|
tytek
Mój przyjaciel Wielki Brat
To było ładne lato, chociaż czarno-białe
udawaliśmy pedałów w podróży poślubnej
ja i on
Śmialiśmy się tak, że aż musiałem zatrzymywać samochód
machały do nas małe dziewczynki przebrane za prostytutki
odmachiwaliśmy i śmialiśmy się jeszcze bardziej
a jakaś rodzina w zwolnionym tempie
trzymała się komicznie za głowy w geście przerażenia
rytm drogi
magia kina
tylko żadnej mi tu magii kina!
jesteś reżyserem nie bajeruj panienek na zawód
bo się zawiedziesz
a on śmiał się i mówił pedalskim głosem
proszę pani, bo my jesteśmy z Ciotuszy
wie pani gdzie to jest?
i tak w kółko
kiedy znudził nas już motyw męskiej przyjaźni
umilkliśmy w klasztorze w Radecznicy
gdzie długimi schodami
wchodzi się ku jasności szpitala psychiatrycznego
w objęciach kościelnej ciszy
tam za żółtą kolumną
przycupnięci na ławeczce
podsłuchiwaliśmy rozmowę trzech oszalałych staruszek,
które wydzierały sobie nawzajem kieszonkowe
marząc o szczęściu i owocowych lodach
i jakby przemówił do nas anioł
nie pedaliliśmy już więcej
przytłoczeni bogactwem świata
i kolorami Roztocza
rozmawialiśmy z ludźmi
o pięknych prostych twarzach
i płakaliśmy nad losem rozjechanych jeży
z niezwykłym nieznajomym piliśmy wódkę
na szczycie jakiegoś pagórka
okazał się być naszym nauczycielem
i przewodnikiem
a wieczorem w obskurnym hoteliku
z sobotnią atrakcją - wiejskim weselem
na które wkręciliśmy się zbyt łatwo
powodowani ciekawością
nie mogliśmy wyjść z podziwu i obrzydzenia
patrząc na wyuzdane obrzędy oczepinowe
wprost z otchłani podświadomości
i jeszcze czarnowłosa piękność
nie pasująca do otoczenia
uwiedziona szyberdachem mojego samochodu
zgodziła się na drogę powrotną.
droga powrotna była zbyt śmiała w słowach
to znaczy, że mieliśmy nigdy więcej nie spotkać
czarnowłosej cyganki
przekraczaliśmy wszelkie bariery werbalnej intymności
mówiąc o rzeczach zwykle zamilczanych
masz ładne majtki
wołał trzymając ją za nogi
kiedy siedziała na dachu z rozłożonymi szeroko ramionami
upajała się prędkością i władzą nad nami
mogłabym nasikać na ciebie! to byłoby piękne!
mrużyła oczy
droga pod słońce ukrywała wszelkie niedostatki krajobrazu
noc zesłała na nas zakłopotanie
rozstaliśmy się w milczącej czułości
i nigdy więcej nie spotkaliśmy czarnowłosej
pamiętasz to Wielki Bracie?
huśtawkę greckich metafor
dionizyjsko apoliński koktajl piwny
na łące, koło rozwalonej remizy
gdzie odbywało się przedstawienie koła teatralnego
wróć do mnie, starszy kolego
nie pasuje ci rola manipulatora ludzi
to już lepiej poudajmy pedałów
DeTe
podróże sakralne - spowiedź
ta mała i chuda z objawieniem w oczach
wchodziła do świątyni w czerwonych pończochach
w półnegliżu słodkim na wysokości ud
klęcząc rozchylała klęcząc była upadkiem
słuchała oskarżeń przytakując nieznacznie
i ze skrawka kiecki naddartej przypadkiem
nitkę skubała zaczepkę dla boga
który chcąc ją zbawić przeskakiwał witraże
i tę nitkę chwytał jak początek latawca
rozgrzeszał
wilczysko
linie
po wymroczu na rozdrożu
rozdzielały chleb istnienie
żytnie panny zostawały
ziarna piasku i przeczenia
nie zostały jeszcze ptaki
szaropióre ociężałe
wolnych lotów senne ptaki
lotnie chłodu w toń upału
wszystkie martwe w szklistym drżeniu
martwych powiek przeglądało
skwar południe dwakroć śmiercią
powielone w śmierci drżało
po wymroczu na rozdrożu
bochen drogi kraje cisza
dławię jawę pierwszym kęsem
łąki maku
Asasello
pod światło
najbliżej
pośrodku
siedzi mój syn umarły
i córka
tak blisko że butem ona lewym a on prawym
przydeptali brzeg szarfy
za nimi siostra z mężem i dziećmi
a obok
na posadzce leży umarły
łebek goździka
w nawach
umarła ciotka
i siostrzenica
z woskowym dzieckiem na ręku
umarły Zbyszek z wojska
pierwsza żona
umarłe sąsiadki z przeciwka
i inni umarli
a potem
ksiądz święci umarłych
wynoszą im kwiaty
i idą pod lipami
krok za krokiem
a potem
zasypują ich nade mną
szota
Trzy przechadzki
Trel. Majorowy dzieci śpiew. Uśmiechy.
