sami.
(92) kawalerka
co prawda wprowadziłam się do niego jak już znałam Ciebie
ale tak naprawdę nie byliśmy wtedy jeszcze razem za mną
wlokły się nitki poprzedniego uczucia mieszkanie
trzymało mnie przy pionie
nie na darmo nań mówią
nieruchomość
ale na pewno kawalerka była kupiona znacznie wcześniej
ta decyzja zapadła nawet jeszcze przed poprzednim uczuciem
które też wydawało mi się wieczne
i które też mi się wydawało
a gdy minęło
czułam się gorzej niż wtedy gdy zawalił mi się
sufit z życiem na głowę
i zarysowały ściany
wewnętrznej klatki schodowo-piersiowej
tym razem to ja podkopałam fundament
więc co chcę powiedzieć
że są rzeczy trwalsze niż moje lub nawet cudze
wyrzuty sumienia i że generalnie potem
nie powinniśmy już gadać o przeszłości
siedząc przy tym okrągłym stole
zachodzącym blatem nad parapet niczym słońce
ze względu na powierzchniowe ludzkie ograniczenia
moje mieszkanie małe jak serce ryby
przedsionek i
tylko jedna
komora
(93) * * *
Przebiegłe cisy
tłumią zielonym mrokiem
skowyt paprotek.
(94) OBSESJA
Bądź moją obsesją zrodzoną w odmętach mej duszy
Która stanowi esencję mej ukochanej katuszy
Gdzie miłość przyprawia me marzenia o drżenia
Nadając mej codziennej radości posmak kwilenia
Dziecięcego radosnego beztroskiego uniesienia
Napełniaj me myśli i wyobrażenia wspólną wizją istnienia
We dwoje w bezmiar nieznanej przyszłości
Z bagażem wzajemnej przeszłości
We wspólnym kierunku doznając ratunku
W chwilach zwątpienia odnajdując uśmiech radosnego
miłosnego uniesienia ukochanego gestu, spojrzenia
i wszystkiego co daje mi niesamowitą radość istnienia.
(95) * * * (rozebrać się ze zmysłów)
rozebrać się ze zmysłów
do samych aniołów i demonów
w nagim powietrzu
w granicach obłędu
nie udawać
nie ufać lustrom
wszystkie w zmowie
nie widać końca samotności
raj utracony
znaleźć swoją przezroczystość
pustosłowie
dotykać się tylko
piekłem i niebem
*
zbiegowisko snów
wraca do swych gniazd
ptaki rozpuszczają się
w powietrzu
ćmy bieleją
noc wyrwana z korzeniami
omdlewa
bezdomność słów
imiona unoszą się nad wodami
wieczność sparzona
horyzontem pokrzyw
zaspać z miłości
na jawie
zasypać ciało niebem
lub cukrem pudrem
(96) śniadanie z mistrzów
1.
grzanka z chleba schulstad trzy
ziarna z majonezem i serem
który nie smakuje jak ser
ale spełnia unijne normy
więc jest dopuszczony
do obrotu kawa Neska 3w1
oraz dodatek Zdrowie z dzisiejszej
edycji lokalnego dziennika:
2.
przegryzło się, teraz można
przełknąć albo zwrócić.
3.
jeżeli we współczesnej
literaturze poszukujesz ważkich,
transcendentnych pytań -- to
powinieneś, żuczku, nabyć
za zaliczeniem pocztowym
wehikuł czasu lub pióro
gęsie do wywołania gęsiej
skórki podczas lekturki.
4.
jeżeli natomiast szukasz odpowiedzi
- nosisz je w sobie.
(97) iskra lepszego jutra
a kiedy z szarym dniem się skulam
chcąc wpaść w objęcia nocy
w zmaganiach rodzi się iskra
nic nie rozjaśnia
tli się
ale o brzasku
podnosi nabrzmiałe powieki
próbuje zapalić
wczorajsze lepsze jutro
(98) * * * (między nami...)
między nami śliskie posadzki niedomówień
nieobecna obecna rzeczywistość
jak zdławiona w gardle prawda
dotykam wargami pustki
nienamacalnych dłoni
stoję jakby poza sobą
stoisz jakby poza sobą
na granicy bezsensu zdarzeń
(99) zaślubiny
stuk puk. czołem. to ja, twój nowy właściciel
to znaczy twojego mieszkania. przez akt nadania
biorę sobie ciebie w posiadanie i przysięgam:
będę cię pieścił czule, żebyś podczas zachowania
gatunku nie czuła kaca (jak po przeżutej gumie).
będę ci wiernie służył
dobrą radą. na więcej nie licz laluniu. nie wypada.
będę cię wyprowadzał za rękę żebyś się nie czuła
samotna w dzikim tłumie (plastik się nie rozkłada).
a teraz wszyscy do kamery: cheese zjadł pies.
w dalekowzrocznej soczewce lustra arnolfinich:
jan van eyck i brzemienna barbie pop art.
|
|
|