Lipcowy motyl plącze się czule,
Czupurnieje: to paź. Mnóstwo czasu ma,
Aby do grzechu nakłonić zazulę.
Z gruszy cukrowych lecą ulęgałki.
Ojciec spracowane odmierza kroki.
Z półsennych ganków kosa gwizd głęboki
Woła przechodniów ciągnących zapałki.
Jodły i świt. Mróz dubluje kontury
Parafinowym haftem sopli. Gawrony
Pieją swoją surę. Osamotniony
Położysz krótki cień na dnie marmuru.
Kalisz 2,3 lipca 2002
Wojciech Kotliński
a więc jednak...
"..."
a więc jednak, przyszedłeś tu i teraz
już możesz spojrzeć prosto w oczy, spytać
czy to prawda (jak mówili) mamy tylko
język? tylko język? ależ
nie nie, mamy przede wszystkim
okna i przez te okna (chcesz czy nie)
powinniśmy wyglądać jakoś tak na
ludzi
Heniu
GARNEK I ŚWINKA
(z cyklu CYKLADY)
to była dobra wyspa tak okrągła
jak brzuch kobiety jak leżąca tarcza
czasem nocami mruczała nam sennie
i kołysała nasze małe śmierci
nasi mężczyźni o czerwonych
plecach pierwsi poczuli powiew podniecenia
nagle żaglowcom wyrastały piersi
dłonie garncarzy kształtowały biodra
a nam kobietom okrąglały brzuchy
białe i święte i rosła w nas pewność
że oto idzie poród i poczęcie
że wyspa rodzi następne stulecia
pakujemy się
wszystko co jest nami
musimy przewieźć gdzie indziej
nie wolno uronić pierścionka monety
przepaski do włosów nic co zostawione
mogłoby nas w przyszłości skłaniać do powrotu
cały nasz żal zabieramy ze sobą
choć czerwone ramiona naszych wioślarzy
jednogłośnie uchwalają irytację
nie zostawimy nawet niepotrzebnych
drobiazgów starych prezentów dziurawej sukienki
wazy na wichry z ułamanym uchem
morze trzeszczy
i mimo wszystko obracamy głowy
w których kołują rzeczy zapomniane
ten stary garnek co stał na podwórzu
i chora świnka w zagrodzie od morza
Heniu
HOMO FUGE
Bo kiedy suknię masz do samych kostek
i kiedy szminkę masz do pierwszej krwi
w oddechu ledwo uchylonych drzwi
jestem jak zając co wybiegł na szosę
pod kołysane halogenem sny
Ty wtedy w sukni aż do samych kostek
ślepia guzików rozpinasz jak szpaki
jeden po drugim. Jak przerwy i znaki
na naprężonej linii telegrafu
Bardzo Ci ładnie w tym nagłym milczeniu
I w takiej sukni zrzuconej do kostek
jesteś pozornie naga i bezradna
ale ja widzę jak włosy się plączą
wiem że zobaczę kiełkujące słowa
ognistą szminką pisane na lustrze
Dlatego mrużę te drzwi półprzymknięte
i smugę światła chowam do kieszeni
przyjaciel
Zhenobiusz ... (wigilia odejścia)
Zhenobiusz naradza się z sobą
(ona rozczesuje na poręczy krzesła
zesztywniałe palce prządki)
nad wyborem najodpowiedniejszej pory
na ostateczną metamorfozę
wszystko dotąd było wstępem
utkała mu
chałat bardzo zgrzebny
krawat garnitur i kokon
przeciekają jej między palcami
cząstki elementarne i cała fizyka kwantowa
wraz z metafizyką
i rozsiewa go między poplątane motki
- uciekaj uciekaj jeszcze nie teraz
jeszcze nie czas
na twoje narodziny
i za późno na godną śmierć
poczekam na ciebie
z martwym krosnem w łonie
w domowym zaciszu
do wyczerpania ostatniego pokładu
autoironii koniecznej
ostatniego śmiechu
jego ostatniego echa
w pustym pokoju
do zachowania
jakiej takiej
należytej
powagi
i resztek
jest mu tak dobrze
jak jest
jak musi być
tylko czemu ucieka
zawsze spóźniony
spóźnieniem rozciągniętym w czasie
jak guma z majtek Kloto
wojtekf
Guernica (you)
"Zwróciłem twarz ku obliczu Pana
lecz nie wiem czy mnie wysłuchał"
Prorok Jeremiasz, Kot Tom i Mysz Jerry
"Budowaliśmy, budowaliśmy i zbudowaliśmy"
Kiwaczek
Huuurrrrrrrrrrrrrrrraaaaa.
YOU
La Tomatina
La Batalla de Flores
Słońce bieg włosy wiatr i róże
girlandy kwiatów krople wina
zapach czeremchy bzu na skórze
uda brzuch język smak dziewczyna
gdy sie zanurza w szczęścia grzech
on wie że śmiech
La Tomatina
La Procesion del Corpus Christi
El Paso del Fuego
Najgorszym z wszyskich bogów jest Bóg niemy
nie błogosławi ani nie przeklina gromem
poprzez żar miasta gdy suniemy
z płonącym feretronem
milczące jego twarze obie
on wie że ogień
El Encierro
La Corrida
Lub kiedy w nagły z nieba pstryk
żarówka opatrzności gaśnie
na oślepionych ulic zgrzyt
skowycząc w szale coraz jaśniej
jak chmura runie dymu byk
on wie że krzyk
La Batalla del Vino
Los Tamboradas
Witraż kobiety w miazdze szkła
zabite usta nos i oczy
wrzaskiem rozcina biała łza
twarz która broczy
gdy się przemienia w rozpacz gniew
on wie że krew
La Vie
La Navidad
Czasem - Casagemasa strzał
w nocy mnie budzi
zanim modlitwa myśl roznieci
i ciepło ciał najbliższych ludzi
wciąż szukam jej i innych dzieci
wiec jakim bogiem byłby ten
którego by nie było
gdy dłoni w dłoniach ciepły kwiat
on wie że miłość
La Navidad
Volta
Kraków Pustoszejący Opuszczony
Chodzi po mieście Zoroastrze
kolorami śnieg rozety głaszcze
mozaiki cierpienia róże
wykrojone w kamieni ażurze
żebra gotyckie przypory
ścian miłosierdzia macki
w nierównej wierze wznoszony
szkunerek mariacki
- Dziadku drogi dziadku my nie chcemy jeszcze spać
- yiiiiiiiiiiiiiiiiin ..... yaaaaaaaaaaaaan
- Dziadku drogi dziadku my nie chcemy jeszcze spać
- ying yang abra cadabra kain zabija abla
Ying Yang Abra Cadabra Kain Zabija Abla
YING YANG ABRA CADABRA KAIN ZABIJA ABLA
wraca
czego chcesz od nas panie który
ślicznie haftujesz firmanenty
błogosławiony przez swe chóry
przez siność naszych warg przeklęty
oddaj infantkom krynoliny
a arlekinom alb ich krezki
kiedy Cię wkrótce opuścimy
wpływając w czasu staw niebieski
Boże porankiem ktorejś z zórz
wepchnij mnie w róż
------------------
La Tomatina - Pomidorówa, w ostatnią środę sierpnia na ulicach Bunol
rozgrywa się krwawy keczupowy bój - mieszkańcy i turyści naparzają
się tonami miękkich pomidorów.
La Batalla de Flores - Bitwa kwiatów, z kolei dwa dni później
feeryczna procesja strzelając naręczami kwiatów maszeruje przez
kantabryjskie Laredo.
La Procesion del Corpus Christi - procesja Bożego Ciała, obchodzona
bardzo uroczyście w całej Hiszpani - ulice usłane są płatkami kwiatów.
El Paso del Fuego - w San Pedro Manrique chodzenie po rożarzonych
głowniach, ponoć bez szwanku udaje sie przejść tylko miejscowym.
La Batella del Vino - w Haro winnej prowincji La Rioja na Święty Piotr
trwa święto wina, ludzie odziani w białe koszule chlustają
na siebie czerwonym winem póki odzienia nie są zupełnie fioletowe.
Los Tamboradas - Wielki Czwartek i Piątek w Aragonii, wielogodzinne
walenie w bębny na trwogę, przy ogłuszajacym huku Tańce Śmierci -
mężczyźni przebrani w szkielety tańczą, gdy dobosze by okazać
żal i religijną żarliwość w transie biją tak długo aż krew na membrany
tryska.
El Encierro - Pampeluna, w czasie świąt Los Sanfermines trwających
od 6 do 14 VII codziennie na ulice miasta puszczanych jest 6 rozjuszonych
byków goniących i nierzadko tratujących tłum śmiałków.
La Corrida - koń jaki jest każdy widzi.
La Vie - Życie, jeden z obrazów Picassa namalowany po śmierci przyjaciela
Casagemasa, otwierający tak zwany okres błękitny twórczości.
La Navidad - Boże Narodzenie
------------------
A tu linki do obrazow, ktore przewijają sie w wierszu
Toaleta
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso185.html
Nocny połów w Antibes
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso207.html
Wzywająca miłosierdzia
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso37.html
Kostnica
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso45.html
Corrida
http://www.geocities.com/picasso0408/corrida.html
Guernica
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso36.html
Dora Maar
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso40.html
Kobieta płacząca
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso204.html
La vie - Życie
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso177.html
Paul jako arlekin
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso85.html
Dziewczynka z łódką
http://www.abcgallery.com/P/picasso/picasso205.html
Lew N. Dołgorukow
p.s.
- A gdzie Trzech Muzykantów? - zapytał Kot Tom
czyli tak naprawdę zaginiona nasza kotka Sheeba.
- Nie ma. :)
|
|